Dojeżdżamy do Krakowa wczesnym wieczorem. Wszyscy zgodnie uznaliśmy, że po wypadzie nad Wisłę w Warszawie, fajnie byłoby zaliczyć spacer też nad Wisłą, ale już na południu kraju. Dlatego wyjechaliśmy ze stolicy nieco wcześniej, niż na początku planowaliśmy. Tym razem to Dawid był kierowcą, więc ja oczywiście towarzyszyłam mu z przodu, a Ania i Krzysiek mieli tyły dla siebie. Cała trasa upłynęła nam na rozmowie. Znów dopadło mnie to samo wrażenie, jakbyśmy znali się od zawsze. W ich towarzystwie czuję się po prostu najlepiej. Energia, która między nami przepływa, ładuje moje baterie na sto procent.
W mieszkaniu, przyjaciółka odciąga mnie na bok pod byle pretekstem, kiedy tylko przekraczamy próg.
- Cholera, nasza poważna rozmowa będzie musiała poczekać. – Ania mówi półgłosem. – Oni tu są!
- Co Ty nie powiesz? – Parskam śmiechem, widząc minę przyjaciółki.
- Tylko wiesz co, jest jeden problem.
- Jaki problem?
- Ściany w naszym mieszkaniu są cienkie, więc jeśli Ty i Dawid...
- Ania, weź! – Oblewam się rumieńcem i wbijam wzrok w podłogę. – Przecież nie jestem jakaś niewyżyta.
- Akurat. Już ja tam swoje wiem, ale spoko. Zatkamy sobie z Krzyśkiem uszy. – Ania ma ubaw po pachy, przez co i ja zaczynam się śmiać.
- Co za wariatka!
- Ale ładne mieszkanko. Mógłbym tu zagościć na dłużej. – Znienacka zjawia się Krzysiek, wlepiając wzrok w Anię. Czyżby coś sugerował?
- Pomyślimy. – Moja przyjaciółka posyła Zalewskiemu uśmiech. – A teraz chodźmy już nad tą Wisłę, bo nas północ zastanie, a niektórzy jutro muszą iść do pracy.
Wieczór jest ciepły i cudowny. Przechadzamy się Bulwarami Wiślanymi, podziwiając przepiękny Wawel górujący nad rzeką. Nie mogę przestać się uśmiechać, jest mi tak dobrze. Krzysiek po drodze kupuje dla wszystkich lody, które są tak pyszne, że można zwariować. Coś mi się zdaje, że będę tu częstym gościem przez całe lato. Właśnie zawracamy do domu, kiedy dostrzegam znajomą twarz. Michał. Wiem, że rozstali się z Anią w dobrych relacjach, jednak takie spotkania zawszę są trochę bolesne i niezręczne. Dawid chyba myśli to samo, bo ściska mocniej moją dłoń. Szybko zerkam na Anię i widzę, że uśmiech zniknął z jej twarzy.
- O, co za spotkanie. Cześć. – Misza spogląda to na Anię, to na Krzyśka. Jakby zaczynał się domyślać, że coś ich łączy. Dopiero po chwili patrzy na mnie i Dawida.
- Dobrze Cię widzieć, Michał. – Dawid wita się z przyjacielem, przerywając niezręczną ciszę.
- Hej. – Uśmiecham się do Miśka, ale on zdaje się mnie nie dostrzegać. Znów przenosi swoje spojrzenie na Anię. Znam ją dobrze i widzę, jak bardzo jest zakłopotana. Na takie spotkania jest jeszcze za wcześnie i trudno się dziwić. Tym bardziej, że towarzyszy jej Krzysiek, który teraz macha do Michała na powitanie.
- Ja... Przepraszam, ale muszę iść. – Okazuje się, że Misza nie ma jednak zamiaru się z nami rozgadywać. Przyspiesza kroku i wymija nas, w ogóle nie patrząc w naszą stronę. Atmosfera staje się tak gęsta, że można by tu siekierę powiesić. Chcę coś zrobić, ale nie wiem, co. Może powinnam go zatrzymać? Bezradna spoglądam na Dawida, ale on tylko kręci głową. To oznacza, że lepiej będzie, jeśli pozwolimy mu odejść.
- Chodźmy już. – Mówi cicho Ania i dostrzegam, że odwraca się, żeby spojrzeć jeszcze za oddalającym się Michałem.
W drodze do mieszkania staram się coś zagadywać, żeby rozluźnić napięcie. Dawid mi pomaga, ale nie jest już tak beztrosko, jak przed spotkaniem Michała. Właściwie, to trudno się dziwić. To wszystko jest jeszcze takie świeże.