xRONx

482 38 6
                                    

Zaproszenie, które trzymał w dłoni nie zrobiło na nim aż tak dużego wrażenia jakby się spodziewał. To oznaczało tylko nieuchronny, definitywny koniec.

Koniec historii jego uczucia, koniec miłości, którą ją darzył.

"Panna Hermiona Granger i Pan Draco Malfoy mają przyjemność zaprosić na swój ślub, który odbędzie się na wyspie Maui dwunastego sierpnia roku bieżącego.".

Uśmiechnął się pod nosem, bo chyba tak musiało być. Wspólna historia najwyraźniej nie była im pisana.

Ocknął się z zamyślenia słysząc dzwonek telefonu. Na wyświetlaczu pojawiła się znajoma gęba Harry'ego.

- Też to dostałeś? - Usłyszał po drugiej stronie, gdy odebrał połączenie.

No jasne, bo po co zacząć rozmowę od "cześć"? On i Ginny mieli irytująco podobne podejście do rozmów telefonicznych. Dziwne, że nie skończyli razem.

- Mówisz o zaproszeniu?

- Yhym.

- Tak. - Odparł tylko i zerknął na butelkę wina, którą dostał od swojego teścia, a która czekała na blacie w kuchni na utylizację. Susan zapewne odda ją komuś w prezencie.

Pan Bones nie był świadomy, że jego zięć nie tknął alkoholu od niemal półtora roku. I nie zamierzał tego zmieniać.

- Nie sądziłem, że do tego dojdzie, ale wyglądają ze sobą na całkiem szczęśliwych. - Głos Harry'ego przywrócił go do rzeczywistości. - Jak się z tym czujesz?

- Jestem żonaty od roku, Potter. Po co te pytanie? - Rzucił z irytacją.

Ale po chwili wyluzował, bo naprawdę nie czuł już nic, tylko sentyment.

To Susan stanowiła jego świat, jego... Wszystko. Jej piękne oczy, przyjemny uśmiech i dobrotliwe spojrzenie udowadniało mu codziennie, że może jednak zasłużył w życiu na coś dobrego.

- Tak tylko pytam. No i chciałem powiedzieć, że musisz zająć się naszym kotem. Jedziemy z Pan na tydzień do Hiszpanii. - Jego przyjaciel rzucił lekko nie siląc się nawet na proszący ton.

- Czy ja wyglądam jak pieprzona niańka, Harry? - Mruknął i uśmiechnął się pod nosem widząc jak jego żona wkracza do kuchni w pięknej żółtej sukience w duże kwiaty, która trochę ją pogrubiała, ale kto by się przejmował. Uwielbiał jej cudownie miękkie ciało.

- Nie mogę dać go Hermionie, Malfoy ma uczulenie na sierść.

- Wiesz, że to ściema, prawda? - Zaśmiał się, bo Draco nie miał żadnego uczulenia.

Po prostu cholernie nie znosił sierści na swoich drogich ubraniach.

- Ronaldzie Weasley. - Usłyszał nagle głos Pansy, która ewidentnie musiała zabrać swojemu mężowi telefon. - Masz zająć się Panem Tabsem, albo mnie popamiętasz. - Warknęła, a on pokręcił głową, bo żona Harry'ego była czasami straszną jędzą.

Ale nawet ją lubił. I to nie przez to, że związała się z jego najlepszym przyjacielem. Była na swój sposób fajna. Nawet kiedy mu groziła.

- Dobrze, już dobrze. Ale w ramach zapłaty masz zrobić swoje ciasto z dynią, okej?

- Stoi. - Odparła i się rozłączyła.

Bo Pansy Potter zakończywszy swoją karierę modelki, przerzuciła się na własny biznes, czym była nieduża, bardzo oblegana cukierenka słynąca z najlepszych eklerków w mieście.

Fakt, pomogło jej to, że miała teraz znane nazwisko. To jednak nie zmieniało niczego, miała po prostu ogromny, kulinarny talent. Kto by się spodziewał? Była anorektyczka i Złota Patelnia Magazynu Czarownica? Tej prestiżowej nagrody nie dostawały zwyczajne miejsca, o nie.

- Ronnie, kochanie.... - Susan nagle odezwała się z ekscytacją w głosie nachylając się nad gazetą.

- Tak, Sus? - Zagadnął i podszedł do niej od tyłu kładąc dłonie na jej krągłych biodrach, a brodę na miękkim ramieniu.

- Twoja książka jest na pierwszym miejscu na liście Proroka. - Powiedziała z dumą wskazując mu odpowiednią rubrykę.

- Jesteś zaskoczona? - Parsknął śmiechem czując jak kręci głową.

- Nic a nic. Twoje historie są cudowne, nie dziwię się, że ludzie tak chętnie je czytają.

Wzruszył ramionami i wtulił się w nią mocno z poczuciem, że zdecydowanie jego życie jest bardzo dobre.

A świetnie przyjęta premiera jego nowej powieści - Człowieka, który odnalazł miłość - tylko go w tym utwierdziła.

HISTORIE - HARRY POTTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz