Rozdział 72

1.9K 78 19
                                    

-Może pójdziemy dziś wieczorem do klubu? Odreagujesz trochę- zaproponował mi Zack, kiedy kończyliśmy jeść obiad.
-W sumie dobry pomysł. Dzisiaj mam wolne, ale co ty na to żeby iść RANDAN?- mam ochotę napić się, może choć na chwilę zapomnę o tym co dzieje się aktualnie w moim życiu.
Dzięki Zackowi jakoś pozbierałam się po tym incydencie z rana, ale nadal nie wiem co o tym wszystkim myśleć. To nie pierwszy raz, kiedy Zayn mnie uderzył, ale nigdy nie zrobił tego w obecności Nialla, przy Chrisie co prawda działy się gorsze rzeczy, ale to było dawno. Czułam się dzisiaj strasznie upokorzona, wściekła, ale przede wszystkim zraniona. Chyba nie mam co liczyć, że między nami się ułoży. Już od dłuższego czasu miałam wrażenie, że Malikowi przestaje na mnie zależeć, a to co się wydarzyło rano tylko utwierdziło mnie w tym przekonaniu. Niby się zmienił, ale gdzieś tam w środku nadal jest ten Zayn sprzed dwóch lat i tylko czeka by ponownie się ujawnić.
-Muszę chyba wracać do domu, trochę się ogarnąć- powiedziałam, kiedy wspólnie z Zackiem skończyliśmy sprzątać po obiedzie.
-Ale jesteśmy umówieni na wieczór, tak?- upewnił się.
-Możesz po mnie przyjechać koło dwudziestej- uśmiechnęłam się do niego, a on to odwzajemnił. Nie znam go długo, ale coś mnie do niego ciągnie.
-Okej, odwiozę cię- nie wiem czy to była propozycja czy stwierdzenie, jednak musiałam odmówić. Chciałam pobyć sama z sobą.
-Nie trzeba. Pojadę autobusem, albo po prostu się przejdę- potrzebowałam chwili samotności, żeby przemyśleć kilka spraw.
-Na pewno?
-Tak, tak nie martw się- przytaknęłam i cmoknęłam chłopaka w policzek, na co się uśmiechnął i albo mi się wydawało, albo lekko się zarumienił.
Ostatecznie dziesięć minut później byłam gotowa opuścić dom Zacka.
-Do zobaczenia- powiedział i pocałował mnie w usta.
Ja nie odsunęłam się, a wręcz przeciwnie kontynuowałam pocałunek. W tamtym momencie czułam się naprawdę wyjątkowa.
-Pa- pożegnałam się, kiedy w końcu udało mi się przekroczyć próg mieszkania chłopaka.
Postanowiłam, że jazda autobusem będzie lepszym pomysłem niż spacer, więc ruszyłam w stronę najbliższego przystanku. Przejrzałam rozkład i okazało się, że na właściwy autobus muszę zaczekać jakieś pięć minut, więc usiadłam na ławce i próbowałam wszystko sobie poukładać w głowie.
Strasznie żałuję, że nie ma teraz ze mną Pheobe i Spencera. Oni pewnie by mi pomogli. Teoretycznie mogę do nich zadzwonić, ale trudno będzie mi to wszystko wyjaśnić przez telefon, dlatego muszę sobie poradzić sama.
Czy to możliwe, że mogłabym zakochać się w Zacku? Czuję, że jest dla mnie kimś więcej niż tylko przyjacielem, ale sama już nie wiem. Jeszcze niedawno byłam przekonana, że to Zayn jest tym jedynym, a teraz... Nigdy bym nie pomyślała, że będę musiała przez coś takiego przechodzić. Jakaś cząstka mnie nadal czuje coś do Malika, ale jednocześnie druga połowa chce wrócić do Zacka i rzucić mu się w ramiona. Boże przecież to nie jest normalne...
O tak w końcu mój przystanek- powiedziałam do siebie w myślach kiedy autobus, w którym siedziałam od jakiś dziesięciu minut w końcu się zatrzymał. Wysiadłam z niego i ruszyłam w kierunku mojego mieszkania. Miałam tylko nadzieję, że Zayna już tam nie będzie. Póki co nie miałam ochoty z nim rozmawiać, ani go widzieć. Kiedy stałam pod mieszkaniem chwyciłam za klamkę i nacisnęłam ją. Drzwi były zamknięte, więc moje modlitwy zostały wysłuchane i Zayna już nie było w środku. Użyłam kluczy, by dostać się do środka i od razu ruszyłam do sypialni. Było kilka minut przed siedemnastą, więc miałam jeszcze trochę czasu, ale po prostu marzyłam o długiej, gorącej kąpieli. Najpierw jednak postanowiłam wybrać rzeczy, w które ubiorę się dziś wieczorem. Zdecydowałam się na szary, wzorzysty crop top i czarną, rozkloszowaną spódnicę. Zabrałam jeszcze czysty komplet bielizny i z tym wszystkim poszłam do łazienki. Nalałam pełną wannę wody i dodałam jakiegoś płynu, żeby zrobiła się piana. Ściągnęłam z siebie brudne rzeczy i wrzuciłam je do pralki, po czym z przyjemnością zanurzyłam się w wodzie. Włączyłam jakąś muzykę na moim telefonie i położyłam go na ziemi, po czym ułożyłam się wygodnie i zamknęłam oczy. Z całych sił starałam się o niczym nie myśleć i po prostu odpocząć, ale w moim przypadku było to na prawdę trudne. Gdy tylko zamykałam oczy wracały obrazy z dzisiejszego poranka. Później znowu z wieczoru spędzonego z Zackiem i to uczucie, które towarzyszy mi gdy jestem przy nim.
Po kilkunastu minutach relaksu zaczęło mi się robić trochę zimno, więc zabrałam się za odpowiednie mycie całego ciała, a później włosów. Gdy uznałam, że jestem już czysta wyszłam z wanny otulając się jednym ręcznikiem, a w drugi zawinęłam włosy. Wytarłam się dokładnie, po czym założyłam wcześniej przygotowane ciuchy. Po ubraniu się przyszedł czas na makijaż. Oczy podkreśliłam czarnym eyelinerem, a rzęsy dokładnie wytuszowałam. Kości policzkowe podkreśliłam lekkim różem, a na usta nałożyłam błyszczyk.
Kiedy makijaż miałam już gotowy zaczęłam rozczesywać i suszyć włosy. Podkręciły się lekko na końcach, więc postanowiłam je tak zostawić i w końcu opuściłam łazienkę. Miałam jeszcze jakąś godzinę do przyjazdu Zacka, więc postanowiłam coś przekąsić. Przygotowałam dla siebie owocowe musli i usiadłam przed telewizorem. Leciał akurat jakiś reality show, który postanowiłam obejrzeć.
Zanim się obejrzałam była już dziewiętnasta czterdzieści pięć, wiec szybko wyłączyłam telewizor i poszłam do łazienki, by umyć zęby, poprawić jeszcze swój makijaż i po prostu załatwić potrzebę.
Kiedy skończyłam mój telefon zadzwonił, a na wyświetlaczu pojawił się napis "Zack".
-No cześć- odebrałam.
-Czekam na ciebie na dole- poinformował mnie. Na sam dźwięk jego głosu mój żołądek wywracał koziołki.
-Okej, to ja już schodzę- powiedziałam i rozłączyłam się.
Poszłam do swojego pokoju, by spryskać się jeszcze perfumami i spakować do torebki potrzebne mi rzeczy. W przedpokoju założyłam czarne lity i zabrałam dżinsową kurtkę, po czym opuściłam mieszkanie, zamykając je, a klucze wrzucając do torebki.
Kiedy byłam już na dole od razu zobaczyłam znane mi auto i stojącego obok Zacka.
-Jeszcze piękniejsza niż kilka godzin temu- skomentował od razu, a ja nie zaprzeczę, że zrobiło mi się bardzo miło.
-Dziękuję bardzo- podeszłam do niego i cmoknęłam go w policzek kolejny raz tego dnia.
-Proszę- otworzył dla mnie drzwi samochodu i gestem ręki wskazał, żebym wsiadła. Zrobiłam to, a po chwili chłopak również siedział już na swoim miejscu.
Kilkunastominutowa jazda minęła nam szybko ponieważ cały czas rozmawialiśmy. Zack musiał zostawić samochód ulicę wcześniej, gdyż pod samym klubem nie było już wolnych miejsc. Wysiedliśmy więc i zaczęliśmy nasz spacer w kierunku klubu. Brunet nagle chwycił moją dłoń, ale ja wcale jej nie wyrwałam. Szliśmy tak w ciszy, dotykając się ramionami. W końcu jednak dotarliśmy na miejsce, a tam natrafiliśmy na ogromną kolejkę. Zack już chciał ustawić się na jej końcu, ale ja wpadłam na pomysł.
-Chodź- pociągnęłam go na sam przód.
Pomyślałam, że skoro tutaj pracuję, to mogę wejść bez kolejki. Ochroniarze oczywiście od razu mnie poznali i bez problemu wpuścili nas do środka, co spotkało się z lekkim niezadowoleniem reszty osób czekających przed budynkiem. No ale trudno...
Od razu do moich uszu dotarły dźwięki klubowej muzyki, co sprawiło, że jakoś podświadomie odrobinę się rozluźniłam.
-Zostawię kurtkę w szatni- poinformowałam Zacka i tak jak powiedziałam, ruszyłam w kierunku, w którym znajdowała się szatnia dla klientów.
-To ja pójdę zająć nam jakieś miejsca- odpowiedział zanim zdążyłam się oddalić, na co tylko przytaknęłam.
Kiedy już pozbyłam się mojej dżinsowej kurtki wróciłam na główną salę. Było tam pełno ludzi, w sumie to tak jak zawsze. Rozglądam się na wszystkie strony próbując znaleźć Zacka. Nie było to łatwe, ale w końcu zlokalizowałam go siedzącego przy barze.
-Jestem- powiedziałam siadając obok niego na wysokim krześle.
-Zamówiłem dla ciebie drinka- powiedział i przysunął bliżej mnie jedną ze szklanek wypełnioną kolorowym napojem.
-Dzięki, ale nie zamierzamy chyba cały wieczór tylko pić?- zapytałam uśmiechając się.
-Nie, ale na początek kilka drinków nie zaszkodzi- puścił do mnie oczko i upił łyka ze swojej szklanki. Zrobiłam to samo, a po chwili szkło było już puste.
-Może zatańczymy- zaproponowałam, kiedy siedzenie już trochę mi się znudziło.
-Z tobą zawsze chętnie- uśmiechnął się i chwytając mnie za nadgarstek pociągnął w stronę parkietu.
Znaleźliśmy dla siebie trochę wolnego miejsca i od razu zaczęliśmy poruszać swoimi ciałami w rytm muzyki. Było bardzo tłoczno więc dystans między nami był minimalny. Ha, dobra wymówka. Tańczyłam odwrócona tyłem do Zacka, a on cały czas trzymał ręce na moich biodrach i składał delikatne pocałunki na mojej szyi. Sprawiało mi to dużą przyjemność. Przy Zacku czułam się po prostu wspaniale.

Porwana||Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz