28. "Zawsze będę należał wyłącznie do Ciebie"

344 7 6
                                    

Ze szpitala wychodzimy dopiero po tygodniu. Tak bardzo chcę być już w domu. Nigdy nie lubiłam szpitali. Poza tym jestem wycieńczona i wszystko mnie boli. Odbierają nas Krzysiek i Ania, którzy po raz pierwszy widzą Jasia i Antosia na żywo. Stwierdzam, że Zalewski jest nawet bardziej zauroczony niż moja przyjaciółka. Pochyla się nad dziećmi i z uwielbieniem w nie wpatruje. A gdy Jasiek chwyta w swoją maleńką rączkę jego palec, Krzyśkowi wyrywa się „Jezu, jak ja chciałbym mieć dziecko" i cała nasza trójka przenosi swoje spojrzenie na Anię. Moja przyjaciółka nic nie mówi. Po prostu się uśmiecha i kiwa głową, że się zgadza. 

***

Wiedziałam, że łatwo nie będzie, ale i tak jestem tym wszystkim przerażona i czuję się totalnie zagubiona. Dlaczego nie tryskam szczęściem? Nie mam na nic ochoty. Boli mnie, gdy chodzę, a nawet gdy wstaję. Mam bolesne skurcze, a mój brzuch dalej jest wielki. Do szału doprowadza mnie fakt, że odczuwam nieustanne zmęczenie, a mimo to w ogóle nie potrafię zasnąć. Czy to minie? Póki co moja frustracja rośnie z każdym dniem. Moje przeczucia okazały się prorocze. Nie będzie różowo ani kolorowo. Ani pięknie i ładnie, jak z obrazka czy filmu. Mnie i Dawida czeka teraz próba. Czy poradzimy sobie z tym wszystkim? Z odpowiedzialnością, z nieprzespanymi nocami, z trudami macierzyństwa i to podwójnego. Czy poradzimy sobie z prawdziwym życiem? Bo to jest prawdziwe życie. Nawet nie zdążyliśmy się przecież sobą nacieszyć. Nie mieliśmy za wiele czasu na to, żeby podróżować, odkrywać świat we dwoje, mieszkać ze sobą, bawić się, korzystać z uroków życia. Zostaliśmy rodzicami i nic tego już nie zmieni. Pytanie tylko, czy my tak naprawdę jesteśmy na to gotowi?

***

 - Dawid, to nie wyjdzie – płaczę, bo nie mam już sił.

- Spokojnie, uda się – dopinguje mnie ciemnowłosy. – Nie poddawaj się.

- Przecież widzisz, że one nie chcą pić mojego mleka! – podnoszę głos, przez co Jaś zaczyna płakać, a w ślad za nim jego brat.

- Kochanie, nie krzycz... - mówi Dawid, a ja nie wiem, jak on może być taki spokojny.

- Bo co? Nie rozumiesz, jak to jest! Ja się staram, jak mogę. Nic mi nie wychodzi!

- Gosia, nie krzycz – powtarza Dawid, tym razem stanowczym tonem. – Wystraszyłaś ich.

- Jasne, jeszcze mi dowalaj – patrzę na ciemnowłosego ze złością. – Wszystko jest moją winą.

- Gosia, musisz się uspokoić.

- Nie mów mi, co mam robić.

- Proszę...

- Dobra, wiesz co? Muszę wyjść – oznajmiam, podając ciemnowłosemu Jasia, którego próbowałam bezskutecznie nakarmić.

- Ale jak to? Dzieci muszą zjeść. Poza tym jest ciemno i sypie śnieg. Gdzie Ty chcesz iść?

- Muszę wyjść – odpowiadam, zaciskając ze złości zęby. Wiem z całą pewnością, że jeśli tego zaraz nie zrobię, wybuchnę. 

- Małgoś, ale...

- Cześć – posyłam Dawidowi stanowcze spojrzenie i wychodzę z sypialni. Mało mnie obchodzi, że mam na sobie piżamę. Ubieram ciepłe buty i grubą kurtkę. Na głowę wciskam czapkę i owijam szyję szalikiem. Zanim wyjdę zerkam jeszcze do sypialni. Dawid trzyma w ramionach naszych synów i patrzy na mnie ze smutkiem. A ja wciąż czuję złość. Odwracam się na pięcie i wychodzę z domu.

Pada śnieg.  Idę przed siebie, bez celu. Co prawda powoli, bo jeszcze nie doszłam do siebie po porodzie. Myśli kotłują się w mojej głowie. Zawładnęła mną wściekłość i musiałam po prostu wyjść, odetchnąć. Mieć chwilę dla siebie. Bez Dawida. Bez dzieci. Chciałam być sama. Towarzyszy mi tylko muzyka. Wetknęłam słuchawki w uszy i puściłam jakąś losową listę utworów na Spotify. Ostatnio czuję, jakbym była z tym wszystkim sama. Jakby nikt mnie nie rozumiał. Jakbym była wszystkiemu winna. I jakbym nie potrafiła być dobrą matką. Może to nie dla mnie? Może się nie nadaję? Czuję nadchodzącą falę złości. Dawid nie przestaje do mnie wydzwaniać. W końcu włączam w telefonie tryb samolotowy, żeby w spokoju posłuchać muzyki. Krążę po ulicach. Nawet nie wiem, ile czasu tak błądzę. Trochę zmarzłam, zawracam więc powoli w stronę domu. Przeszłamwłaśnie na drugą stronę ulicy i zamieram. Spotify postanowił wybrać dla mnie utwór, którego pierwsze już dźwięki kruszą cały ten mur, który ostatnio tak zawzięcie budowałam.

On jej i ona jemu pięknem dniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz