6. Tęskniłem

274 9 0
                                    


W środę popołudniu, kiedy wychodzę właśnie z osiedlowego supermarketu z torbą pełną zakupów, dzwoni do mnie Dawid. Okazuje się, że został zaproszony do udziału w koncercie, który odbywa się już w tą sobotę. I to w Krakowie. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby mnie tam zabraknąć. Ani i Michała też. Dlatego pędzę do domu, żeby jej o tym powiedzieć bo wiem, że niedawno też wróciła z pracy.

- Ania! Ania! – Wpadam do mieszkania, mało nie potykając się o swoje własne nogi.

- Coooo? – Przyjaciółka patrzy na mnie jak na UFO i szczerze mówiąc, wcale jej się nie dziwię.

- W sobotę idziemy na koncert! – Niemal krzyczę, bo nie potrafię ukryć podekscytowania. – A tak w ogóle to cześć, kochana!

- Hej, wariatko. – Ania wybucha śmiechem i zabiera ode mnie torbę wypełnioną po brzegi jedzeniem. – Co za koncert? Pewnie twój Dawid będzie występował.

- Jak Ty mnie znasz... Tak! Dzwonił do mnie, że już załatwił nam specjalne wejściówki. Co Ty na to?

- O której mam być gotowa w sobotę?

***

Nim się obejrzę już jest weekend, a ja stoję właśnie przed lustrem w swoim pokoju i próbuję ogarnąć, co założyć na dzisiejszy koncert. To mój odwieczny problem. Zamiast przygotować się do tego wczoraj, teraz latam jak potłuczona z szafy do szafy, bo mam ich aż dwie i tylko się wściekam. To nie, tamto też nie. A już na pewno nie to! W końcu zupełnie zrezygnowana wołam Anię, która już prawie jest gotowa. A ja dalej w proszku.

- Gosia, masz taki wybór przecież. Wręcz wachlarz możliwości. – Mówi przyjaciółka, stając naprzeciwko otwartej na oścież szafy.

- Może właśnie tu jest pies pogrzebany? Mam tych szmat za dużo! – Przewracam oczami i z nadzieją spoglądam na Anię. – Proszę, błagam! Wymyśl coś, bo oszaleję.

- Zaraz coś zaradzę. Kto, jak nie ja?

Po kilku minutach jestem już ubrana. Dzięki Ci Boże za tak wspaniałą przyjaciółkę! Ostatnie poprawki i możemy wychodzić. Mamy być wcześniej, tak więc pora ruszać w drogę. Gdy siedzimy już w taksówce, Ania odbiera telefon od Michała. Okazuje się, że uda mu się dotrzeć dopiero pod koniec koncertu. Przyjaciółka traci humor, to zrozumiałe, ale Miśka zatrzymały pilne sprawy zawodowe. Niestety ale w tej branży, to chyba dosyć często się zdarza. Pocieszam ją jak mogę i wydaje mi się, że dobrze mi idzie, bo kiedy wysiadamy pod filharmonią, w której ma się odbywać koncert, znów się uśmiecha. Zaczynam się stresować, jak to ja. Bo to nie jest zwykły koncert. Po pierwsze usłyszę i zobaczę Dawida na scenie, co jest dla mnie wyjątkowym przeżyciem, bo on jest dla mnie kimś wyjątkowym. Po drugie idę tam w charakterze innym niż zazwyczaj, gdy zjawiałam się na koncertach.

Przed wejściem ma czekać na nas ktoś z managementu Dawida i rzeczywiście tak jest. Boże, czym ja się tak denerwuję? Głupia ja. Poznam tylko cały zespół Dawida i mnóstwo innych znanych ludzi, cóż w tym takiego? Nic, zupełnie nic. Dzień, jak co dzień. Zakładamy z Anią specjalnie plakietki z napisem VIP i ruszamy za Maćkiem, managerem Dawida. Wchodzimy do filharmonii ale przechodzimy przez jakieś tajemnicze drzwi, które jak przypuszczam, doprowadzić nas mają za kulisy koncertu. Wszędzie widzę dziennikarzy, których znam z ekranu telewizora. To będzie medialne wydarzenie, co chyba stresuje mnie tym bardziej. A co, jeśli ktoś mnie złapie i każe mi mówić coś do kamery? Boże, nie! W mojej głowie jak zwykle pojawiają się jakieś chore scenariusze. Ale na szczęście szybko znikają, bo właśnie idziemy długim korytarzem i moje myśli płyną teraz w inną stronę. Na każdych mijanych drzwiach dostrzegam znane nazwiska. Igor Walaszek, Ralph Kamiński, Krzysztof Zalewski, Katarzyna Nosowska, Tomasz Organek... Mam wrażenie, że to sen, kiedy właśnie Organek przechodzi obok nas z gitarą na ramieniu i uśmiecha się serdecznie, po czym znika za drzwiami. Ania odwraca się do mnie i wybałusza oczy. Niech nas ktoś uszczypnie. W końcu docieramy na koniec korytarza. To właśnie tu znajduje się garderoba Dawida. Maciek puka i otwiera przede mną i Anią drzwi. Standardowo, na widok Dawida moje serce wpada w szał. Czy jeszcze kogoś to dziwi? Dociera do mnie, że Dawid ma gościa. I to jakiego... To Krzysiek Zalewski. Przez chwilę mu się przyglądam. Pamiętam jak dziś, kiedy jako nastolatka z zapartym tchem śledziłam program „Idol" i bardzo mu kibicowałam. Nie wierzę, że teraz znajdujemy się w jednym pomieszczeniu. Życie jest takie fascynujące! Zalef ma na sobie ciemny garnitur z ćwiekami, trzyma w ręce błękitną gitarę elektryczną i uśmiecha się ciepło do mnie i do Ani. A propos! Przypominam sobie nagle, jak Ania mówiła mi kiedyś, że kochała się w Krzyśku odkąd go tylko ujrzała. Zerkam na nią i wiem, że ma Michała ale widok Zalewskiego robi na niej ogromne wrażenie. Znam ją dobrze. Widzę, że spotkanie Krzyśka nie jest jej obojętne.

On jej i ona jemu pięknem dniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz