21

501 12 16
                                    

- Pola, musimy to zgłosić na policję. - powiedział wujek Łukasz kiedy wsiedliśmy do auta. Jechałam z Łukim, Kasią oraz Krzychem. Marta i Mikołaj jechali innym samochodem. My mieliśmy od razu jechać do domu, a oni mieli jechać jeszcze na chwilę do sklepu, który jest otwarty całą dobę. 

- Nie jestem pewna czy to dobry pomysł. - powiedziałam prawie szeptem.

- To nawet jest twój obowiązek, zabił twojego brata i przyjaciela, prawie cię zgwałcił. Nie wiadomo co mógłby jeszcze zrobić, Polcia. - powiedziała Kasia.

- Właśnie, może teraz stoi pod twoim i czeka na ciebie? - dodał Krzychu.

- To w takim razie tam nie wracam. - uśmiechnęłam się. - Zostanę u was. Nie obrazicie się, jeżeli u was trochę pomieszkam?

- Można powiedzieć, że ty już tam mieszkasz. - zaśmiał się Łukasz. - Spędzasz więcej czasu u nas niż u siebie w mieszkaniu. 

- Nie zastanawiałaś się nad zamieszkaniem u nas na stałe? - zapytał Krzysztof.

- Wiesz, muszę się zastanowić. Zawieziecie mnie do mojego mieszkania, zostawicie i się zastanowię. 

- Ty myślisz, że cię zawieziemy do twojego mieszkania?! - zapytała, wręcz przerażona Katarzyna. - Jedziesz z nami i nie masz nic do gadania. 

- Kasia ma rację. Nie zostawimy cię samą w mieszkaniu. Jeszcze Mateusz cię nawiedzi i co wtedy? - powiedział Łukasz. 

- No okey. - przewróciłam oczami. - Jadę z wami, bo nie mam wyboru. Tylko pojedźmy najpierw na policję. Chcę mieć to za sobą.


Do domu ekipy wróciliśmy około trzeciej w nocy. Nie wiedziałam, że składanie zeznań może być tak długie i męczące. Teraz musimy poczekać jakiś czas, by policjanci poukładali dokumenty oraz trzeba poczekać na rozprawę sądową. 

Nie mogę nadal uświadomić sobie, że Karola już nie ma. Nie tylko był moim bratem, ale także najlepszym przyjacielem. To on mi pomagał kiedy za czasów podstawówki czy gimnazjum, gdy koledzy z klasy mi dokuczali z powodu mojego wyglądu. Za każdym razem kiedy kłóciłam się z rodzicami i kiedy już miałam uciekać z domu to on ze mną rozmawiał i godził moje konflikty z naszymi rodzicami. Wspierał mnie kiedy nie mogłam skleić tekstu na płytę. Tyle mi pomógł, a ja nie miałam w sumie okazji, w której bym mu się odwdzięczyła. 


Na następny dzień nie byłam w stanie wstać. Spałam w starym pokoju Mateusza. Pokój teraz nie wyglądał jak jego pokój. Wywaliliśmy każdą możliwą rzecz i postawiliśmy nowe rzeczy. Ściany przemalowaliśmy na jasnofioletowy kolor. Miałam już tutaj kilka swoich rzeczy, jednak nie wszystkie. Poprzez ostatnie dni miałam tyle zajęć, że byłam tutaj tylko na kilka godzin, które spędzałam na śnie. A kiedy już miałam więcej czasu to jechałam do starego mieszkania, żeby odpocząć, bo nie ukrywajmy, w tym domu ciężko było odpocząć. Co chwile jakieś wyzwania, imprezy, po prostu żyć nie umierać. Mogło by to teraz zabrzmieć jakby mi się to nie podobało. Nie, po prostu czasami potrzebuje się zresetować, żeby mieć później jeszcze więcej energii. 

Kiedy już wyczołgałam się z łóżka podeszłam do drzwi balkonowych, otworzyłam je i wyszłam na balkon. Złapałam się poręczy. Zobaczyłam Kamila, który wraz z Mikołajem pchali bramę, żeby ją otworzyć. Czyżby znowu wywaliło korki w domu ekipy? Jednak widok chłopaków był przekomiczny i zaczęłam się śmiać jak nienormalna. 

- Ej, Mikołaj. - Krzysztof na chwilę przestał wykonywać swoje czynności, a młodszy chłopak zrobił po chwili to samo. - Ta pani chyba potrzebuje psychiatry.

- Teraz to zauważyłeś? - zapytał Mixer.

- To było niemiłe! - odkrzyknęłam.

- Sama jesteś niemiła! - odpowiedział młodszy z chłopaków.

- Dzieci, koniec kłótni. Roszpunko idź się szykuj, bo zaraz jedziemy do twojego mieszkania! - powiedział Kamil.

- Ooo... Tak szybko mnie oddajecie do mieszkania? Nice. - zaśmiałam się.

- O nie, po prostu przywieziesz resztę swoich rzeczy do nas. 

- Ale tego jest tyle, że jeden pokój mi nie wystarczy tutaj.

- Przesadzasz.

- Nie jestem pewna. Pojedziesz ze mną i zobaczysz.

Wróciłam do pomieszczenia. Wyjęłam z szafy świeże ubrania i poszłam do toalety. Jakby tak nie patrzeć nadal miałam ubrania z wczorajszego treningu. Nie wyglądały i nie pachniały za ładnie. Kiedy weszłam pod prysznic, zaczęłam się zastanawiać czy ich nie wyrzucić. Po ogarnięciu się poszłam je wyrzucić. Będą mi się źle kojarzyć. 

Zrobiłam obchód po pokojach. Marta i Mikołaj pozbierali się po wydarzeniach, jednak nadal im było trudno. Krzychu też czuł się podobnie jak powyżej wymienieni. Kasia, tak jak ja, nie mogła w to uwierzyć i stara się funkcjonować normalnie. Najgorzej było z Łukaszem. Kiedy pojawiłam się u niego w pokoju, leżał na łóżku i zauważając mnie, zamiast rzucić jakiś chamskim tekstem w moją stronę to zaczął płakać. Poczułam się winna. Położyłam się obok niego.

- Przepraszam. - rzuciłam.

- Za co? - powiedział przez łzy. - Śmierć chłopaków nie jest twoją winą. To ja powinienem cię przeprosić. Kiedy tworzyliśmy ekipę ufałem Mateuszowi. Był inny. Nie wiem dlaczego się tak zmienił. 

- Albo był po prostu fałszywy. - od zawsze powtarzałam Karolowi i Łukaszowi, że z Trąbką jest coś nie tak. Nie chcieli mnie słuchać.

- Miałaś rację. Przepraszam.

- To nie twoja wina, Łukasz. Nikt się tego nie spodziewał. Przypominam, że do ciebie też nie miałam zaufania na początku. - zaśmialiśmy się. Tak, nie miałam kiedyś zaufania do Łukasza. Poznałam go jak nie miał brody, ale jak już zaczął ją zapuszczać to zaczęłam mieć do niego zaufanie. Wiem, dziwne. Z oczu wujaszka leciały nadal łzy. Przytuliłam go.

- Ejejej, co to za przytulasy! - weszłam Kasia z melisą w ręku.

- Przytulasy wsparcia. - powiedziałam. - Dołączysz do nas?

- A mam jakieś inne wyjście? - zaśmiała się, po czym się rzuciła się na nas. 

Poleżeliśmy jeszcze chwilę, po czym zawołał mnie Kamil. Zbiegłam do salonu, po czym poszliśmy do samochodu. Pojechała z nami Marta. 

Nie wiem ile zajęło nam pakowanie, ponieważ od momentu kiedy wstałam nie używałam telefonu. Kiedy w końcu wszystko przywieźliśmy (a nie było to takie łatwe, bo musieliśmy jeździć na trzy tury, bo wszystko się nie zmieściło do auta za jednym zamachem) to położyłam się u siebie w pokoju, w swoim wygodnym łóżku. Wyjęłam telefon. Godzina pierwsza trzydzieści dwa, niedziela. Jutro miałam mieć znowu zajęcia, ale Kasia zadzwoniła do dyrektora szkoły tanecznej i załatwiła mi urlop na tydzień. Oprócz godziny na swoim telefonie zobaczyłam coś bardzo dziwnego, w co naprawdę trudno mi uwierzyć. Nie odebrane połączenie od... Karola?

Tajemnica | Ekipa FrizaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz