Rozdział 51

3.5K 97 8
                                    

Zayn

Szczerze mówiąc propozycja Kim trochę mnie zaskoczyła. Nie jest łatwo przygotować imprezę z dnia na dzień, ale dla niej oczywiście się zgodziłem. Plusem jest to, że wszyscy moi znajomi są zawsze chętni na jakieś melo, więc przynajmniej z gośćmi nie będzie problemu. Kiedy odwiozłem Kimberly do domu była dopiero 16. Postanowiłem, że od razu pójdę na jakieś zakupy na jutro. Zadzwoniłem najpierw oczywiście do Niall'a, bo sam bym sobie z tym wszystkim nie poradził. Oczywiście zgodził się mi pomóc. Umówiliśmy się przed największym supermarketem w okolicy. Było tam tyle ludzi, że nie mogłem się nawet skupić. Co ja w ogóle mam kupić? Wszystko?
-No co ty stary, nie zrobiłeś listy?- zażartował blondyn.
-Błagam cię nie dobijaj mnie.
-Wcale nie masz ochoty na tą imprezę?
-Aż tak widać? To nie chodzi o to że nie mam ochoty. Po prostu jak ja mam to ogarnąć z dnia na dzień?
-To dlaczego się zgodziłeś?
-Bo Kim chciała- wyznałem.
-Ona jest dla ciebie na serio ważna.
-Nawet nie masz pojęcia jak bardzo. Zmieniła mnie. Gdyby nie ona to pewnie dalej mieszkałbym w Londynie, zabijał i ćpał.
-Ta, rozumiem. Chciałbym kiedyś spotkać taką osobę- westchnął.
-Wszystko jeszcze przed tobą, nie załamuj się. Nie ty- zaśmiał się tylko.
-Dobra, a teraz pomyślmy... Co nam trzeba? Na pewno jedzenie- zaczął.
-No tak to oczywiście najważniejsze. Nie licząc alkoholu.
-Właśnie!
Wzięliśmy duży wózek i poszliśmy do działu z alkoholem. Co prawda miałem w domu mały zapas, ale na taką domówkę nie zmarnuję mojego najlepszego wina i whiskey. Spakowaliśmy do wózka kilka czteropaków piwa, kilkanaście butelek czystej wódki, a do tego jakieś kolorowe i coś na przepite. Następnie znaleźliśmy się w dziale z przekąskami. Był naprawdę duży wybór. My zdecydowaliśmy się na kilka paczek paluszków, jakieś chipsy, orzeszki i jakieś ciastka.
-Coś jeszcze?- zapytałem przyjaciela.
-Kurde nie mam pojęcia. A kubki masz?
-O dobry pomysł. Skończyły mi się ostatnio.
Poszliśmy i wybraliśmy kilka paczek plastikowych, czerwonych kubków na napoje. Razem stwierdziliśmy, że mamy już chyba wszystko i poszliśmy w stronę kasy. Kolejka była przerażająco długa. Staliśmy w niej dobre dziesięć minut. W końcu nadeszła nasza kolej. Kasjerka z lekkim przerażeniem spojrzała na moje zakupy, ale na jej szczęście nic nie powiedziała. Nienawidzę jak jakieś stare, obce baby wtrącają się w moje życie i chcą wszystko wiedzieć. Zapłaciłam należną sumę, spakowałem wszystko i zaniosłem do samochodu. Zakupy zajęły całe tylne siedzenia.
-Pomóc ci jeszcze w czymś?- zapytał Niall.
-Nie, dzięki wielkie za to. Mógłbyś tylko podzwonić po paru znajomych żeby przyszli jutro, bo wiesz, co to za impreza bez gości- zaśmiałem się.
-Nie ma sprawy.
-Ale bez szaleństw. Żeby mi się jutro pół miasta nie zlazło.
-Dobra, dobra- zaśmiał się. Pożegnaliśmy się, po czym on odjechał w swoją stronę, a ja w swoją. Te zakupy zajęły mi dosłownie ponad godzinę i niesamowicie wymęczyły. Wróciłem do domu i zaniosłem wszystko do kuchni. Napoje włożyłem do lodówki, a przekąski zostawiłem na stole. Poszedłem do salonu i włączyłem sobie moje płyty z muzyką. Usiadłem wygodnie na kanapie, biorąc laptopa na kolana. Zabrałem się za informowanie wszystkich o jutrzejszej imprezie. Może nie byli to jacyś tam moi wielcy przyjaciele, ale na imprezę się nadadzą. Wysłałem powiadomienia do kilkunastu osób i stwierdziłem, że tyle wystarczy. Odłożyłem laptopa i postanowiłem wziąć długą odprężającą kąpiel.

Kimberly

To dzisiaj. Impreza u Zayn'a jest już dziś! Obudziłam się jakoś w dobrym nastroju. Leżałam jeszcze w łóżku, kiedy wpadłam na pomysł żeby zaprosić Jessie na domówkę. Dawno nigdzie z nią nie wychodziłam, a to będzie dobra okazja. Wzięłam swój telefon i wybrałam jej numer.
-Hej Jess- zaczęłam.
-Cześć Kim, co tam?
-Okej, dzwonie, żeby zapytać, czy nie wybrałabyś się dzisiaj ze mną na imprezę do mojego chłopaka.
-Masz chłopaka? Od kiedy?- dopytywała.
-Od niedawna. Jeśli przyjdziesz to go poznasz.
-Pewnie, że przyjdę, ale nie mam pojęcia gdzie.
-Dzisiaj o 19:30 pod naszą pracą, ok? Potem już jest niedaleko.
-Okej, to jesteśmy umówione- powiedziała i rozłączyła się.
Odłożyłam telefon na szafkę nocną i powoli wstałam. Nie przebierając się nawet z piżamy poszłam do kuchni. Co dziwne nie było tam ani Spencera ani Pheobe. Usiadłam więc sama przy stole, wcześniej przygotowując sobie płatki z mlekiem. Zabrałam się za jedzenie mojego śniadania. Nagle w kuchni pojawili się moi przyjaciele. Delikatnie mówiąc nie wyglądali na wypoczętych. Byli zaspani i mieli potargane włosy. Byli jednak zadowoleni.
-No, no, widzę, że była namiętna noc- zaśmiałam się.
-Szczegółów zdradzać nie będziemy- droczyli się.
-Nawet nie chcę- odgryzłam się.
Usiedli obok mnie i również zaczęli jeść przygotowane przez siebie śniadanie. Rozmawialiśmy głównie o dzisiejszej imprezie. Widać było, że polubili Zayn'a. To było dla mnie ważne żeby jakoś się dogadywali. I wcale nie dziwiłabym się w szczególności Spencerowi, gdyby go nienawidził.
-Obiecałam Zayn'owi, że wpadnę do niego wcześniej więc chyba zacznę się już zbierać- oznajmiłam w końcu. Oni tylko przytaknęli i zaproponowali, że zajmą się sprzątaniem. Ja poszłam do swojego pokoju. Z racji tego, że tutaj prawie zawsze jest gorąco wybrałam krótkie spodenki i czarną koszulę bez rękawów. Wyciągnęłam także czystą bieliznę i z tym wszystkim poszłam do łazienki. Z racji tego, że mam jeszcze sporo czasu wzięłam odprężającą kąpiel z masą piany. Po kilkudziesięciu minutach leżenia zabrałam się za mycie włosów. Potem dokładnie je wysuszyłam, związałam w wysokiego kucyka i ubrałam się. Wykonałam także staranny makijaż i spryskałam się perfumami. Wyszłam z łazienki i poszłam przygotować sobie ubrania na imprezę. Postawiłam tym razem na sukienkę. U góry była czarna na szelki, a dół miała lekko rozkloszowany w kwiatowe wzory. Spakowałam ją do torby razem z czarnymi litami, które miałam zamiar założyć. Wybrałam jeszcze kilka dodatków i wyszłam z domu. Poszłam w stronę przystanku autobusowego. Miałam to szczęście, że autobus, którym miałam zamiar jechać właśnie przyjechał. Wsiadłam do środka i zajęłam miejsce przy oknie. Po 13 dotarłam przed wille Zayn'a. Zadzwoniłam dzwonkiem, a już po chwili w drzwiach stanął mój chłopak.
-Cześć- przywitałam go z uśmiechem.

Porwana||Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz