*DRACO*

1K 39 0
                                    

Był znudzony. Nie lubił tego stanu. Nie lubił ludzi, którzy męczyli go pustymi frazesami próbując wyciągnąć od niego jak najwięcej kasy. Tak na dobrą sprawę w ogóle nie przepadał za ludźmi. Czy był odludkiem? Nie, raczej nie. Miał swoje grono przyjaciół. Od jakiegoś czasu znowu spotykał się z kobietami. Nie odcinał się całkowicie. Czasem jednak błądził myślami gdzieś daleko, jakby świat rzeczywisty niewiele go obchodził. Tu nie było nic... Absorbującego. A on desperacko potrzebował czegoś, co pozwoli mu pogrążyć się całkowicie i odciągnie od ponurych refleksji nad sobą, nad swoim życiem, nad tym co było.

- Co o tym myślisz? - Głos przyjaciela przebił się do jego zamyślonej podświadomości.

- Nie. - Odparł tylko i zmierzył siedzącą przed nimi kobietę wypranym z emocji wzrokiem.

Kiwnęła sztywno głową i opuściła jego gabinet bez słowa. Amelia doskonale potrafiła przewidzieć jego decyzje. Dlatego brak aprobaty z jego strony dla kolejnego projektu jednej z jego subfirm zupełnie jej nie zaskoczył. Była świetną asystentką. Doceniał jej kunszt i obycie w biznesowych sferach. Dlatego zabrał ją ze sobą z Kanady.

- Pomysł pójścia we współpracę z ministerstwem... - Lekko karcący ton Blaise'a dobiegł do jego uszu, więc spojrzał na niego z czymś nieodgadnionym w szarych oczach.

- Nie współpracujemy z rządem. Jesteśmy prywatną firmą i tak już zostanie, Zab. - Powiedział spokojnie i przejechał palcami po jasnych włosach, które ścięte były w modny obecnie sposób. Nie obchodziło go to za bardzo - jego wygląd. Wbrew pozorom nie był zbyt próżny. Miał jednak osobliwy problem polegający na chorobliwej perfekcji. Jego garnitur był idealny, szyty na miarę, skrojony doskonale co do każdego centymetra. Tak samo było z włosami - jeżeli już musiał je obciąć, musiały wyglądać perfekcyjnie. Jack O'Connell, jego terapeuta, twierdził, że nie ma w tym nic niepokojącego. Wielu ludzi tak miało.

- Ucieknie nam duży kontrakt. - Blaise wpatrywał się w kumpla z uporem. - Wiem, że ostatnio nasze akcje poszły w górę, ale...

- Powiedziałem, nie. - Ostry głos rozległ się w pomieszczeniu i ciemnoskóry mężczyzna obserwował z zaskoczeniem jak jego najlepszy przyjaciel, gość, którego znał od dziecka, wychodzi ze swojego gabinetu z furią wymalowaną na całkiem przystojnej, arystokratycznej twarzy.

Bo Draco Malfoy odkąd wrócił do świata żywych czasami był całkiem nieprzewidywalny.

HISTORIE - HARRY POTTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz