Wieczór, a właściwie to już noc, jest przepiękna. Jakby ktoś zamówił nam pogodę. Spacerujemy trzymając się za ręce. Rozmawiamy o wszystkim. Dawid opowiada dużo o swojej mamie. I wielokrotnie powtarza, jak bardzo ją kocha i jak bardzo jest dla niego ważna. Mówi to w sposób, który chwyta za serce. Nie da się nie zauroczyć tym człowiekiem. Gwiazdy przeglądają się w lustrze wody, gdy idziemy przez mój ulubiony most w Krakowie. Uwielbiam to miasto, jest w nim coś magicznego. Tak, jak jest coś magicznego w tej chwili. Dawid się zatrzymuje i patrzy w moje oczy. Ten moment wydaje się trwać wiecznie. Tonę w jego spojrzeniu. Kompletnie się zatracam.
- Bardzo chciałbym Cię pocałować. Ale nie zrobię niczego, czego Ty byś nie chciała. – Mówi powoli, wciąż spoglądając w moje rozszerzone z wrażenia źrenice.
- Tego akurat bardzo chcę. – Odpowiadam cicho i wcale nie kryjąc zniecierpliwienia, przyciągam go do siebie. I wreszcie nasze usta się spotykają. Ten pocałunek jest chyba najpiękniejszym, jakiego było mi dane doświadczyć w całym moim życiu. Delikatny, słodki i czuły. Może sęk w tym, że potrzeba do tego właściwej osoby. Ale nie byłabym sobą, gdyby przez jeden krótki moment nie chciało mi się śmiać. Ach, te wąsy. Łaskotają!
I nie wiem ile mija czasu. Ale szczęśliwi podobno czasu nie liczą. Gdy smukłe palce Dawida wplątują się w kosmyki moich włosów, ciało pokrywa gęsia skórka. Jego wargi wciąż chcą smakować moich, więcej i więcej. Nie pozostaje mu dłużna. Serce bierze górę nad rozumem. Nawet nie zastanawiam się nad konsekwencjami. Po prostu czuję całą sobą, że chcę być blisko tego człowieka. Teraz, jutro, za tydzień, za rok. Chcę, żeby ta chwila trwała wiecznie, bo jest jedną z najpiękniejszych w moim życiu. Nie pamiętam już, żeby cokolwiek kiedykolwiek, bardziej mnie poruszyło niż pocałunek Dawida. Po dłuższej chwili brakuje nam już tchu, więc musimy zaczerpnąć powietrza. Otwieram oczy, by odnaleźć jego spojrzenie. Posyła mi uśmiech, a w jego policzku pojawia się uroczy dołeczek.
- Co teraz? – Pytam cicho zdając sobie sprawę, że to pytanie ma dwojakie znaczenie. Chcę wiedzieć, co robimy dalej z tym wieczorem ale też, co będzie dalej z nami.
- Hm... - Dawid wciąż trzymając mnie w objęciach, delikatnie zakłada mi włosy za ucho. Wiem, że zrozumiał doskonale moje pytanie. – Teraz będzie tak, jak tylko zechcesz. Ale jeśli mogę, to powiem Ci czego ja bym sobie życzył, dobrze?
- Tak... - Odpowiadam urzeczona i znów wstrząsa mną dreszcz emocji. Bo kiedy on mówi, mówi tak pięknie. Nikt nigdy tak do mnie nie mówił.
- Chciałbym dzisiaj zasnąć przy Tobie. Marzę o tym. A jeśli chodzi o nas... Wiem, że to wszystko dzieje się szybko, że to być może szaleństwo. Ale chciałbym dać nam szansę. Chciałbym spróbować. Ale zrozumiem, jeśli masz inne odczucia. – Mówi Dawid niemal szeptem, patrząc w moje oczy.
- Ok. – Stwierdzam krótko i na temat. Chcę dokładnie tego samego. – Ale zanim pójdziemy spać, chcę Ci coś pokazać.
***
Zabieram Dawida do miejsca, które odkryłam niedawno włócząc się po Krakowie w poszukiwaniu kadrów do zdjęć. Nie byłam tam jeszcze nocą ale jestem pewna, że nadal będę zachwycona, może nawet bardziej. Trzymając się za ręce, przemierzamy ulice i nie opuszcza mnie wrażenie, jakbyśmy tak spacerowali nie raz, nie dwa. Jakbyśmy nie znali się dosłownie od wczoraj, tylko dużo dłużej. To wszystko jest dla mnie takie naturalne, choć oczywiście jednocześnie wywołuje ogromne emocje i reakcje ciała, których nie potrafię kontrolować i opanować. Na przykład teraz, kiedy Dawid w trakcie opowieści o swoim pobycie na Islandii nagle przerywa, zatrzymuje się i przyciąga mnie do siebie. Długo nasze usta nie chcą się rozstać. Odpływam do innego świata, nic innego się nie liczy. Moje serce tłucze się jak szalone. Jakby chciało wyrwać się z mojej piersi.