- Okej, sprawdźmy, czy masz wszystko. - Rozbawiony głos najlepszej przyjaciółki rozległ się z głośnika jej lśniącego, nowego smartfona.
No bo kto normalny rozpoczyna rozmowę od zwykłego "cześć"?
- Alkohol, świece, jedzenie... - Wyliczała spoglądając na swoją przestronną jadalnię, która w tym momencie błyszczała od delikatnego światła zapachowych świec.
Wybrała różane, swoje ulubione.
- Po cholerę ci jedzenie? Chyba że chcesz, żeby zlizał sos waniliowy prosto z twojego...
- Stul dziób! - Przerwała jej ze śmiechem poprawiając na sobie olśniewającą czerwoną sukienkę.
Naprawdę liczyła, że tego wieczoru jej mąż skusi się na odkrycie tego, co zakrywał drogi i przyjemny w dotyku jedwabny materiał.
- Pewnie będzie chciał coś zjeść po pracy. - Dodała zaglądając pod pokrywkę porcelanowego naczynia, które skrywało pięknie pachnącą pieczeń.
- Jak zwykle praktyczna... - Znowu śmiech po drugiej stronie.
- Gdybyś tyrała tyle godzin na dyżurze też byś chciała coś zjeść. - Mruknęła układając bordowe serwetki na śnieżnobiałym obrusie.
- Jest pieprzonym szefem, ma od tego ludzi. - Tym razem odczuła, że jej przyjaciółka trochę się irytuje.
Znała ją od lat, nie musiała jej widzieć, żeby bezbłędnie odczytywać jej nastrój i humor.
- Okej... Już wrócił. - Powiedziała lekko drżącym głosem, bo chyba trochę się przejmowała. A trzask zamykanych frontowych drzwi jeszcze bardziej ją zestresował.
Usłyszała głębokie westchnięcie w słuchawce i w końcu poważny ton:
- Powodzenia, skarbie.
- Dzięki, Gin.
Rozłączyła się akurat w momencie, gdy wszedł do jadalni luzując krawat pod szyją i rzucając stylową aktówkę na stojący pod oknem fotel.
- Zaprosiłaś gości? - Zapytał spoglądając na ładnie zastawiony stół i zauważając świece.
Klimatyczną muzykę rozbrzmiewającą z ich horendalnie drogiego sprzętu grającego zupełnie zignorował.
- Nie. - Odparła i uśmiechnęła się lekko poprawiając włosy.
Tego wieczoru wyprostowała swoje niesforne brązowe loki i puściła luźno na plecy.
- Okej. - Mruknął i sięgnął po swoją ulubioną whisky, która kryła się w pobliskim barku wykonanym z lakierowanego drewna.
- Zjesz ze mną kolację? - Zapytała siląc się na lekkość.
- Nie jestem głodny. - Odpowiedział, nawet na nią nie patrząc. - Nie zapomnij zgasić świec, jak skończysz. Nie chcemy kolejnego pożaru.
I wyszedł z pomieszczenia zostawiając ją samą.
Zacisnęła zęby i machnięciem różdżki spowodowała, że światło zgasło, a jedzenie zniknęło ze stołu.
Wiedziała już, że zapomniał, chociaż jako niesamowicie uzdolniony medyk, miał świetną pamięć. Może celowo postanowił nie pamiętać?
Nie chciała się jednak poddać. To nie leżało w jej naturze.
Ruszyła więc w kierunku sypialni zsuwając z siebie piekielnie drogą sukienkę, którą wynalazły z Ginny w butiku Madame Gáspar. Sukienka jednak była niczym w porównaniu do tego, co znajdowało się po nią. Tak wspaniałej, kunsztownie wykonanej bielizny jeszcze nie miała na sobie w swoim trzydziestoletnim życiu. Kosztowała majątek to fakt, ale nie zamierzała mieć wyrzutów sumienia - ich skrytka bankowa była pełna złota.
Kroczyła niespiesznie ku ich pokojowi układając w głowie plan. Pewnie będzie brał prysznic, dlatego ułoży się na łóżku i będzie na niego czekać. Pozwoli mu patrzeć, rozpalać spojrzeniem, a potem...
Nie kąpał się. Weszła do sypialni i zastała go śpiącego. W ubraniach. Na łóżku.
Obok niego, na nocnym stoliku, stała opróżniona szklanka whisky.
Hermiona westchnęła i zamknęła oczy próbując powstrzymać napływające łzy.
Jej mąż zapomniał o kolejnej rocznicy ślubu. I nie tknął jej od trzech miesięcy.
W tej chwili była najbardziej nieszczęśliwą kobietą na świecie. A przynajmniej takie miała cholerne wrażenie.
CZYTASZ
HISTORIE - HARRY POTTER
FanfictionOto historie ich dorosłego życia - bo kogo kocha trzydziestoletni Harry Potter? Jaka jest Luna Lovegood? I co przyniosło życie Draco Malfoyowi? Chodź i zobacz.