-ANTHONY-

468 34 4
                                    

- Tina, skarbie, myślisz, że przesadzam? - Słodki głos Quinnie rozległ się w salonie, w którym razem z nią siedziała jej ukochana starsza siostra - Propentyna Skamander i niezbyt przytomny Anthony.

Tina westchnęła głośno i poprawiła białe włosy, które opadały jej na pomarszczoną twarz. Była starsza od Quin zaledwie kilka lat, ale wyglądały jakby różniło je co najmniej pół wieku.

To dlatego, że Tina nie wlewała w siebie wywaru ugotowanego na bazie esencji z Kamienia Filozoficznego tak jak jej młodsza siostra.

- Nie powinnaś była się wtrącać. To co robi mój pra wnuk...

- Powinien siedzieć w więzieniu za to co zrobił tej biednej dziewczynie. On jest chory, Tinnie.

- I dlatego postanowiłaś go więzić w swoim domu? - Zmarszczyła czoło i spojrzała na blondynkę z powątpiewaniem.

- Zaatakował mnie, musiałam się bronić. Trwałe zaklęcie konfundujące było pierwszą rzeczą, która przyszła mi do głowy. - Quinnie wzruszyła ramionami i zapaliła papierosa umieszczonego w długiej szklanej fifce. Zupełnie jakby znowu nastały lata dwudzieste ubiegłego wieku.

- Musisz zdjąć z niego czar i oddać władzom. - Propentyna powiedziała pewnym głosem.

Co z tego, że Tony należał do jej rodziny. Nie znosiła Czarnej Magii, ani żadnych jej przejawów. A jej wnuk został kompletnie przeżarty przez ciemne moce.

- Najpierw skontaktuję się z Brytyjskim Biurem Aurorów. Ten chłopak... Harry Potter. Chyba go szukał. Wysłał do MACUSY* swoich ludzi. Pytali o Anthony'ego.

- Dobrze więc. Napisz do niego.

Quinnie skinęła posłusznie głową i mimo, że jej siostra opuściła już pomieszczenie, nadal paliła bezmyślnie papierosa i zachwycała się sobą, bo czasem zdarzało jej się zrobić w życiu coś dobrego.

Nieważne, że siedzący przed nią mężczyzna najprawdopodobniej miał skończyć w Azkabanie i odsiedzieć w nim parę długich lat.

* Magiczny Kongres Stanów Zjednoczonych Ameryki

HISTORIE - HARRY POTTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz