Pomimo naszego zmęczenia postanowiliśmy zrobić sobie małą imprezę. Dobra, może nie taką małą, bo na następny dzień rano każdy nie miał sił, był skacowany. Nawet Wujaszek. Więc trudno się domyślić, że nasze wszystkie plany zostały poprzesuwane.
Zeszłam do kuchni. Kręciło się już tam większość ekipy.
- Gratuluję związku z Pateckim, Pola. - powiedział Łukasz.
- Co? - popatrzałam na niego zakłopotana.
- Nie udawaj, że nie wiesz. - wtrącił się Karol, który wszedł do pomieszczenia razem z Weroniką, a ja myślałam, że zabije ją wzrokiem. - Wczoraj Kuba był w takim stanie nietrzeźwości, że to nam powiedział. - chłopcy zaczęli się śmiać.
- Wy tylko potraficie opijać swoich przyjaciół. - dodałam.
- A kto powiedział, że Patecki jest naszym przyjacielem? - zażartował Mateusz.
- Słyszałem! - krzyknął skacowany Kuba, który siedział w salonie z Krzychem i Majkiem.
- Ale tak szczerze - powiedziała Marta. - wy jesteście razem?
- Tak. - powiedziałam cicho.
- Wiesz, że związałaś się z jakimś nienormalnym ogrem? - wtrącił się Karol.
- No wiesz, raz się żyje. - zaczęliśmy się śmiać.
Zjedliśmy śniadanie w bardzo przyjaznej atmosferze, jednak tylko Marcysia była jakaś przybita, a Mateusz w połowie naszego posiłku wyszedł obrażony. Miałam pomysł, żeby z nimi porozmawiać, ale doszłam do wniosku, że po prostu może się pokłócili, więc nie będę się integrować w ich związek.
Około dwunastej doszliśmy do wniosku, że posprzątamy dom, bo wyglądał jakby przeszło przez niego jakieś trzęsienie ziemi. Włączyliśmy muzykę. Sprzątaliśmy, śpiewaliśmy, tańczyliśmy. Jak patrzę teraz na tych ludzi, którzy sprzątają wygłupiając się przy muzyce to nie mogę uwierzyć w to, że oni są moimi przyjaciółmi. Jeżeli kilka miesięcy temu ktoś powiedział mi, że moje życie będzie tak wyglądać wyśmiałabym go. Jestem wdzięczna losowi, że dał mi tych ludzi. Dał mi możliwość w rozwoju swoich umiejętność w tańcu i śpiewu tak bardzo, że wydałam pierwszą płytę. Cieszę się z tego co osiągnęłam, ale pamiętajmy, że to dopiero początek.
Po dłuższym czasie ktoś do mnie zadzwonił. Wyszłam na taras i odebrałam telefon.
- Halo? - powiedziałam do słuchawki, śmiejąc się z chłopców, którzy zaczęli tańczyć poloneza w środku budynku.
- Hej, z tej strony Remigiusz Łupicki. - słysząc to imię i nazwisko trochę się zaniepokoiłam. - Mam sprawę dotyczącą naszej współpracy.
- Sorry Remo, ale z tego co pamiętam to skończyliśmy współpracę. Chyba, że coś pominęłam.
- Nic nie pomyliłaś, ale dałabyś radę jeszcze zaśpiewać na Young Stars Festiwal pod koniec sierpnia? Proszę cię. To będzie twój ostatni koncert przy pomocy My Music i wtedy oficjalnie ogłosisz, że odchodzisz od nas.
- Wiesz jak bardzo nie lubię puszczać słów na wiatr. Muszę się zastanowić, jednak nie licz na to, że się zgodzę.
- Spoko. Daj mi znać do końca tygodnia, bo w przyszłym tygodniu zaczynają się próby.
- Okey. Cześć. - rozłączyłam się. Chcąc włożyć telefon do tylnej kieszeni spodni poczułam jak ktoś obejmuje mnie w talii. Cicho krzyknęłam, w końcu się wystraszyłam. Osobnik, który mnie obejmował położył swój podbródek na moim ramieniu, a ja wtedy odwróciłam twarz do niego i zobaczyłam Mateusza. Automatycznie od niego odskoczyłam. - Dobrze się czujesz?
- Jak widzę ciebie to zawsze dobrze się czuję. - chłopak zaczął do mnie podchodzić, a ja zaczęłam się odsuwać.
- Co?
- Kiedy wczoraj Kuba powiedział, że jesteście razem to uświadomiłem sobie, że tak naprawdę to ty mi się podobasz.
- Mateusz, jednak ty mi się nie podobasz. Co z Marcysią?
- A co ma być z nią? Jest moją dziewczyną i nie zamierzam z nią zrywać.
- Czekaj, nie rozumiem...
- Ty i Mariola podobacie mi się obie. I to tak cholernie. Nikt, oprócz ciebie, nie wie, że mi się podobasz. - chłopak chciał mnie przytulić, jednak do tego nie doszło, bo zwinnie od niego uciekłam. Wbiegłam do domu i zamknęłam drzwi tarasowe tak, by Mateusz nie mógł wejść do budynku. Zasłoniłam okno białą długą zasłoną i usiadłam przy stole w jadalni, gdzie oczywiście siedziała cała ekipa, która patrzyła na mnie jak na wariatkę.
- Czemu zamknęłaś Mateusza na zewnątrz? - zapytała Marta.
- No bo pojawiła się taka nieciekawa sytuacja. - powiedziałam dosyć nerwowo. Spojrzałam na twarze moich towarzyszy, a ich miny sugerowały prośbę o rozwinięcie mojej myśli, więc kontynuowałam. - Rozmawiałam z moim byłym menadżerem i dostałam propozycje wystąpieniu na Young Stars Festiwal, ale nad tym muszę się jeszcze zastanowić, jednak teraz nie o tym. Kiedy skończyłam rozmawiać Mateusz do mnie podszedł, przytulił mnie w talii od tyłu. Od razu od niego odskoczyłam, bo się wystraszyłam, jednak po chwili zaczął do mnie podchodzić i powiedział, że ja i Marcysia mu się bardzo podobamy. Chciał mnie przytulić, ale ja uciekłam. Nie wiem co mam o tym myśleć. Marcysia, przykro mi, ale jak mam być szczera to jak na razie bym się odsunęła od Matiego. I w sumie tak zrobię. - zaczęłam bawić się chusteczkami, które leżały na stole.
- Kłamiesz. - Mariola wstała tak gwałtownie, że przewróciła krzesełko. - Chcesz mnie skłócić z Mateuszem, żeby mieć go dla siebie!
- Słucham?! Mateusz jest moim przyjacielem, nikim więcej! Przypominam ci, że mam chłopaka i nie jest nim Mateusz?
- Potwierdzam. - wtrącił się Kuba.
- Zamknij się Patecki! Pewnie wasz związek jest tylko po to by ukryć to, że ta idiotka chce odbić mi chłopaka! - podeszłam do Marcysi i uderzyłam ją w twarz. Po prostu nie wytrzymałam. Z powodu, że sytuacja na dole była dosyć napięta poszłam do swojej sypialni, położyłam się na łóżku, włożyłam twarz do poduszek i zaczęłam płakać. Czemu ona mnie o takie coś oskarżyła? Szczerze, to wolałabym teraz wrócić do Polski, do swojego mieszkania, zrobić sobie coś dobrego do picia i jedzenia, usiąść na kanapie owinięta kocykiem i obejrzeć po raz setny swój ulubiony serial.
- Pola? - usłyszałam głos Kuby.
- Daj mi spokój. - powiedziałam przez łzy. Chłopak położył się na łóżku i przytulił mnie.
- Kocham cię. - pocałował mnie w głowę.
- Ja ciebie też.
- I my też was kochamy! - Do naszego pokoju weszły Marta, Kasia i Weronika z masą jedzenia. - I reszta też was kocha! - zaczęliśmy się śmiać. Cieszę się, że mam takich przyjaciół. Oczywiście nie licząc dwóch osób, bo się na nich trochę zawiodłam...