Rozdział 3

13.3K 298 4
                                    

Poczułam lodowaty strumień wody na mojej głowie i ciele. Od razu się ocknęłam i chciałam wstać ale nie mogłam byłam przywiązana i to do krzesła. Otworzyłam oczy, po których leciały krople zimnej wody, poczułam mały ból obok prawego ramienia. Spojrzałam w tamtym kierunku i zobaczyłam bandaż na ręce i zerwany prawy rękaw marynarki. Podniosłam głowę w górę i moim oczom ukazał się średniego wzrostu chłopak, na oko dwadzieścia cztery lata o włosach w kolrze ciemnogo blondu, niebieskich bladych oczach, krzywym nosie i piegach. Czyli nie myliłam się bardzo wyobrażając sobie jego twarz. Zorientowałam się, że moje krzesło stoi przy ścianie, a obok rozłożony był stary koc.
-Wstałaś księżniczko- zaśmiał się ukazując szereg lekko krzywych zębów, a ja zorientowałam się, iż to nie do niego należał głos mojego porywacza, wiec kto nim jest?
Miałam na sobie mundurek szkolny, czyli czerwoną marynarkę teraz bez jednego rękawa, białą koszule z czerwonym krawatem i jeansową spódniczkę z falbanką. Przez lodowatą ciecz, non stop przechodziły mnie dreszcze, trzęsłam się cała z zimna i ze strachu. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Ściany i sufit były w kolorze brudnej bieli, podłoga była betonowa na suficie wsiała jedna żarówka, która nie była mocna.
Zauważyłam, że na przeciwko metalowych drzwi jest malutkie okienko oczywiście za kratkami. Na przeciwko mnie jakieś pięć metrów dalej, na ścianie przymocowane były łańcuchy, skórzane kajdanki, belka z klamrami przy podłodze i jakiś metr sześćdziesiąt wyżej druga belka z klamrami.
Po prawej stronie na drążku wisiały kajdanki, liny, chusty, łańcuchy, żyłki, a obok w jakimś drewnianym stojaku dostrzegłam coś w rodzaju bata. Przełknęłam ślinę. Po lewej stronie na drążku wisiały jakieś pasy, a przy podłodze stała ławka obita czarną, wytartą już, skórą. Kurwa! Przecież to są narzędzia do tortur, do bicia co to ma być?! Popatrzyłam w stronę drzwi. Po stronie mojej lewej ręki znajdowała się ścianka z regipsu. Zapomniałam nawet, że dwa kroki ode mnie stoi ten blondyn. Chłopak stał z wiadrem w ręce i śmiejąc się krzywo patrzył na mnie. Widział, że rozejrzałam się po całym pomieszczeniu i dostrzegł moje przerażenie.
-Zostało ci niewiele czasu skarbie, więc ciesz się ostatnim miesiącem życia- zaśmiał się i wyszedł. Ekstra. Zabiją mnie, ale czy to nie jest oczywiste? Chciałam mu coś powiedzieć jednak na ustach miałam taśmie ,więc tylko wydawałam z siebie te charakterystyczne dźwięki, coś w rodzaju "buczenia". Próbowałam się jakoś uwolnić, rozwiązać, ale oczywiście nie mogłam. Węzły były precyzyjnie zawiązane. Wujek, wojskowy uczył mnie węzłów tak samo jak uczył mnie strzelać i się bronić. Dlaczego nie zastosowałam samoobrony kiedy zostałam zaatakowana? Cholera, przecież umiem podstawowe chwyty i uniki. Niech to szlag. Strach tak mnie sparaliżował, że kompletnie zapomniałam. Zastanawiam się co mi zrobią? Oparłam głowę o ścianę i podniosłam wzrok. Tego nie zauważyłam. Nade mną, na dwóch wielkich gwoździach wsiał srebrny łańcuch z obrożą??! Mam nadzieje, że to tylko koszmar, zaraz się obudzę w swoim ciepłym łóżku. Moje serce zaczęło szybciej bić. Kiedy usłyszałam kroki, ktoś był za drzwiami, prawdopodobnie schodził ze schodów. Kilka sekund później w tej mojej celi zabrzmiał odgłos otwieranych drzwi, a mnie opadła szczęka. Dobrze, że miałam taśmę na ustach. W drzwiach stał ten chłopak, który obudził mnie kubłem wody, a obok niego bardzo przystojny chłopak, o ślicznych czarnych postawionych włosach z blond pasemkiem na grzywce, lekkim zarostem, równie skrojonymi wargami, prostym nosem, idealnej cerze i lśniących brązowych oczach. Może przyszedł mnie uwolnić? Taki mój książę z tej zakichanej bajki... Dopiero zauważyłam, że palił papierosa kiedy wypuścił z ust duże kółko i rzucił niedopałkiem obok mnie. Przerażanie znowu mnie ogarnęło. Czyli to nie książę z bajki... Jestem popieprzona. Jak może podobać mi się osoba, która chce mnie skrzywdzić, która mnie porwała? Zrobił kilka kroków w moją stronę, zauważyłam, że chłopak obok miał ze sobą kamerę. Spuściłam głowę na dół wzrok wlepiając w kolana, w dodatku brudne kolana.
-Patrz na mnie- warknął, a ja od razu podniosłam wzrok. Kucnął obok mnie i posłał krzywy drwiący uśmiech.
-Kimberly, jestem Zayn- powiedział przerażająco. Dobra, chociaż wiem jak ten przystojny skurwiel ma na imię. Będę je przeklinać do końca życia. Taa do końca mojego życia, cóż pewnie jakiś dzień góra dwa.
-Chcesz o coś spytać?- kiwnęłam głową- Masz tylko jedno pytanie- powiedział chłodno i agresywnie zerwał mi taśmę z ust. Ruszyłam ustami.
-Pytaj- warknął.
-Dlaczego tutaj jestem?- spytałam jak z automatu, on od razu zakleił mi usta. Zmarszczyłam brwi, co za dupek.
-Jak dobrze wiesz złotko- och znów złotko, przysięgam, że jeżeli kiedyś zdarzy się okazja uderzę go za to ZŁOTKO.
-Twój braciszek lubi kokę- zaśmiał się wrednie- tak samo jak inne pyszności. Twój tatuś wyrzucił go z domu, ale nie uregulował za niego długów o czym też wiesz. Twój brat mieszka teraz w tych starych mieszkaniach, Tak samo odwiedzamy go jak i ty. Wisi nam sporą sumę pieniędzy, ale bez forsy twojego tatusia nie odda nam nawet ćwiartki. Twój ojciec ma na niego wyjebane. Pewnego pięknego dnia złożyliśmy Rayowi kolejną wizytę, po której został lekko poobijany, zjawiłaś się ty, a on wymyślił bajeczkę, że zapomniał o waszym spotkaniu- to dlatego Ray się ze mną nie spotkał, dlatego kazał mi iść szybko do domu.
-On wie, do czego jestem zdolny. Chciał za wszelką cenę trzymać cię z daleka od swojego świata. Pewnie pomyślał, że mógłbym cie porwać dla okupu czy coś tego stylu, ale mnie to nie bawi. Wolałem porwać cię do czegoś pożyteczniejszego. Ty mi nic nie zrobiłaś, ale twój brat wisi mi sporą sumkę. Unieważnie mu dług jak tylko skończę się z tobą bawić. Jak staniesz się nieużyteczna i wtedy przekaże mu wszystko co z tobą zrobię, bo będę to miał nagrane- wskazał na kamerę, a ja przełknęłam ślinę, to psychol.
-Złotko dobrze wiem, że twój braciszek cię kocha. Ty tylko go odwiedzasz, przynosisz mu różne potrzebne rzeczy wbrew woli ojca. Nigdy nie działam dobrodusznie, a ty sama się przyplątałaś i tym razem robię wyjątek. Długi Ray'a znikną razem z tobą. Teraz zarówno Ray jak i twój tatuś szukają cię w całym mieście. Problem w tym, że szukają nie tam gdzie trzeba. Podsumowując jesteś tu z powodu długów twojego brata i dobrze wiem, że chcesz aby ich nie miał, więc mu w tym pomożesz. Bądź grzeczna jeśli będziesz sprawiać kłopoty, sprawisz kłopot sobie i Ray'owi- syknął- Zostaniesz tu parę tygodni, mamy ochotę się zabawić, dawno tu nikt nie gościł- dodał, a mnie aż zrobiło się słabo na myśl co on może mi chcieć zrobić.
"Boże Ray dlaczego wpakowałeś nas w kłopoty! Mówiłam ci, żebyś skończył z tymi prochami!" Wzrok wlepiłam w kolana. Nagle poczułam ból na policzku, uderzył mnie ręką.
-KAZAŁEM CI NA MNIE PATRZEĆ!- krzyknął tak głośno, że aż cała się zatrzęsłam. Jest przerażający, przerażająco piękny, przerażająco młody, przerażająco groźny.
-Lukas odwiąż jej nogi, ręce zostaw związane- rozkazał chłopakowi stojącemu obok.
-Tak jest szefie- ten automatycznie zaczął wykonywać jego polecenia. Przeszedł za mnie i scyzorykiem przeciął linę wokół moich kostek. Od razu poczułam ulgę. Ale zaraz, gdzie moje buty? Pociągnął mnie za bark pod przeciwległą ścianę gdzie były te wszystkie straszne przedmioty. Chodzenie nie szło mi najlepiej, bo moje mięśnie były zastane od tego siedzenia.
-Stań tu i się nie ruszaj- powiedział oblizując usta. Czarnowłosy podszedł bliżej. Stanął tak blisko mnie, że stykaliśmy się kolanami.
-Ściągnę ci taśmę, ale nie możesz odezwać się ani słowem. Inaczej słono za to zapłacisz, nie lubię gdy ktoś hałasuje kiedy pracuję- powiedział upiornym głosem i zdarł taśmę tyle, że delikatniej niż wcześniej.
-Odsuń się Lukas trzeba ją trochę udekorować- powiedział i niespodziewanie poczułam pięść zderzającą się z moją szczęką. Krew w moich ustach pojawiła się szybko. Zawyłam z bólu. W jego brązowych oczach rozbłysło coś na miarę podniecenia. Kolejny cios na mojej twarzy, a potem jeszcze kolejne dwa. Zaczęło mnie to wszystko boleć, ale tłumiłam krzyk w sobie. Chwycił mnie za szyje unieruchamiając moje ciało i zaczął ładować w mój brzuch serie ciosów z pięści. Chciałam się skulic ale nie mogłam, ból był wszechogarniający. Nie mogłam już dłużnej stać z zamkniętymi ustami, rozwrzeszczałam się z bólu. Z oczu poleciały stróżki łez mieszając się z krwią. Przestał mnie uderzać, a nogi ugięły się pode mną. Upadłabym, ale on trzymał mnie za szyję dusząc mnie delikatnie. Poczułam kopnięcie w piszczel i spadłam na beton. Zakryłam twarz rekami płacząc.
-Możesz ją kopnąć- powiedział czarnowłosy do Lukasa i na moje żebra padały kopniaki wywołane grubymi buciorami. Łkałam i krzyczałam z ogromnego bólu, ale oni nie zwracali na to uwagi. Po chwili przestali, usłyszałam jak przybijają sobie piątkę. Można być aż tak bezdusznym, psychopatycznym potworem? To w ogóle możliwe? Gdzie ja trafiłam? To gorzej niż piekło.
-Lukas, tak jak się umawialiśmy. Kamerujesz ją, ale bez słowa, rozumiemy się?
-Tak szefie, ale czy ona jest w stanie się ruszyć?- zapytał tamten.
-Pewnie, że tak- zaśmiał się i podszedł do mnie podnosząc mnie za marynarkę. Moje oczy były na wpół przymknięte. Chyba jeszcze nigdy nie czułam takiego bólu, połamali mi żebra jestem tego pewna. Puścił mnie, ja prawie osunęłabym się na ziemie, gdyby on mnie nie złapał.
-Masz stać kurwa!- krzyknął nade mną, co mnie trochę obudziło i zebrałam wszystkie siły w sobie, aby utrzymać się na nogach.
-Nagramy cie teraz dla twojego brata i może ojca. Dostaną kopię tego, jak ty już znikniesz. Masz się nie ruszać tylko patrzeć w obiektyw i nie odzywać się ani słowem, nie możesz mówi nic co widzisz, co wiesz, bo ja tego nie lubię, rozumiesz? Ani kurwa słowa!- szarpnął mnie- ROZUMIESZ?!- wrzasnął.
-Tak- odpowiedziałam. Uderzył mnie w twarz.
-Do mnie masz mówić z szacunkiem, moje imię to Zayn, więc za każdym razem masz kończyć zdanie moim imieniem. ROZUMIESZ?!
-Tak-odpowiedziałam i znowu poczułam uderzenie.
-Tak co?!-warknął,
-Tak Zayn- odpowiedziałam resztkami sił.
-Ten filmik będzie na pamiątkę- dodał. Poczułam lekki ból w prawym ramieniu i przypomniałam sobie o bandażu na ręce.
-Czy mogę o coś zapytać Zayn?- powiedziałam cicho i spojrzałam w jego oczy. Pociemniały, a linia jego szczęki zacieśniła się tak samo jak zacisnął swoje pięści. Kolejny raz szarpnął mnie za włosy, tym razem bardzo mocno.
-Nie odzywaj się, jeśli ci nie pozwolę. Rozumiesz?!- on tak ciągle krzyczy i krzyczy, nie rozumie, że mnie głowa pęka?!
-Tak Zayn. Przepraszam Zayn- powiedziałam szybko. Puścił moje włosy.
-Zadaj to pytanie- syknął.
-Co to jest Zayn?- wskazałam na swoje ramie. Posłał mi złowieszczy uśmiech.
-Implant antykoncepcyjny- podniosłam swoje zakrwawione brwi. Słucham? Co kurwa?! Implant antykoncepcyjny? Po co? Dlaczego? Kiedy mi to wszczepili?
-Byłaś nieprzytomna sporo godzin i wszczepiliśmy ci to. Zabawię się z tobą złotko, ale najpierw praca- oświadczył wycierając krew z moich ust swoim kciukiem. Zachował się w tedy delikatnie, co nie było do niego podobne. Podobał mi się ten dotyk, ale zaraz potem przypomniałam sobie co zrobił wcześniej.

Porwana||Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz