-DRACO-

574 44 2
                                    

- Od wczoraj tylko śpi. - Rzucił do słuchawki i przejechał palcem po blacie biurka, na którym zebrała się cienka warstwa kurzu.

Koniecznie trzeba było tu posprzątać.

- Rozmawiałeś z nią? - Głos Harry'ego rozległ się po drugiej stronie. - Goldstein zrobił burzę w Ministerstwie. Kazali nam ją znaleźć.

- Mówiłeś przełożonym, że wiesz gdzie ona jest? - Zagadnął i wyjrzał przez okno swojego niedużego domu.

Wyglądem przypominał wiejskie posiadłości Malfoyów, ale przecież nie potrzebował nie wiadomo jak wypasionej chaty. Był przecież sam. No, teraz miał jeszcze Granger, ale jej potrzeby ograniczały się tylko do dużego i miękkiego łóżka.

- Jasne, kurwa, że nie. - Kpiące prychnięcie dobiegło do jego uszu, a potem dźwięk odpalania zapalniczki i zaciągania się.

- Powinieneś przestać palić. To straszne gówno. - Mruknął tylko i poprawił śnieżnobiałą firankę.

Nie znosił bałaganu. Nawet jeżeli bałagan oznaczał nierówno rozciągnięty materiał zasłaniający duże okno.

- Na coś trzeba umrzeć, Malfoy. A jak ty się masz tak w ogóle?

Co miał powiedzieć? Że eliksiry robią robotę i nie myśli o samobójstwie tak często jak zwykle? Albo, że chciałby pogadać z kimś żywym i inteligentnym, ale Granger brodziła na krawędzi szaleństwa i realności i jedyne rozsądne rzeczy, które od niej słyszał, następowały od razu po przebudzeniu? Musiał jej wtedy tłumaczyć, co robi w jego domu. Co się dzieje.

Powtarzał to już mnóstwo razy i zaraz miał mijać miesiąc, odkąd wziął ją do siebie.

- Jest okej. - Odparł tylko wzruszając ramionami, czego jego przyjaciel nie mógł widzieć.

- Luna twierdzi, że ktoś mógłby ją odwiedzić w najbliższym czasie. Kogo obstawiasz?

- Ginny, rzecz jasna. - Powiedział od razu, bo jej imię padało równie często, co tego pojeba Goldsteina.

- Okej, pogadam z nią. - Potter powiedział wypuszczając dym z ust. - Muszę kończyć, narazie Draco.

- Trzymaj się. - Odparł i odsunął telefon od ucha, a imię Harry'ego zniknęło z wyświetlacza.

Czasem zastanawiał się, jak to się stało, że to właśnie Potter został jednym z jego lepszych kumpli.

Zaczęło się niewinnie - gdy skończyli Hogwart zawarli niemy rozejm. Potem jego ojciec - Lucjusz Malfoy, tuż przed swoim zesłaniem do Azkabanu, postanowił zabić siebie i Narcyzę.

Harry bardzo go wtedy wspierał, zapewnił odpowiednią pomoc, dobre słowo. No a później Draco poznał swoją wielką miłość, Fanny Fincher i wyjechał za nią z kraju, a jego kontakt z Potterem osłabł. Wzmocnił się z powrotem, gdy ciężarna Fan zginęła przysypana gruzem, bo pomyliła się w kolejności składników w Eliksirze Haldena. Jeden pieprzony błąd zabrał mu narzeczoną i nienarodzonego syna.

Harry pojawił się w Kanadzie błyskawicznie, jak tylko dotarły do niego pogłoski o wypadku. Wystarczyły pogłoski, a pierdolony Harry Potter przybył do obcego kraju i okazał swoje wsparcie, co oznaczało zamknięcie go w psychiatryku na trzy lata.

Był mu jednak za to wdzięczny. Wybrańcowi. Chłopcu, który go uratował po raz kolejny.

HISTORIE - HARRY POTTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz