Rozdział 61

2.5K 84 4
                                    

Droga do hotelu zajęła nam kilkanaście minut. Kiedy tylko weszliśmy do holu od razu spotkaliśmy Rey'a. Przywitaliśmy się, po czym on jeszcze raz wszystko nam opowiedział, ale tym razem w towarzystwie kogoś z obsługi.
-Naprawdę bardzo państwa przepraszamy za ten okropny incydent- kobieta, która nam towarzyszyła powtórzyła to już chyba z piąty raz.
-Nic się nie stało, ale potrzebujemy miejsca do spania na dzisiejszą noc- powiedział Zayn.
-Oczywiście, dostaną państwo nowy pokój, a my tymczasem naprawimy wszystkie szkody.
-Dobrze dziękujemy bardzo- powiedziałam i uśmiechnęłam się do kobiety, która widocznie była nieco zakłopotana całą sytuacją.
-Proszę teraz zejść do recepcji i odebrać nowe klucze, a później wrócić po swoje rzeczy- powiedziała i odwzajemniła mój uśmiech. Zrobiliśmy tak jak prosiła i już po chwili mieliśmy klucze do nowego pokoju. Znajdował się na tym samym piętrze, jednak już nie tak blisko windy jak ten. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam prawie identyczne pomieszczenie. Było nawet tak samo urządzone i w podobnych kolorach.
-Wracamy po rzeczy?- zaproponował Zayn.
-Tak, tak, pewnie. Musimy się pośpieszyć, bo spóźnimy się na imprezę.
-Mamy jeszcze dwie godziny spokojnie.
-Muszę się przyszykować.
-A no tak zapomniałem, że ty potrzebujesz godziny w łazience- zaśmiał się.
-Powiedział ten, co swoje włosy układa co najmniej piętnaście minut- odgryzłam się.
-A ty myślisz, że TO robi się samo- gestykulował nad swoją fryzurą.
-Skończmy już to- zaśmiałam się. Zayn zgodził się ze mną i razem poszliśmy do naszego starego pokoju. Szybko pozbieraliśmy wszystkie rzeczy, których większość i tak była w walizkach i wróciliśmy do naszego nowego miejsca pobytu.
-Jest 17:50 na pewno się nie wyrobimy- jęknęłam, kiedy załatwiliśmy wszystko z naszymi rzeczami i usiedliśmy w pokoju.
-No to już, zbieraj się, a nie siedzisz- pośpieszał mnie Mulat.
-Zmęczyłam się całą tą bieganiną.
-Oj biedactwo- zaśmiał się.
-Dobra idę od ciebie, wcale mnie nie rozumiesz- udałam obrażoną i zabierając ręcznik poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, przy okazji myjąc włosy. Po skończonej czynności owinęłam się w ręcznik. W między czasie wysłałam jeszcze wiadomość do Pheobe, że możemy się trochę spóźnić. Odpisała, że nie ma sprawy i zaczekają na nas. Szybko wytarłam ciało do sucha i chciałam się w coś ubrać, jednak przypomniałam sobie, że przez to wszystko nie wzięłam ze sobą ubrań. Owinęłam się więc znowu ręcznikiem i wyszłam z łazienki. W pokoju zastałam Zayn'a leżącego na łóżku, który robił coś na swoim telefonie. Nie zwracając na niego większej uwagi podeszłam do swojej walizki i zaczęłam szukać czegoś odpowiedniego. Nagle poczułam czyjeś dłonie na swoich biodrach.
-Och Kim- zamruczał do mojego ucha Zayn -Dlaczego musisz być taka piękna- ciągnął dalej. Odwróciłam się w jego stronę i przygryzłam dolną wargę.
-Patrz co ty ze mną robisz- mówiąc to spojrzał na wybrzuszenie, które pojawiło się w jego spodniach.
-Zayn nie możemy teraz- chociaż bardzo chciałam, nie było na to czasu. On tylko podszedł do drzwi zamykając je na klucz.
-Możemy Kim, możemy- powiedział i mocno wpił się w moje usta. Odwzajemniłam pocałunek, który stał się bardzo zachłanny i namiętny. Usta chłopaka współgrały z moimi idealnie. Od razu zrobiło mi się cieplej i po całym ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Zayn naparł na mnie swoim ciałem co sprawiło, że musiałam cofnąć się do tyłu. W pewnym momencie napotkałam na swojej drodze łóżko na które opadłam wraz z Mulatem, a on w tym momencie zwinnym ruchem pozbył się mojego ręcznika. Oczywiście nie pozostałam dłużna i od razu ściągnęłam jego koszulkę, następnie zabierając się za pasek od spodni. Jego dłonie błądziły po całym moim ciele co chwilę łapiąc mnie za pośladki albo pieszcząc piersi. Z moich ust co jakiś czas wydobywały się ciche jęknięcia. Nie wiedząc co zrobić ze swoimi dłońmi po prostu wplątałam je w gęste włosy Zayn'a czasem ciągnąc za ich końce. On jednak schodził pocałunkami coraz to niżej i niżej aż dotarł do mojej kobiecości. Przejechał szybko językiem po mojej łechtaczce przez co dość głośno jęknęłam.
-Cii- zaśmiał się szyderczo i powrócił do składania pocałunków na wewnętrznej stronie moich ud. Przez tą pieszczotę stawałam się coraz bardziej podniecona. Mój oddech był niemiarowy i dość szybki, a serce waliło mi jak oszalałe. Nagle Malik przerwał pocałunki i z tylnej kieszeni spodni, które JESZCZE miał na sobie wyciągnął portfel, a z niego srebrny papierek. Pomogłam mu pozbyć się jego spodni wraz z bokserkami, a on już zajął się resztą. Po chwili znów poczułam jego ciało na swoim. Jeszcze raz złączył nasze usta w cudownym pocałunku, a później ostrzegając mnie jedynie uśmieszkiem wszedł we mnie. Jęknęłam gdy tylko to poczułam. Zayn zaczął poruszać się w dość szybkim tempie, jednak próbowałam mu dorównać. Z każdym pchnięciem wywoływał u mnie coraz to głośniejsze jęki i sapnięcia. Owinęłam jego biodra nogami dając mu tym samym możliwość do głębszej penetracji. W pewnym momencie do moich jęków doszły również jego. Zdałam sobie sprawę, że oboje jesteśmy już na skraju. Wbiłam palce w łopatki Zayn'a i po kilku kolejnych pchnięciach doszłam krzycząc jego imię. Po chwili również on doznał spełnienia. Wyszedł ze mnie i opadł na łóżko. Oboje próbowaliśmy wyrównać oddechy co wcale nie było takie proste.
-Kocham cię Zayn- wyszeptałam, kiedy już trochę odpoczęłam.
-Ja ciebie też- powiedział chłopak i złożył delikatny pocałunek na moim czole. Wstał ściągając prezerwatywę, którą wyrzucił do kosza.
-Idę wziąć prysznic- oznajmił i wyszedł. Chyba też powinnam się doprowadzić do porządku. Niechętnie, ale wstałam z łóżka i wróciłam do mojej czynności, która została wcześniej przerwana. Po krótkich poszukiwaniach wybrałam beżową spódnicę z wysokim stanem i czarny top bez ramiączek. Odszukałam również swoje kosmetyki i z tym wszystkim czekałam, aż Zayn opuści łazienkę. Po kilku minutach w końcu się tego doczekałam. Wyminęłam mojego chłopaka i zamknęłam za sobą drzwi. Szybko założyłam na siebie czystą bieliznę i wybrane wcześniej ciuchy, wysuszyłam i ułożyłam włosy, a na koniec zrobiłam dokładny makijaż.
Kiedy byłam już gotowa opuściłam pomieszczenie, wracając do sypialni. Tam zastałam również gotowego już Zayn'a. Ubrany był w ciemne, obcisłe spodnie, białą koszulkę i na to dżinsową kurtkę.
-Gotowa?- zapytał, kiedy mnie zobaczył.
-Jeszcze tylko buty i możemy iść- oznajmiłam i ubrałam czarne szpilki, które miałam ze sobą. Wzięłam również małą torebkę, do której spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy i razem z Zayn'em w końcu opuściliśmy pokój. Kiedy szliśmy korytarzem Malik objął mnie ramieniem, a ja przytuliłam się do jego torsu. Przy nim czułam się tak cholernie wyjątkowo. Nie umiem tego nawet opisać.
Wsiedliśmy do windy i już po kilkunastu sekundach byliśmy na parterze. W recepcji zostawiliśmy klucz do naszego pokoju, po czym opuściliśmy teren hotelu przez cały czas trzymając się za ręce. Poszliśmy na przystanek autobusowy. Czkaliśmy może pięć minut, kiedy w końcu podjechał odpowiedni autobus. Wsiedliśmy i zajęliśmy wolne miejsca. Postanowiłam napisać SMSa do mojej przyjaciółki.
Kim: Będziemy za jakeś 30 minut.
Pheobe: My już gotowi, więc czekamy :)
Schowałam telefon do torebki. Siedziałam i parzyłam przez szybę autobusu. Na zewnątrz było już dość ciemno, jednak latarnie uliczne nie pozwalały tego odczuć. Nagle w autobusie rozległ się głośny śmiech kilkorga nastolatków. Odwróciłam się do tyłu, by zobaczyć co się tam dzieje. Moim oczom ukazali się trzej na oko siedemnastolatkowie i pewna staruszka, która stała obok nich. Usłyszałam, że śmieją się właśnie z tej starszej pani. Zrobiło mi się jej strasznie żal. Tyle już przeżyła, że zasługuje na odrobinę spokoju i szacunku. Kiedy do moich uszu dotarły kolejne przykre słowa zwróciłam się do Zayn'a.
-Zrób coś proszę cię- powiedziałam i odwróciłam się w stronę tych chłopaków.
-Co mam im zrobić? Przecież tacy gówniarze tego nie zrozumieją.
-Nastrasz ich trochę. Niech się nauczą- powiedziałam uśmiechając się znacząco.
-Okej- odpowiedział i wychodząc z siedzenia poszedł na tył autobusu.
-Nie pomyliło ci się coś gówniarzu?!- podniósł głos na jednego z nich.
-Nie wtrącaj się, to nie twoja sprawa- odpowiedział lekceważąco. Biedny... nie wiedział, że to jeszcze bardziej wkurzy Zayn'a.
-Przeproś tą panią, bo inaczej pogadamy- nastraszył go, jednak nadal był spokojniejszy niż mogłam się tego spodziewać.
-Już się boję- zaśmiał się kpiąco, a razem z nim jego koledzy. No to teraz masz przejebane chłopaczku.
-Żeby nie było, że nie ostrzegałem- powiedział i wymierzył mu cios pięścią w twarz, a tamten prawie upadł -Teraz przeprosisz?- zapytał, a tamten od razu podszedł do staruszki i ją przeprosił -Kto następny?- zadał pytanie, a pozostali dwaj od razu się przestraszyli i normalnie błagali panią o przebaczenie. Strasznie chciało mi się śmiać, jednak próbowałam się jakoś powstrzymywać.
-Dobra robota złotko- powiedziałam do Zayn'a, kiedy wrócił na swoje miejsce.
-Należało się szczylom.
-Kurde widzę, że przy tobie nie mam się czego bać- zaśmiałam się cicho i pocałowałam go delikatnie w usta, co spotkało się z uśmieszkiem Mulata. Po kolejnych kilku minutach już spokojnej jazdy, w końcu dotarliśmy na odpowiedni przystanek. Spacer do mieszkania moich przyjaciół zajął nam jakieś pięć minut. Kiedy w końcu dotarliśmy na miejsce Spencer i Pheobe już na nas czekali. Bez dłuższych przygotowań udaliśmy się w drogę do odpowiedniego klubu.
-To dziesięć minut piechotą, więc nie opłaca się czekać na autobus- powiedziała moja przyjaciółka. Wszyscy się z nią zgodziliśmy. Szłam przytulona do boku Zayn'a przez uliczki Nowego Jorku i znów czułam ta "magię". Jak to w ogóle możliwe, że jesteśmy tacy szczęśliwi, że tak dobrze się dogadujemy i prawie wcale się nie kłócimy. Czuję się jakbym grała w jakimś filmie romantycznym ze szczęśliwym zakończeniem. Wiem, że to głupie, ale tak właśnie jest.
Po krótkim oczekiwaniu w kolejce, nareszcie udało nam się wejść do klubu. W środku było już sporo ludzi. Wszyscy albo tańczyli, albo pili gdzieś przy barze. Całe wnętrze rozświetlone było dziesiątkiem migoczących i kolorowych świateł, a z głośników wydobywała się okropnie głośna, klubowa muzyka. Tutaj wyglądało to zupełnie inaczej niż w Miami. Tam kluby mają taki wakacyjny i letni wystrój, a tutaj jest bardziej, jakby to ująć... miejsko. Z podziwiania wystroju wyrwała mnie Pheobe, która pociągnęła mnie w stronę czarnej kanapy pod ścianą, przy której stał również mały stolik. Cała nasza czwórka się tutaj zebrała. Zayn zaproponował, że pójdzie zamówić dla nas jakieś drinki, więc ja wygodnie rozsiadłam się na kanapie.
-Widać gdzie spędzacie najwięcej czasu- zwróciłam się do moich przyjaciół.
-My? A dlaczego?- udawali zaskoczonych.
-No jesteście tutaj niecały miesiąc, a już znacie takie dobre miejscówki- zaśmiałam się.
-Uczymy się od ciebie- zaśmiała się Pheobe.
-Czemu ode mnie?
-No jak to. Nie pamiętasz już jak powtarzałaś, że trzeba się bawić póki możemy?
-A no tak, ale to było dawno.
-Może i dawno, ale teraz nasza kolej na zabawę- powiedziała i właśnie w tym momencie wrócił Zayn.
-Nie wiedziałem jakie chcecie, więc wziąłem te, które najlepiej wyglądały- powiedział i wręczył nam napoje.
-I mają najwięcej alkoholu- skomentowałam, kiedy upiłam pierwszy łyk i poczułam ostre pieczenie w przełyku.
-Oj tam Kim, mamy mini wakacje i musimy się nieźle zabawić- odpowiedział i porwał mnie do tańca. Znaleźliśmy dla siebie kawałek wolnego parkietu i zaczęliśmy poruszać się w rytm muzyki.
-Nie wiedziałam, że tak dobrze ci to idzie- odezwałam się.
-No wiesz... Bywało się w klubach- zaśmiał się.
-Oj cicho już. Mógłbyś chociaż podziękować, a nie- uśmiechnęłam się i nieco do niego przybliżyłam. On zaplótł swoje ręce wokół moich bioder i prawie całkowicie zamknął przestrzeń między nami. Przetańczyliśmy tak kolejne trzy piosenki, po czym trochę się zmęczyliśmy i wróciliśmy na nasze poprzednie miejsca. Tam niestety nie było już Pheobe i Spencera. Usiedliśmy więc sami i dopiliśmy do końca swoje napoje.
-Jeszcze jedna kolejka?- zaproponowałam wyszczerzając zęby.
-Jak się upijesz, to nie będę cię odholowywać do domu- zaśmiał się.
-Ja się tak szybko nie upijam, kochanie- powiedziałam znaczącym tonem.
-Tak, tak. Już cię widzę jutro ledwo żywą- odpowiedział, ale ostatecznie poszedł po kolejne drinki. Po kilku minutach wrócił trzymając w dłoniach kolorowe i apetycznie wyglądające napoje. Wręczył mi mój i od razu upiłam łyka.
-Ten lepszy od poprzedniego- skomentowałam. On również napił się swojego i przyznał mi rację.
-Tak sobie teraz myślę, że ty przecież nigdy nie pijesz. Znaczy nie piłeś. Pamiętam, że nie lubiłeś tego, bo wiesz... robiłeś się "miękki".
-Tak, ale to było kiedyś. Teraz, kiedy już nie... no wiesz nie ćpam, alkohol działa na mnie tak jak na innych. Nie wiem od czego to zależy, ale tak jest- wyjaśnił.
-Lubiłam "miękkiego" Zayn'a- zaśmiałam się.
-Ja wcale nie jestem miękki.
-Czasami... ale jesteś wtedy taki kochany.
-Dobra skończmy to błagam cię.
-Okej, jak chcesz- powiedziałam upijając kolejnego łyka. Zayn tymczasem dopił do końca swój napój.
-Idę na fajkę- oznajmił.
-Myślałam, że już nie palisz.
-Skarbie, tego nie da się tak szybko pozbyć.
-To cię zabija Zayn.
-Nie tylko to- skomentował nieco ciszej.
-Poszłabym z tobą, ale nie chcę się truć.
-Nawet bym ci nie pozwolił.
-Mi byś nie pozwolił, a sam palisz? To nielogiczne.
-Czekaj tutaj na mnie, za chwilę wrócę- zmienił temat i po prostu odszedł.
No to zostałam sama. Ciekawe gdzie podziewają się Pheobe i Spencer? Kurde i co ja mam teraz robić? Chyba zostaje mi jedynie siedzieć tutaj i dokończyć drinka. No nic... Przecież on zaraz wróci, wytrzymam tą chwilkę bez niego. Siedziałam tak więc, kiedy nagle podszedł do mnie jakiś wysoki blondyn.
-Zatańczysz?- zapytał i szeroko się uśmiechnął. Wydawał się naprawdę miły. A z racji tego, że i tak siedzę sama, zgodziłam się. Ten chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę parkietu.

Porwana||Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz