5. Wyjątkowa jesteś. Powtarzam się, ale będę to mówił do znudzenia. Wyjątkowa.

298 10 0
                                    

Dawid wychodzi, ale umawiamy się na wieczór. Jakoś nie widzę sytuacji kiedy oboje mówimy sobie, że dziś wolimy spędzić czas osobno. I w końcu wraca Ania! Mamy do pogadania. Dopadam ją w kuchni, kiedy zaparza nam kawę.

- No, teraz poproszę o szczegóły wczorajszej nocy! – Atakuję ją, gdy tylko siadamy przy stole.

- Otóż... Michał wymyślił, że pojeździmy na elektrycznych hulajnogach. - Ania upija łyk kawy, uśmiechając się coraz szerzej.

- Kontynuuj. Co tam się działo po tej hulajnodze? – Dopytuję, sięgając po herbatnika.

- Co Ty taka szybka? Może najpierw opowiem, jak jeździliśmy po krakowskim Kazimierzu i było tak cholernie romantycznie ale też zabawnie, bo Michał jak wiesz jest showmanem.

- Mmmm, no proszę, proszę. – Kiwam głową, oczekując na dalszą opowieść przyjaciółki.

- Kurcze, Gosia. Sama nie rozumiem, jak to wszystko jest możliwe. Mam takie odczucia, jakbym znała Michała od zawsze. Czy ja zwariowałam?

- To w takim razie ja też, bo mam podobnie z Dawidem.

- Michał jest taki... Szalony, a jednocześnie troskliwy i kochany. Wczoraj był dzień pełen emocji, prawda? Najpierw ten skok, później wspaniały wieczór w waszym towarzystwie, a jeszcze później...

- No...? – Wybałuszam oczy czekając w napięciu na to, co powie Ania.

- Przecież mnie znasz. Wiesz, że to nie w moim stylu.

- Ale nie powiesz mi, że poszliście grzecznie spać. - Ciągnę przyjaciółkę za język choć wiem, że i tak zaraz mi wszystko wyzna.

- Cóż. Całowaliśmy się przez pół nocy. I takie tam...

- Ojaaaaa!

- Michał całuje tak, że zwariować można. – Ania buja w obłokach, a ja przypominam sobie, że przecież sama spędziłam noc bardzo podobnie. Jak na komendę, moje serce wali jak oszalałe.

- Dawid też...

- Aaaaaa! Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam! – Ania aż podskakuje na krześle. – Boże, jak cudownie!

Opowiadam jej wszystko, co się wydarzyło. Siedzimy tak w tej kuchni ze dwie godziny. Obie nie umiemy przestać się uśmiechać. Po raz kolejny dochodzimy zgodnie do wniosku, że nic w życiu nie dzieje się przypadkowo.

***

Czas do wieczora upływa nam bardzo szybko i nim się obejrzymy, znów wychodzimy na spotkanie z chłopakami. Jutro wracamy do pracy, do tak zwanej rzeczywistości, więc dzisiejszy wieczór jest tą przysłowiową wisienką na torcie. Ubieram się na luzie, na nogi wkładam moje ulubione trampki. Ania robi to samo, tym bardziej, że mamy spędzić czas w plenerze. Michał zaprosił nas wszystkich do miejsca, które już dawno z Anią chciałyśmy odwiedzić. Dziś jest chyba najlepsza z możliwych okazja. Bezogródek, bo tak nazywa się ta miejscówka, usytuowany jest przy krakowskich Błoniach. Na zdjęciach widziałam, że jest tam iście magicznie, czyli tak jak lubię. Światełka, leżaki i mnóstwo dobrego jedzenia z food truck'ów. Takie klimaty, to my z Anią wprost ubóstwiamy. Gdy tam w końcu docieramy, oni już na nas czekają. I znów czuję motyle w brzuchu na widok Dawida. Ma na sobie czerwoną bluzę z kapturem, którą chętnie bym mu zawinęła, bo jest taka duża i fajna. I buty też ma fajne, kolorowe airmaxy, a do tego równie kolorowe skarpetki. Cały Dawid. Nogi same mnie do niego niosą. Dosłownie podbiegam i wtulam się mocno, jakbyśmy się nie widzieli od tygodni.

- Heeeej, Słońce. – Roześmiany Dawid nie pozostaje mi dłużny, zamykając mnie w swoich ramionach.

- Cześć, Dawidziu. – Podnoszę głowę i napotykam jego spojrzenie, by po chwili zostać obdarowaną buziakiem.

On jej i ona jemu pięknem dniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz