22.

463 13 9
                                    

Rozdziały będą się pojawiać TYLKO w weekendy. Jest to spowodowane tym, że nauczyciele zadają nam naprawdę dużo i potrafię siedzieć przy lekcjach z 5-6 godzin oraz jestem w trakcie pisanie dwóch książek, które niedługo się pojawią.

Jak już będę miała gotowe dwie inne książki, pojawi się rozpiska, kiedy i o której dokładniej będą pojawiać się rozdziały.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nie odebrane połączenie od... Karola?

Szybko oddzwoniłam, jednak nikt nie odebrał. Wyleciałam z pokoju do salonu z krzykiem, żeby wszyscy się tam zgromadzili. Po chwili wszyscy byliśmy już w głównym pomieszczeniu domu ekipy. Patrzyli się na mnie jak na jakąś wariatkę. Nie dziwie się im. Nikt normalny nie każe domownikom zgromadzić się w salonie o prawie drugiej w nocy.

- Słuchajcie, Karol do mnie dzwonił. - powiedziałam.

- Tobie naprawdę potrzebny jest psychiatra. - powiedział Mikołaj, a Marta, która siedziała obok niego uderzyła go w brzuch.

- Tylko po to nas tu wołałaś? - zapytał Łukasz, który zaczął robić jakieś dziwne miny. - Lekarz mówił, że nie znaleźli telefonu Karola, więc może ktoś znalazł i robił żarty.

- Ale nie wydaje się to dziwne?

- Dziwne to by było wtedy, kiedy Majkel by do ciebie zadzwonił, bo on miał przy sobie telefon. 

- No ale...

- Nie ma żadnego ale. Idź spać, bo popadniesz zaraz w jakąś paranoje. - mężczyzna wstał i poszedł do swojej sypialni. Za nim poszła reszta ekipy. Usiadłam na pufie. Jestem na serio głupia. Faktycznie mógł ktoś po prostu znaleźć ten telefon.

Obudziłam się o trzynastej. Spanie w salonie na kanapie nie było najlepszym pomysłem. Powoli wstałam i odczułam mocny ból głowy. Położyłam się ponownie i spróbowałam zasnąć, jednak usłyszałam głos Marty.

- Roszpunko, wstawaj. Idź się ogarnij, a ja zrobię ci śniadanie. - dziewczyna zniknęła w kuchni.

- Nie trzeba. - powiedziałam, wstając jeszcze raz tego dnia. Skierowałam się do kuchni i podeszłam do szafki, by wyjąć tabletki przeciwbólowe. Jednak nie było mi dane wzięcie leków, bo Murcix wyrwała mi opakowanie leków z ręki. - Dlaczego?

- Nie będziesz brała leków na pusty żołądek.

- Lubisz się nade mną katować, co nie?

- No a jak myślisz? - zaśmiała się. - Idź się ogarnąć i pojedziemy razem z Kasią do szpitala.

- A reszta?

- Chłopcy nie są w stanie. Chyba sobie to wszystko uświadomili. - w oczach dziewczyny pojawiły się łzy. 

- Martucha... - przytuliłam dziewczynę. Kiedy się uspokoiła, poszłam do siebie i się ogarnęłam. 

Jakiś czas później

Dzisiaj jest pogrzeb Majka i Karola. Doszliśmy do wniosku z rodziną, że pogrzebiemy ich na cmentarzu w Częstochowie.

Cała ekipa zamieszkała na kilka dni w moim rodzinnym domu. Jestem w szoku, że się wszyscy zmieściliśmy.

Kiedy przyjechaliśmy do Częstochowy wczorajszego wieczora, moi rodzice i rodzeństwo nie przywitali nas tak jak zawsze, czyli zrzucając nam się na szyję. Zrzucili krótkie ''cześć'' i każdy zajął się sobą.

Jeżeli chodzi o Kubę i Weronikę to wyszli ze szpitala i przyjechali z nami.

Około jedenastej kierowaliśmy się na cmentarz, by ostatni raz zobaczyć naszych przyjaciół. Obiecałam sobie, że nie będę płakać, ale już w drodze na cmentarz z moich oczu leciały łzy.

- Będzie dobrze, Pola. - powiedział Kuba i złapał mnie za kolano.

- Nie, nie będzie. Straciłam brata i przyjaciela.

- Nie tylko ty straciłaś przyjaciół. Musimy się ogarnąć i o nich zapomnieć. Jeżeli będziemy cały czas przeżywać ich śmierć to samo umrzemy. Chcę ci przypomnieć, że my jeszcze żyjemy. Zacznijmy cieszyć się życiem. Róbmy wszystko co chcieliśmy zawsze zrobić i dać z siebie 150 procent. Chłopcy byli z nami, są z nami i zawsze z nami będą i będą z nas dumni, jasne?

- T - tak. - powiedziałam szeptem. - Dziękuję, że jesteś. - pocałowałam go w policzek.

Nie bylibyśmy sobą, kiedy byśmy się zgubili szukając odpowiedniego grobu. Po piętnastu minutach odnaleźliśmy odpowiedzenie miejsce. Obok grobu stała jeszcze przez chwilę otwarte trumny, jak się łatwo domyślić, że to trumny chłopaków. Podeszliśmy tam, żeby ostatni raz zobaczyć Majka i Karola. Jednak nie było ich tam.

- O co chodzi? - zapytał zamieszana Kasia.

- Nie wiem. - krótko odpowiedziałam. Zaczęliśmy się rozglądać po cmentarzu.
Kiedy odwróciliśmy się zobaczyliśmy uśmiechniętego od ucha do ucha Karola i Majkela, który wiązał buty.

- Ej, brzdąc, patrzą się na nas. - powiedział różowłosy do niższego.

- A-A-ale... - Krzysiek chciał coś powiedzieć, ale nie mógł ułożyć sensownego zdania.

- To wszystko było prankiem. - zaczął tłumaczyć Karol. - Znaczy wypadek nie. Jednak ja z Majkem chcieliśmy zobaczyć czy wam na nas zależy.

- Jesteście nienormalni! Nie nawidzę Was! - zaczęłam krzyczeć na brata.

- Zgodzę się z Polą, jesteście pierdolnięci. Wiecie ile my wycierpieliśmy?! - zaczął krzyczeć Patecki.

- Gdzie wy w ogóle byliście?! - zapytała Marta.

- No... Wyjechaliśmy na kilka dni do Niemiec. - powiedział Majk.

- Jesteście beznadziejni. - podsumował Łukasz...

Tajemnica | Ekipa FrizaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz