Docieramy na Torwar. Nie potrafię nawet ukryć emocji, zresztą po co? Obie z Anią jesteśmy maksymalnie podekscytowane. Kochamy koncerty, można nawet rzec, że to nasza pasja. A już na pewno kochamy takie koncerty, na których mamy vipowskie miejsca. Żyć nie umierać! Do tej pory takie akcje miały miejsce tylko i wyłącznie w mojej wyobraźni. Ale nie tym razem. To się dzieje naprawdę. Lada moment będziemy uczestniczyć we wspaniałym wydarzeniu. I będziemy w samym jego sercu. Zanim jednak koncert się zacznie, oczywiście idziemy spotkać się z Krzyśkiem. On koniecznie chce nas widzieć. Przypuszczam, że mnie i Dawida to wcale mógłby nie oglądać. Chodzi mu o Anię, która to śmiała się ze mnie nie dalej jak pół godziny temu, a teraz co? Sama wygląda tak, jakby zapomniała o oddychaniu. Jeszcze Zalewskiego nie ujrzała, a już się zapowietrzyła. Pora na rewanż.
- Ania, skarbeńku, przypomnieć Ci może jak robi się wdech, a potem wydech? – Zagaduję z satysfakcją, próbując powstrzymać śmiech, kiedy ona obrzuca mnie poirytowanym spojrzeniem. – I tak mnie kochasz.
- Przypomnij mi, dlaczego. – Przyjaciółka w końcu przemawia, ale nie dane jest mi odpowiedzieć, bo zjawia się Krzysiek.
- Hej! – Wita się niby z nami, a tak naprawdę patrzy tylko na Anię. Jakby nic innego go nie interesowało. Mówiłam, że przepadnie? Mówiłam. – Super, że jesteście!
- Krzysiu, propsuję za stylówkę. – Komplementuję go za marynarkę w czerwono-czarne cętki i takie same spodnie do kompletu.
- Dzięki, dzięki. Wy też piękne, zresztą jak zawsze. – Zalewski posyła mi przelotne spojrzenie i znów skupia się na Ani. A ona na szczęście ogarnęła już, jak się oddycha.
- Nie możemy się doczekać koncertu! – O, moja przyjaciółka potrafi nawet mówić w obecności przystojnego Krzyśka. Sukces! Jestem wredna, wiem.
- A ja? Gdzie miłe słowo dla mnie? – Dawid też domaga się komplementu od przyjaciela.
- Ty, mój kochany, jesteś oczywiście najpiękniejszy z nas wszystkich. Chyba to oczywiste, prawda?
- Ach, dziękuję. Zawsze taki szarmancki. – Odpowiada Dawid i wszyscy się śmiejemy.
- Chodźcie, zaczynamy niedługo. Wohooo! – Krzysiek bierze Anię za rękę (ulalala, z każdą minutą robi się ciekawiej) i prowadzi nas w głąb hali.
***
Koncert rozpocznie się lada moment. Zanim z Anią zajęłyśmy specjalne miejsca, zdążyłyśmy poznać Darię Zawiałow, Natalię Przybysz i jeszcze kilkoro fajnych ludzi. Podekscytowanie przekroczyło skalę. Znów kotłuje się we mnie tyle emocji naraz. Samych dobrych emocji. Energia, która nas teraz otacza jest cudowna. Towarzyszą nam Ralph Kamiński i Kuba Wojewódzki. Mamy doborowe towarzystwo. Pora na kawał dobrej muzy!
W połowie imprezy mam wrażenie, że eksploduję ze szczęścia, kiedy na scenę wkracza Dawid i Kortez. Ja i Ania doskonale wiemy, co to oznacza. Zaraz usłyszymy nasz ukochany „Początek". Docierają do mnie pierwsze dźwięki. Krzysiek gra na perkusji, później na gitarze i moje ciało pokrywa gęsia skórka. Dawid zaczyna śpiewać, a my razem z nim. Mam takie poczucie, że to jedna z piękniejszych chwil w moim życiu.
***
Po koncercie wszystko dzieje się bardzo szybko. Krzyś i Dawid zabierają nas na kolację. Świetnie się rozmawia, a ja czuję się tak, jakbyśmy robili to od lat. Jakbyśmy się wszyscy znali całe życie. Sprawy przybierają jeszcze szybszy obrót, kiedy po wyjściu z restauracji Krzysiek odciąga moją przyjaciółkę na bok i szepcze jej coś na ucho. Ona kiwa głową i znacząco spogląda na mnie.