Czas na nikogo nie czeka. Choć ciężko mi w to uwierzyć, rozpoczynam właśnie ósmy tydzień ciąży. W międzyczasie sporo się wydarzyło. Przede wszystkim w końcu pojechałam z Dawidem do jego mamy na Śląsk. Nie tylko dlatego, żeby jej oznajmić, że będzie babcią, ale też dlatego, że zostałam zaproszona do domu rodzinnego Dawida jeszcze w Tatrach. Wypadało w końcu się zjawić, tym bardziej z taką nowiną. Byłam nieco przerażona tym, co mnie czeka. Nie jesteśmy z Dawidem parą z wieloletnim stażem. Nie jesteśmy nawet małżeństwem. Byłam gotowa na to, że jego mama może być niezadowolona z takiej niespodzianki. Nie miałabym jej tego za złe. Obawiałam się jej reakcji, jednak zupełnie niepotrzebnie. Nie wiem, jak mogłam nawet pomyśleć, że będzie na mnie, na nas, zła. Przyjęła to z taką radością, że aż się obie popłakałyśmy, a Dawid musiał nas uspokajać. Przy okazji poznałam też w końcu Wojtka, czyli mojego, jak to mówi Dawid, szwagra. On też ucieszył się, że będzie wujkiem.
A potem przyszła kolej na moją rodzinę. Wszyscy wiedzieli, że jestem z „tym" Dawidem, ale dla nich poznanie go osobiście było dosyć sporym przeżyciem. Moja mama, jak zwykle ugościła nas na bogato. Dawid już na wejściu ją sobą zachwycił, gdy wręczył jej bukiet kwiatów. Trochę się obawiałam, czy nowina o mojej ciąży, to nie będzie za wiele wrażeń, jak na jeden raz. Ale musiałam jej to powiedzieć. Mama była tak zaskoczona, że aż usiadła. W końcu dowiedziała się właśnie, że zostanie babcią po raz pierwszy. Dawid zapewnił ją, że przy nim nic mi się nie stanie, że będzie dbał o mnie i dziecko, bo bardzo nas kocha. Kiedy od niej wychodziliśmy, wciąż była w szoku, ale znam ją i wiem, że potrzebowała trochę czasu. Jestem już dawno dorosła, mam prawo do własnego życia. Moja mama zawsze była nadopiekuńcza, ale tym razem wiem, że nie będzie ingerować.
Następnie udaliśmy się na cmentarz, żeby odwiedzić grób mojego taty. Tak jak Dawid, ja też wychowałam się bez ojca. Jak widać całkiem sporo nas łączy. Podobne przejścia, takie same doświadczenia, wspólne pasje. On jest moją bratnią duszą. To dlatego na siebie trafiliśmy.
Na koniec pojechaliśmy jeszcze do domu mojej babci, po drodze zgarniając moją mamę. Nie mogłoby jej przy tym zabraknąć. To już taka tradycja w mojej rodzinie. Jeśli któryś wnuczek albo wnuczka, znajduje swoją drugą połowę, to należy zjawić się u babci, żeby ich przedstawić. Ukochana babunia nie ma już tyle sił, co kiedyś. Słabo słyszy, jeszcze gorzej widzi, ale gdy uścisnęła dłoń Dawida i uśmiechnęła się do niego, jakby był w naszej rodzinie od zawsze oczywiście, że się popłakałam. Nie mogłam pohamować łez, to było tak wzruszające. Babcia zawsze marzyła o tym, żebym w końcu znalazła miłość. Widząc jej szczerą radość, poczułam coś pięknego. Ciocia, wujek i kuzynostwo polubili Dawida od razu. Zeszła się jeszcze reszta rodziny, koniecznie chcieli go poznać. Nie tylko dlatego, że Dawid, to ten Dawid. Ale głównie dlatego, że oni też chcieli zobaczyć tego, który skradł moje serce.
I wtedy powiedziałam im, że jestem w ciąży. Ich reakcja była tak cudowna, że znowu się popłakałam. Wszyscy nas ściskali, gratulowali. Babcia wzruszyła się najbardziej, że będzie kolejny prawnuczek, albo prawnuczka. Wujek poszedł po wódkę, bo wszyscy jednogłośnie chcieli tą wielką nowinę uczcić. Dawid powiedział mi później, że mam niesamowitą rodzinę i że czuł się wśród nich bardzo dobrze.
Wciąż męczyły mnie nudności. Bywały takie dni, że nie miałam siły iść do pracy. Na szczęście mój szef jest na tyle wyrozumiały, że pozwolił mi wtedy pracować zdalnie. Dawid kursował na trasie Kraków-Warszawa. Poświęcał swój czas i siły, żeby móc tworzyć muzykę, a potem wracać do Krakowa i być ze mną. Ania dobrze się mną opiekowała, ale ciemnowłosy bardzo chciał uczestniczyć w moim życiu, zwłaszcza teraz. W mojej głowie znów zaczęły się pojawiać myśli o tym, żeby wreszcie zdecydować, co dalej. Nie mogłam pozwolić na to, żeby Dawid jeździł w te i z powrotem. I nie chciałam, żeby zaniedbywał dla mnie muzyki. Może to już czas na kolejny krok?