To jest ten dzień. DZISIAJ EKIPA ZACZYNA SWOJĄ TRASĘ! Bardzo, ale to bardzo się z tego cieszę. Postanowiliśmy odwiedzić 16 miast - stolicę każdego województwa. W każdym z miast wynajęliśmy największy klub jaki tylko był możliwy, żeby przybyło na to wydarzenie jak najwięcej osób. Jeżeli chodzi o nasz plan działania na scenie to zmienił się, ale nie dużo.
Pierwszym miastem była Warszawa. Przyjechaliśmy do stolicy około godziny jedenastej, a całe wydarzenie zaczynało się za cztery i pół godziny.
- Dla przypomnienia, o wpół do piętnastej macie być na meet&greenach. Schodzicie z nich o piętnastej i lecicie się przebrać. O równej piętnastej trzydzieści na scenę wchodzą chłopcy z "przejmujemy jutuby", a dziewczyny wchodzą pół minuty później i tańczą oraz udają, że im się podoba ta piosenka. - na słowa Łukasza zachichotaliśmy, jednak mina Karola wyrażała zażenowanie. - Dziewczyny schodzą, zostają chłopcy. Odpowiadają na pytania, o szesnastej na scenę wchodzi Pola i śpiewa dwie swoje piosenki. Jak skończy to dziewczyny do niej dołączają i to jest ich kolej na pytania. Po tym wchodzimy wszyscy i robimy jakieś challange, które wymyślił Patecki, prawda?
- Emm... - odpowiedział Kuba.
- Wiedziałam, że tak będzie, więc ja przygotowałam. - powiedziała Monia, podając wujaszkowi notes.
- Jedna porządna. - stwierdził Łukasz, po skończeniu analizowania notatek. - Prawdopodobnie zabawa skończy się między 17:30 a 18:15. Wtedy ładnie się żegnacie i lecicie do stoiska, które będzie przy wejściu. Kiedy wy na nie wchodzicie, asystenci mają wolne. Operatorzy, proszę o ładne nagranie, a zastanowię się nad podwyższką dla was.
- Z kieszeni ekipatonosi, co nie? - zapytał się Karol.
- Przecież wiesz, że z Twojej, debilu. - Starszy klepnął młodszego w tył głowy. - Proszę się ładnie teraz rozejrzeć po obiekcie, przygotować i NIE SPÓŹNIAĆ SIĘ, BO UDUSZE.
Wszyscy się rozbiegli w różne strony. Kiedy zorientowaliśmy się gdzie co jest wraz z dziewczynami poszłyśmy do naszej "garderoby" i zaczęłyśmy się przygotowywać do wydarzenia. Poprawiłyśmy makijaże, zrobiłyśmy fryzury i przebrałyśmy się w bardziej eleganckie ubrania. Największy problem miała Weronika, która siedziała około trzydziestu minut nad walizką i zastanawiała się w co ma się ubrać.
- Mówiłam Ci, zastanów się w co się chcesz ubrać w Krakowie, a nie chwilę przed koncertem! - krzyknęła Marta.
- Wcale nie! - odpowiedziała Wera.
- Mówiła, byłam przy tym. - wtrąciłam się.
- Kasia, może ty mi pomożesz?
- Oj, nie mam głowy do stylizacji.
- Dzięki, jesteście świetne. - dziewczyna zamknęła walizkę. - Idę do Moni, Monia mi pomoże! - wyszła z pomieszczenia, trzaskając drzwiami.
- Napisać Moni, żeby jej nie pomogła? - spytała Marta, na co ja i Kasia machnęłyśmy twierdząco głowami.
Nie mamy żadnego konfliktu z Weroniką, jednak ostatnimi dniami jesteśmy wszystkie dla siebie wredne. Oczywiście w formie żartu.
Zaczął się koncert. Pomimo, że wystąpień na scenie miałam za sobą wiele to emocje, które mnie dotykały były takie same jak przed tym pierwszym. Wszystko działo się według planu. Nikt się nie spóźnił, nie pomylił. Nie ukrywam, że jestem w szoku, bo byłam pewna, że coś pójdzie nie tak.
- Bardzo się cieszymy, że się tutaj pojawiliście! - zaczął mówić Karol. - Niestety nasze dzisiejsze spotkanie zbliża ku końcowi. Na pewno w przyszłości pojawimy się na jakimś evencie w Warszawie! - cała publiczność zaczęła skakać, machać rękoma oraz piszczeć.
- Zanim rozejdziemy się do stoisk, lub do domów, kto co woli. - powiedział Łukasz. - Mamy jeszcze jedną sprawę. Dokładniej jest to pytanie, które zada Patecki.
W tym momencie Kuba złapał mnie za rękę i poprowadził na środek sceny. Ekipa rozeszła się na boki. Patec jeszcze na chwilę zniknął, jednak pojawił się obok mnie. Nasza widownia nadal krzyczała.
- Proszę o ciszę! - krzyknął mój chłopak. Widać było, że czymś się stresował. Tylko pytanie czym, przecież wszystko poszło tak jak chcieliśmy i o niczym nie zapomnieliśmy. Chyba, że ja o czymś nie wiem. - Jak wiecie z Polą jestem od dłuższego czasu. Ostatnio tak myślałem nad naszą relacją i doszłem do wniosku, że to co nas łączy mi nie wystarcza.
- Co... - szepnęłam. Sala ucichła, a ja zrobiłam się blada. Przez głowę przebiegły mi miliony myśli. - Nie mów, że chcesz ze mną zerwać i to na oczach tysięcy ludzi!
- Nie! Skąd taki pomysł, że chce z tobą zerwać? Co ty głupia jesteś?
- No najwidoczniej.
- Mogę dokończyć? Doszłem do wniosku, że to co nas łączy mi nie wystarcza. Bardzo, ale to bardzo cię kocham. - chłopak kucnął, opierając cały ciężar swojego ciała na lewe kolano. - Apolonio Saro Wiśniewska, wyjdziesz za mnie?
- Nie... Znaczy... Nie wiem co powiedzieć...
- Powiedz tak! - usłyszałam głos dziewczyn z boku. - Tak!
- Tak!
I taką piękną sceną kończymy tą książkę. Dziękuję każdej osobie, która przeczytała to, która pozostawiła gwiazdkę czy komentarz. Bardzo mi miło, że chcieliście to czytać.
Ja za to Was bardzo przepraszam, za to, że tak długo musieliście czekać na rozdziały oraz za to, że w pewnym momencie zepsułam tą książkę i wiem, że mogłabym to zmienić, poprawić, ale nie zrobię tego, bo już dużo osób to wszystko przeczytało.
Mam już PRAWIE gotową kolejną książkę na temat ekipy i myślę, że na dniach powinna się pojawić.
DZIĘKUJĘ 🥰🥰