Czas pędzi jak szalony. Od naszego powrotu z Tatr minęło już cztery tygodnie. Trzeba było zejść na ziemię, zakasać rękawy i wrócić do pracy. Wszyscy czworo. Wciąż ciężko mi radzić sobie z tęsknotą. W ciągu tego czasu widziałam się z Dawidem zaledwie kilka dni. Ania i Krzysiek też nie widywali się częściej. Raz Zalewski przyjechał do nas, robiąc mojej przyjaciółce niespodziankę. Oczywiście był w zmowie ze mną. Na całe szczęście, bo Ania miała zamiar jechać wtedy w odwiedziny do swoich rodziców. Udało mi się ją zatrzymać. Krzyś zabrał Anię na weekend nad jezioro Czorsztyńskie, skąd wróciła rozpromieniona i szczęśliwa, jak jeszcze nigdy. A później obie znów siadałyśmy przy stole w kuchni i rozmawiałyśmy o naszych tęsknotach. Cóż, obie wiedziałyśmy, na co się piszemy. Kocham Kraków całym sercem, ale Dawida kocham bardziej. Dlatego w mojej głowie zaczęła kiełkować myśl o przeprowadzce do Warszawy. I jestem pewna, że Ania też ma ten temat na uwadze, choć głośno o tym nie mówi. Czuję, że nadejdzie wkrótce czas poważnych decyzji.
***
Od wczorajszego wieczoru jakoś źle się czuję. Jestem osłabiona, senna i przez większość czasu jest mi niedobrze. Co najdziwniejsze, straciłam nawet apetyt, a to do mnie niepodobne. Albo złapałam wirusa, albo czymś się zatrułam. Wczoraj nie miałyśmy z Anią weny na gotowanie, więc zamówiłyśmy obiad do domu. Najwidoczniej coś mi zaszkodziło. Może świeże powietrze dobrze mi zrobi? Nie chcę kłaść się do łóżka, bo będzie mi tylko gorzej. Ania wyszła na spotkanie z koleżankami z pracy, więc ja postanawiam zebrać się w sobie i wyruszyć na spacer nad Wisłę. Wieczór jest bardzo ciepły, ale da się wytrzymać. Przechadzam się właśnie aleją tuż pod Wawelem. Zachody słońca w tym miejscu są przepiękne. Tak jak teraz. Wyciągam telefon i robię zdjęcie, które wysyłam do Dawida. Ile bym dała, żeby był tutaj teraz ze mną. Wzdycham ciężko i ruszam dalej.
- Gosia? – słyszę znajomy głos i odwracam się zaskoczona.
- Michał! Co u Ciebie? – pytam, choć po jego minie widzę, że nie jest dobrze.
- Bywało lepiej... - odpowiada i spuszcza głowę.
- Rozumiem – zaczynam i spoglądam na niego niepewnie. – Chcesz o tym porozmawiać?
- Straciłem Anię – mówi nagle, czym wprawia mnie w osłupienie. – Wiem, że ona jest już z innym.
- Ale... Przecież będziesz ojcem.
- Właśnie, że nie będę.
- Co Ty mówisz? – patrzę na niego i próbuję zrozumieć.
- Przez przypadek usłyszałem, jak Sylwia rozmawia z koleżanką i mówi jej, że nieźle mnie nabrała na dziecko, którego nie ma.
- Słucham?
- Tak, Gosia. Chciała mnie odzyskać, więc wymyśliła sobie, że jest w ciąży – Michał się śmieje, ale to gorzki śmiech, taki przez łzy.
- Przecież zauważyłbyś w końcu, że żadnej ciąży nie ma – marszczę brwi i nie mogę pojąć, że ludzie są zdolni do takich rzeczy.
- Wtedy Sylwia z pewnością uknułaby kolejną intrygę, żeby mnie przy sobie zatrzymać.
- Michał, przykro mi.
- Chciałem dobrze. Chciałem postąpić tak, jak należy. Przez to zrezygnowałem z cudownej dziewczyny – Misiek jest tak przybity, że mnie samej zbiera się na płacz. To nie tak miało być. – Czy Ania jest szczęśliwa?
- Tak – odpowiadam po dłuższej chwili zgodnie z prawdą.
- Ciągle o niej myślę. Ale nie mam prawa mieszać się do jej życia.