Obudziłam się rano w cieplutkim łóżku u boku mojego ukochanego. Przeciągnęłam się leniwie po czym cicho ziewnęłam. Wzięłam do ręki telefon by sprawdzić która godzina. Wyświetlacz wskazywał 9:25. Chyba czas wstawać... Niby jesteśmy na "wakacjach", ale nie możemy marnować całego, a zarazem jedynego dnia tutaj na wylegiwanie się w łóżku.
-Zayn... Wstawaj- szepnęłam mu do ucha.
-Nie chcę- mruknął i zakrył się kołdrą.
-Nie możemy spędzić całego dnia w łóżku.
-Chciałbym- zaśmiał się.
-Przemyślimy tą propozycję jak już wrócimy do domu- posłałam mu uśmiech, po czym wstałam. Postanowiłam pójść do łazienki by się trochę odświeżyć. Kąpałam się wieczorem więc tylko przemyłam swoją twarz wodą i szybko umyłam zęby. Załatwiłam swoją potrzebę, po czym wróciłam do pokoju. Tam zastałam Zayn'a, który siedział na skraju łóżka i szperał coś w swoim telefonie. Nie wnikałam w to co robi tylko od razu podeszłam do torby by wybrać dla siebie ubrania na dzisiejszy dzień.
-Zamierzam dzisiaj odwiedzić Pheobe i Spencera- poinformowałam go, nie odrywając się od swojego zajęcia.
-Pewnie mam iść z tobą nie?
-Jeśli wolisz spędzić ten czas z moim bratem to nie musisz- zaśmiałam się.
-To bardzo kusząca propozycja, ale jednak wybieram ciebie- powiedział i podszedł do mnie, by objąć mnie od tyłu i pocałować w czubek głowy. Następnie zniknął w łazience. Ja w tym czasie zdecydowałam się na czarna koszulkę na szelki z napisem "Normal is boring" i dżinsowe krótkie spodenki. Wzięłam też czystą bieliznę i szybko się w to przebrałam. Zdążyłam się ubrać zanim Zayn wrócił z toalety. Kiedy już ją opuścił skorzystałam z sytuacji i poszłam zrobić makijaż. Ułożyłam włosy, spryskałam się perfumami i byłam gotowa.
-Zjemy coś?- zapytałam, kiedy skończyłam się szykować.
-Muszę cię zmartwić kochanie, ale śniadanie tutaj jest tylko do 9:30- poinformował mnie chłopak.
-Nie trzeba było tyle spać- udawałam obrażoną.
-Nie trzeba było się tyle szykować- odgryzł się, ale zaraz się zaśmiał, a ja razem z nim.
-No dobra, już dobra. Może zjemy coś na mieście?
-Nie mamy raczej innego wyjścia.
-Okej, to powiem tylko Rey'owi, że wychodzimy i możemy iść.
-Dobra to idź mu powiedz, a ja się ubiorę za ten czas- no tak nawet nie zauważyłam, że nawet się jeszcze nie ubrał. Zgodziłam się z jego propozycja i opuściłam nasz pokój. Apartament Rey'a i Emmy był kilka kroków dalej więc nie zajęło mi dużo czasu żeby tam dotrzeć. Stanęłam przed odpowiednimi drzwiami po czym w nie zapukałam. Po chwili zobaczyłam mojego brata.
-Wejdź- zaprosił mnie do środka. Zrobiłam tak jak kazał. Przywitałam się z Emmą i usiadłam.
-Jak ci się podoba hotel?- zapytał Rey.
-Jest fajne, ale nie przyszłam w tej sprawie. Chciałam ci tylko powiedzieć, że wychodzimy z Zayn'em coś zjeść, a potem chcieliśmy odwiedzić Pheobe i Spencera- wyjaśniłam.
-Okej, dobrze, że mówisz. My planowaliśmy coś pozwiedzać, więc też nas nie będzie.
-Może pójdziemy wieczorem na jakąś imprezę?- zaproponowałam. Dawno nigdzie się nie bawiłam i trochę mi tego brakuje.
-A odkąd to moja siostrzyczka to taka imprezowiczka?- zaśmiał się.
-A widzisz, w ogóle mnie nie znasz...- również się zaśmiałam.
-Dobra to potem się jakoś zgadamy.
-Okej, to ja już pójdę, bo Zayn na mnie czeka. Pa- powiedziałam i opuściłam pokój. Wróciłam do siebie i zastałam tam gotowego już Mulata.
-Idziemy?- zapytał, gdy tylko mnie zobaczył.
-Tak- powiedziałam wesoło i chwyciłam go pod ramię. Tak wyszliśmy z pokoju, a potem opuściliśmy hotel.
-Starbucks?- zaproponował Zayn.
-O dobry pomysł, mam ochotę na jakąś dobrą kawe- uśmiechnęłam się.
-Widziałem wczoraj jeden tutaj niedaleko- powiedział i ruszyliśmy w tamtym kierunku. Po kilku minutach marszu dotarliśmy na miejsce. Weszliśmy do środka, gdzie przywitał nas tłum ludzi. Jakimś cudem udało nam się zając wolny stolik. Kiedy już zaklepaliśmy sobie miejsce poszliśmy zamówić coś na śniadanie. Ja wybrałam owsiankę z owocami i cappuccino, a Zayn wziął dla siebie kanapkę na ciepło z jajkiem, serem i bekonem. Ze swoimi zamówieniami wróciliśmy na miejsce.
-Ty w ogóle wiesz gdzie mieszka Pheobe?- zapytał Zayn, kiedy zaczęliśmy jeść.
-Ups...- uśmiechnęłam się niewinnie.
-Napisz do niej czy coś- zaproponował.
-Ale chciałam zrobić im niespodziankę- wydęłam wargi.
-To napisz jej, że... chcesz jej wysłać paczkę czy coś i potrzebujesz adres.
-Genialne, dziękuję- cmoknęłam go w policzek.
-Nie musisz mi mówić, sam wiem, że jestem genialny...
-I do tego jeszcze skromny- zaśmiałam się wyciągając telefon.
Kim: Hej kochana :* Wiesz mam do ciebie sprawę...
Pheobe: Cześć. O co chodzi?
Kim: Podałabyś mi wasz adres? Chciałabym wam coś wysłać, no a nawet nie wiem gdzie :D
Pheobe: 44a White St
Kim: Dzięki :)
Pheobe: Mam się bać tej przesyłki? xD
Kim: Przekonasz się... :>
Odłożyłam telefon i dokończyłam swój posiłek.
-Nie dziwię się, że tyle tutaj ludzi, moją świetną kawę- stwierdziłam.
-Kanapki też niezłe- skomentował Zayn. Chwilę jeszcze posiedzieliśmy po czym uregulowaliśmy rachunek i opuściliśmy kawiarnię.
-Co teraz?- zapytałam.
-Nie mieliśmy iść do Pheobe i Spencera?
-Są w pracy do 14, a jest dopiero przed 11, więc narazie nie mamy po co tam iść- wyjaśniłam.
-To może... Zobaczymy Central Park?- wymyślił.
-O tak! A tam jest jeszcze ZOO i zwierzaki z "Madagaskaru"- krzyknęłam ucieszona, a Zayn spojrzał na mnie zaskoczony- No nie mów, że nigdy nie oglądałeś tej bajki?!
-Boże z kim ja się zadaje...- zaśmiał się.
-Ej...- szturchnęłam go w ramię.
-Dobra chodźmy już, bo jeszcze pingwiny uciekną.
-Wiedziałam, że to oglądałeś- zaśmiałam się, a on razem ze mną. Szliśmy w stronę przystanku autobusowego ciągle się śmiejąc, a ludzie przechodzący obok patrzyli na nas jak na trochę nienormalnych. Jednak wcale mnie to nie obchodziło. Byłam z Zayn'em i byliśmy szczęśliwi więc tylko to się liczyło.
Na przystanku sprawdziliśmy rozkład jazdy autobusów. Musieliśmy poczekać około dziesięciu minut na odpowiedni po czym kiedy się pojawił wsiedliśmy do niego.
-Zapłacę za siebie- powiedziałam, kiedy nadeszła nasza kolej na kupienie biletów.
-Przestań, przecież jeszcze stać mnie na to, żeby zapłacić za swoją dziewczynę.
-Ciągle za mnie płacisz, nie chcę żebyś myślał, że jestem z tobą tylko dla pieniędzy- powiedziałam szczerze.
-A jesteś?
-Nie no co ty...
-Wiec nic nie stoi na przeszkodzie żebym ja zapłacił.
-No dobrze...- poddałam się, ale zrobiłam to głównie dlatego, że ludzie za nami już lekko się niecierpliwili. W czasie kiedy Zayn płacił za bilety ja zajęłam nam wolne siedzenia. Po niespełna trzydziestu minutach jazdy w końcu dotarliśmy na miejsce.
Weszliśmy do środka. Wszędzie było pełno ludzi. Rodziny z dziećmi, wycieczki szkolne i pojedyncze pary takie jak my.
-Chcę watę cukrową- powiedziałam, gdy tylko zobaczyłam mężczyznę sprzedającego ten smakołyk. Kiedy byłam mała kochałam watę cukrową i mogłabym ją jeść przez cały czas. Teraz niestety to zaniedbałam, ale jest okazja by znów poczuć ten słodki smak.
-Czy ja nie zgubiłem gdzieś swojej dziewczyny przed wejściem i nie zabrałem jakiejś małej dziewczynki?- droczył się ze mną Zayn.
-Sama pójdę jak nie chcesz- udałam obrażoną i chciałam odejść, kiedy brązowooki złapał mnie za rękę.
-Dobra już się tak nie obrażaj- powiedział i przyciągnął mnie do siebie, po czym pocałował. Kiedy skończyliśmy uśmiechnęłam się tyko zwycięsko i poszłam w kierunku stoiska z watą cukrową. Zayn szedł zaraz za mną.
-Proszę jedną dużą watę- powiedziałam do mężczyzny. Ten szybko wykonał moją prośbę i już po chwili wręczył mi to co chciałam. Zapłaciłam mu po czym odeszłam.
-Nie podzielisz się?- Zayn zapytał z cwaniackim uśmieszkiem.
-No nie wiem czy zasłużyłeś- droczyłam się z nim. Ten po chwili podszedł bliżej mnie i wpił się w moje usta. Pocałunek trwał nieco dłużej niż poprzedni i był bardziej namiętny.
-Nie zasłużyłem?- powiedział, kiedy skończyliśmy.
-No dobra masz- powiedziałam podając mu kawałek waty- A teraz już chodźmy, bo chcę zobaczyć pingwiny- powiedziałam i pociągnęłam go w odpowiednim kierunku.
-Tylko trzy? Liczyłam na coś więcej.
-Skiper pewnie planuje kolejną akcję- powiedział Zayn dość poważnym tonem, a ja wybuchnęłam śmiechem.
-Taki dorosły Zayn Malik też ogląda bajki?- ciągle się śmiałam.
-O patrz a tam jest Gloria- zmienił temat, pokazując na basen z hipopotamem.
-A spróbuj mi tylko wypominać, że zachowuję się jak dziecko- powiedziałam, a on się zaśmiał.
W ZOO spędziliśmy jakieś dwie i pół godziny. Naprawdę mi się podobało. Najważniejsze, że byłam z Zayn'em. Chyba coraz bardziej się do niego przywiązuję. Nawet dnia nie mogę bez niego wytrzymać. Ale jakoś wcale mi to nie przeszkadza. Kocham go i nie chcę stracić, chcę spędzać z nim jak najwięcej czasu. Czuję się przy nim dobrze. Może i miewa czasami gorsze momenty, ale i tak jest najlepszym chłopakiem na świecie.
Kiedy wsiedliśmy do autobusu, który miał nas zawieźć pod mieszkanie Spencera i Pheobe była 14:30. Jazda zajęła nam jakieś 25 minut.
-Już się nie mogę doczekać- powiedziałam podekscytowana, kiedy dotarliśmy pod odpowiedni budynek.
-Już sobie wyobrażam ten pisk- zaśmiał się.
-Dobra chodźmy już, bo zaraz nie wytrzymam- powiedziałam i razem odnaleźliśmy odpowiednie mieszkanie. Wzięłam głęboki wdech, po czym zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Stanęliśmy tak, żeby nie mogli nas zobaczyć przez wizjer i czekaliśmy aż ktoś otworzy. Po chwili drzwi się otworzyły a ja zobaczyłam moją przyjaciółkę.
-Pheobe!- krzyknęłam i rzuciłam się jej na szyję.
-Aaaaaa! Kiiiim!- ona również zapiszczała ze szczęścia.
-Chyba ogłuchłem...- zaśmiał się Zayn.
-Spencer! Patrz! Kim przyjechała!- zawołała moja przyjaciółka, kiedy już weszliśmy do środka. Mieszkanie było na prawdę ładne. Nowocześnie urządzone, z nowiutkimi meblami. Było też dość duże jak na dwie osoby.
-O matko!- nie mógł uwierzyć Spencer, ale w końcu mocno mnie uściskał. Przywitał się również z Zayn'em.
-Czemu nic nie mówiłaś, głupia?- zapytała szczęśliwa Pheobe.
-Sama dowiedziałam się o tym wczoraj i chciałam wam zrobić niespodziankę- wyjaśniłam, wciąż nie mogąc przestać się uśmiechać.
-Jak to wczoraj?
-Rey zrobił mi niespodziankę i kupił bilety, ale przyznał się dopiero wczoraj.
-Kurde, też chciałabym mieć takiego brata- zaśmiała się moja przyjaciółka- A tak w ogóle to wejdźcie dalej. Napijecie się może czegoś?- kontynuowała swój monolog.
-Dla mnie woda- powiedziałam.
-A ty Zayn? Może piwo?- zaproponował Spencer.
-Ja to samo co Kim- powiedział i uśmiechnął się, po czym usiadł na kanapie w salonie. Przysiadłam się do niego. A zaraz potem dołączyli do nas nasi przyjaciele z napojami.
-Na długo przyjechaliście?- zapytał Spencer.
-A co? Już się chcesz mnie pozbyć?- zaśmiałam się.
-Nie, nie. Wiesz o co mi chodziło...- zaczął się tłumaczyć.
-Wiem, wiem i jutro po południu mamy lot do Miami- wyjaśniłam.
-Co? Tak krótko?- zajęczała zawiedziona Pheobe.
-No niestety, ale ważne, że chociaż się zobaczyliśmy.
-Musimy jakoś się razem zabawić- stwierdziła dziewczyna.
-O tym samym myślałam- zaśmiałam się.
-Może jakaś imprezka wieczorem?- zaproponował Spencer.
-Ja osobiście już nie mogę się doczekać, a ty Zayn?- spojrzałam na mojego chłopaka.
-No przecież cię samej nie puszczę.
-No to super, jesteśmy umówieni. Zdajemy się na was, bo raczej nie wierzę, że przez cały czas co tutaj jesteście siedzieliście w domu albo pracowaliście- zwróciłam się do moich przyjaciół.
-No pewnie, że nie. Kilka przecznic stąd jest całkiem przyzwoity klub. Możemy się tam wybrać- powiedziała Pheobe i wtedy mój telefon zaczął dzwonić.
-Sorki, ale muszę odebrać, to Rey- poinformowałam i wyszłam.
-Hallo- odebrałam.
-Kim, gdzie wy jesteście?- zapytał mój brat.
-Siedzimy właśnie z Pheobe i Spencer'
em u nich w mieszkaniu, a stało się coś?
-Musicie wracać do hotelu, bo coś jest nie tak z waszym pokojem- wyjaśnił.
-Jak to z naszym pokojem, co się stało?
-Była mała bójka na korytarzu, akurat przed waszym pokojem i tak się tłukli, że aż uszkodzili drzwi i teraz musicie się przenieść- mówił, a mi coraz bardziej chciało się śmiać.
-O matko, naprawdę- zaśmiałam się.
-Tak, przyjedźcie jak najszybciej.
-Dobrze, za chwile będziemy. Pa- poinformowałam go i zakończyłam połączenie.
-Zayn musimy wracać do hotelu- powiedziałam, wchodząc do salonu.
-Stało się coś?- zapytał zdziwiony.
-Zdemolowali nam drzwi do pokoju i musimy się przenieść do innego- mówiłam lekko się śmiejąc.
-I ciebie to śmieszy?- zapytała Pheobe.
-Tak. Wyobraź sobie dwóch bijących się gości i nagle jeden wywarza drzwi i wpada do środka. Śmieszne.
-Dobra mniejsza z tym... Naprawdę musicie już wracać?
-No niestety. Zobaczymy się wieczorem.
-19 tutaj?- zapytał Spencer.
-Okej będziemy. A teraz już serio chodźmy- powiedział Zayn. Pożegnaliśmy się, po czym opuściliśmy mieszkanie i poszliśmy na przystanek.
CZYTASZ
Porwana||Z.M
FanfictionCo się stanie jak pewnego dnia zostanę porwana a z biegiem czasu w porywaczu się zakocham?Tego dowiecie się czytając.