Przyjaciółka miała rację. Po południu zadzwonił Michał. O, rany. Z propozycją, która niemalże zwaliła nas z nóg. Okazuje się, że niedługo Misiek zaczyna zdjęcia do kolejnego sezonu swojego serialu. W poprzedniej serii jego bohater, który jest pasjonatem lotnictwa, skakał ze spadochronem. Tak więc Misza, postanowił zarezerwować nam na dziś skoki w aeroklubie, w którym kręcono odcinki serialu. Jako, że ostatnio z Anią wyznajemy zasadę, że trzeba żyć tu i teraz, godzimy się na to. Mimo, że cholernie się tym stresujemy, bo nie byłyśmy na to gotowe. Tak psychicznie. A poza tym, chęć zobaczenia się z chłopakami jest od nas dużo silniejsza, co tu dużo ukrywać. Mamy spotkać się z nimi w aeroklubie, dlatego ogarniamy się na szybkości i niedługo później, już mkniemy taksówką do miejsca naszej podróży.
- Żołądek mnie boli z nerwów, jakbym była przed egzaminem - stwierdzam, gdy dojeżdżamy do klubu.
- Oczywiście to przez Dawida, nie ma innych powodów – odpowiada Ania, wyraźnie rozbawiona.
- Najpewniej głównie dlatego, że zaraz go zobaczę, ale nie powiem, żeby nie przyczyniał się do tego fakt, że będziemy dziś skakać w przestworzach. O, Boże.
- Będzie cudownie. Pamiętasz, jak mówiłam Ci, że o tym marzę? Marzenia się spełnia! – Ania albo udaje, że nie odczuwa stresu, albo naprawdę jest wyluzowana.
- Widzę ich! – niemal piszczę dostrzegając Michała i Dawida, podczas gdy Ania płaci za kurs.– Dlaczego on ma na mnie taki wpływ, no dlaczego?
- Trafił swój na swego. Chodź, wysiadamy. Nasi towarzysze czekają.
- Idę, idę... - Mamroczę i drepczę za Anią. Im bliżej chłopaków, tym bardziej moje serce wali jak szalone. Za żadne skarby świata nie umiem nad tym zapanować. To niemożliwe.
- Hej! – Michał wita nas serdecznie i od razu bierze Anię w ramiona. Wcale nie jestem zdziwiona. W ogóle. Tych dwoje przyciąga się jak magnesy.
- Hejka. – Dawid też nie zamierza być gorszy i zamyka mnie w swoich objęciach, uprzednio patrząc mi głęboko w oczy. Tak, jakby chciał czytać ze mnie, jak z otwartej książki. Cóż, cała się trzęsę z wrażenia, więc to nie będzie trudne. Haha, ale zabawne. – Fajnie Cię widzieć znowu. Ba, fajnie. Wręcz fantastycznie.
- Cześć. – Dukam nieco oszołomiona, obejmując go mocno.
- Zimno Ci? Cała drżysz. W samochodzie mam bluzę, może przyniosę?
- Tak... To znaczy... Nie... - Jąkam się, nie mogąc znaleźć słów. Trzęsę się, bo Ty tak na mnie działasz, człowieku. To myślę, ale powiem coś innego. – Nie idź. Drżę z powodu tego, co nas czeka. – Ha, dobra wymówka, nie ma co.
- Będzie epicko, ja Ci to gwarantuję.
- Drogie Panie gotowe na zastrzyk adrenaliny? – Michał zadaje retoryczne pytanie, bo nawet nie czeka na odpowiedź, tylko otwiera drzwi do klubu. – To zapraszam!
Nie jestem pewna, czy dociera do mnie, co za chwilę zamierzam zrobić. A jeśli zginiemy? Oczywiście, że to bzdura, ale przez jeden krótki moment, widzę oczami wyobraźni nagłówek na Pudelku krzyczący, że „Skakała z Podsiadło ze spadochronem, oboje zginęli". Szybko odganiam tą idiotyczną myśl i właśnie uświadamiam sobie, że gdy tak idziemy wszyscy do miejsca docelowego, tudzież hangaru, Dawid od samego początku trzyma mnie za rękę. Jego palce splatają się z moimi w delikatnym uścisku i z tego powodu, natychmiast oblewa mnie fala gorąca. Znowu. Próbuję odwrócić swoją własną uwagę, więc skupiam się na Ani i Miśku, a jest na co popatrzeć. Gadają jak najęci, śmieją się głośno, idąc kilka kroków przed nami. Też trzymają się za ręce, aż miło to widzieć. W pewnej chwili, Michał pochyla się nad Anią i całuje ją w czubek głowy.