xANTHONYx

490 38 3
                                    

Krzyki ustępowały tylko na chwilę, na krótkie momenty, gdy Dementorzy przemierzali zimne, ciemne korytarze Azkabanu patrolując je i sprawdzając czy przypadkiem któryś z więźniów nie zechciał umrzeć akurat tej nocy.

A potem znów było to samo. Jęki. Płacz. Głośne wołania i błagania. Nawoływali różne osoby - żony, kochanki, dzieci. Nikt im jednak nigdy nie odpowiadał. Ich prośby nie przebijały się przez grube mury więzienia.

On nie krzyczał. Nie płakał. Nie skrobał paznokciami o wilgotne ściany zdzierając paznokcie do krwi tak jak jego sąsiedzi z cel obok.

On wspominał. Siedział z zamkniętymi oczami, na środku ciasnego pomieszczenia i myślał, chroniąc swój umysł otoczką stworzoną z miłych obrazów.

Z widoku jej uśmiechu, gdy budziła się po długiej nocy. Z błysku jej cudownych, orzechowych oczu. Ze ślicznego marszczenia noska, gdy paplała wesoło po powrocie od Ginny.

Myślał o swojej Hermionie. O swoim szczęściu.

- Ty, Goldstein. - Usłyszał nagle kpiący ton rozlegający się z przeciwległego pomieszczenia, gdzie za kratami odsiadywał swój wyrok bardzo stary już, zbzikowany, Augustus Rookwood. - Słyszałem, że twoja cudowna żonka hajta się z Malfoyem. Co ty na to? Co?

Anthony uchylił powieki czując jak serce wali mu gwałtownie, niemal ze złością.

- Wal się, Rookwood. - Odparł tylko i zacisnął dłonie w pięści.

A potem znów zamknął oczy, ale nie mógł już przywołać z pamięci niczego miłego. Pod powiekami miał tylko czerwień, palącą, gęstą, mroczną czerwień wściekłości.

A potem jakaś zapadka w jego mózgu ewidentnie się odblokowała, bo Anthony Goldstein zaczął się śmiać. Głośno, histerycznie, z całym szaleństwem drzemiącym w nim od lat.

Jego wybuch pociągnął kolejne - nagle na całym korytarzu, w każdej celi, rozbrzmiały śmiechy wariatów, ludzi, którzy pozbawieni zostali rozumu, a zapełnieni zostali niczym nie zmąconym szaleństwem.

Tej nocy, Tony Goldstein, wnuk Propentyny Skamander, człowiek o wielkim umyśle i zniszczonej duszy, powiesił się na sznurze splecionym z szarego, brudnego prześcieradła. I w końcu zajął należne sobie miejsce, gdzieś w czeluściach piekielnych.

HISTORIE - HARRY POTTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz