Rozkoszując się zapachem lasu, trójka mężczyzn siedziała na grzbietach swoich wierzchowców.
- To Kosiarze Umysłów są odpowiedzialni za tego typu ataki. Z Willem było to samo - wyjaśnił spokojnie Gilan, będąc bardzo pewnym tego, co już wiedział.
Horacy zaś mimowolnie kręcił głową.
- Sądzisz, że to wszystko wina jakiś Kosiarzy Umysłów? Nadal nie mogę tego pojąć. Dlaczego Will? Przecież to zwiadowca - powiedział Horacy z wyrzutem. Obaj zwiadowcy wiedzieli, że rycerz nie ma pretensji do nieobecnego przyjaciela, a jedynie męczy go bezsilność. W końcu sami znali to uczucie. Zaś każdy informował o tym inaczej. - Czy oni byli w stanie go zobaczyć? Czy Will w ogóle wiedział o ich istnieniu?
Halt zachował milczenie i spojrzał ukradkiem na swego byłego ucznia. Młodszy zwiadowca na pytanie rycerza wzruszył obojętnie ramionami.
- Nie wiadomo - odpowiedział równie beznamiętnie. - Możemy tylko zgadywać. Choć ja wątpię w to, że Will orientował się z kim miał do czynienia. Nie zapominaj, że wszystko było dokładnie zaplanowane przez jednego z nich, Zacka. Will nie miał wyjścia, gdy Zack udawał owce pośród watahy wilków. Więc Kosiarze Umysłów nie mogli go nie zobaczyć!
- A w moim mniemaniu Zack zawsze stał po stronie szatana i gdyby Will się nim nie zajął, mimo że ostatecznie to Kosiarze Umysłów pozbyli się Willa, wielu wieśniaków mogłoby również paść jego ofiarą. Nawet w takiej sytuacji Will dobrze się spisał.
Gilan odwrócił się w stronę byłego mentora i po raz pierwszy zdał sobie sprawę jak bardzo Halt cierpiał po stracie ukochanego ucznia, który co prawda zakończył już swoje szkolenie. Jednak Will był dla Halta jak syn. Nic więc dziwnego, że siwobrody zwiadowca był coraz bardziej milczący, a gdy zabierał głos, to tylko po to, aby stanąć w obronie Willa.
Dlatego Gilan opuścił pokornie głowę i ściszył głos.
- Masz rację, Halt. Jak zwykle zresztą. Gdyby nie Will, było by niezłe zamieszanie, łagodnie rzecz ujmując.
- Jakbyś zgadł. Ale nie zapominaj o własnych zasługach. Pomagałeś Willowi przez cały ten czas, a teraz dzięki tobie wiemy jak go odnaleźć. Jesteście moim największym sukcesem w całej mojej karierze.
Gilan słysząc takie słowa ożywił się zrazu. Jego wyraz twarzy przybrał na moment grymas lekkiego zdumienia. Coś ciepłego zaczęło napływać w jego stronę. Czuł się, jakby był powietrzem, w którym unosi się ciepła, pełna miłości i życzliwości, słodka chmura. Zatracił się w tym odczuciu tak dalece, że zapomniał, gdzie jest i co powinien zrobić. Owładnęło nim tak oszałamiające uczucie bezgranicznej, bezwarunkowej, pełnej miłości akceptacji, że nie mógł ogarnąć swoich myśli - nawet na tyle, by zdać sobie sprawę z tego, że nie może ich ogarnąć, a także z tego, że Halt wciąż do niego mówi.
- Gilan, czy wszystko w porządku? - zapytał starszy zwiadowca z obawą.
Wrażenie ustało, a Gilan dryfował nadal, pogrążony w rozkoszy, stopniowo odzyskując świadomość - na tyle, żeby uzmysłowić sobie, że ją na moment utracił.
- Ta... yyy... Tak - powiedział plątając się przy wypowiadaniu jednego prostego słowa. Musiał kilkakrotnie pokręcić głową, aby oczyścić swój umysł z otumanienia. - Oczywiście, że wszystko jest u mnie w porządku.
Halt patrzył jeszcze przez chwilę na swojego byłego ucznia podejrzliwym okiem.
- Ależ to jest niesprawiedliwe! - zaprotestował Horacy, gdy wreszcie zakończył własne rozmyślanie. - Jak można pozwolić, żeby coś takiego
się zdarzało! Żeby człowiek się zatracił i został opuszczony, spisany na straty przez jakąś bandę szaleńców!- No tak... - starał się wytłumaczyć Gilan. - Jeśli posłużymy się przykładem Willa...
-To nie powinno mieć miejsca! - Horacy nie ustępował.
Zarówno Halt jak i Gilan wiedzieli, że wkręcanie się w zagadnienie o zniknięciu Willa zaczynało wywierać na rycerza silny wpływ emocjonalny. Jasne było, iż z jakiegoś powodu odczuwał wielki żal po stracie, jakby na to nie patrzeć, najlepszego przyjaciela, dokładnie tak jak ludzie, którzy przechodzą przez okres żałoby.
- Gdyby można było zrobić coś, co pozwoliłoby nam czy jemu na powrót do domu! - Młody rycerz był
bliski kolejnego wybuchu.- Rozumiemy, co czujesz, Horacy, ale to nie idzie w parze z intencją cichego podejścia do wroga.
- Skąd ty w ogóle to wszystko wiesz?
Gilan westchnął ze zrezygnowaniem.
- Od tej chwili możemy sobie już odpuścić tajemnice. Odpowiem na wasze pytania. Po prostu
porozmawiajmy.- Ponowie więc swe wcześniejsze pytanie. Skąd to wszystko wiesz?
- Od pewnej kobiety z pewnej wioski w lennie Norgate, do której właśnie podążamy. Jednak ja myślę, że nie jest tylko kobietą. To wiedźma - oznajmił dobitnie. Jednak nic nie wskazywało na to, iż żywi jakieś nagatywne uczucia w stosunku do kobiety, o której była mowa.
- I co ci powiedziała? - pytał dalej Horacy.
- Wiesz, Horacy, teraz przypominając sobie słowa wiedźmy, nie mogę przestać się dziwić temu, że w życiu zdarzają się tego typu zbiegi okoliczności. Ale spotkanie Willa i Zacka nie było zbiegiem okoliczności. Zrozumiałem to zdarzenie w ten sposób, że chciała mi pokazać, że to oni mają moc i mogą skrzywdzić każdego, a Zack zrobił to Willowi, kiedy ten chciał go wyeliminować. Gdy to pojąłem, z mojej perspektywy nabrało całkiem innego znaczenia. Tak więc znalezienie go to tylko sprawa czasu.
- Kogo? Willa czy Zacka?
- Hmm... Właściwie to obu - rzucił z zapałem. - Gdy będzie możliwe, żeby ukarać Zacka, zrobię to bez wahania.
Olbrzymi, pełen akceptacji uśmiech pojawił się ma twarzy młodego rycerza.
- Nie powiedziałeś jeszcze nic o tym jaki chory był związek z Zackiem. I w ogóle nie jestem pewien, czy uważasz zachowanie tego chłopaka za niewłaściwe.
- Czy to nie oczywiste? Zack był szaleńcem. Każdy to wiedział. Według wiedźmy szaleńcom bliżej jest do dręczycieli. Rzecz jasna to nie Kosiarze Umysłów kaleczą swe umysły, lecz zadają psychiczne ataki tym, którzy się poddadzą ich mocy.
Halt wyglądał podobnie jak Horacy. Oszołomiony, z mętnym wzrokiem. Ale się do tego nie przyznawał.
- Według wiedźmy? Ostatecznie udowodnić można wszystko - powiedział Halt.
Gilan kiwnął głową na znak, że się zgadza.
- Nie zapominajcie, że mimo wszystko, Will był w tamtym okresie bardzo rozdarty.
Horacy wyprodukował kwaśną minę.
- Trochę się w tym pogubiłem - powiedział ostrożnie. - Zadaję pytania, ale nie jestem pewien, co niektóre z nich oznaczają. Nie wydaje mi się, żebym otrzymywał jakąś odpowiedź. Może moje pytania są zbyt ogólnikowe? Jestem już wykończony. Nie wiem, czy będę w stanie się teraz skoncentrować.
Halt w odpowiedzi spojrzał na młodszego towarzysza znacząco i tylko uśmiechnął się blado.
- Jak już powiedziałem, to może być odpowiedni moment, żeby zapytać - upierał się Gilan niezrażony szczerym oświadczeniem Horace'a.
CZYTASZ
Zmartwychwstanie Zwiadowcy (tom III)
FanfictionPrzyjaciele Willa dowiadują się, że Horacy, najlepszy przyjaciel młodego zwiadowcy, odchodzi, aby zmierzyć się z największym złem. Odczuwa silną więź, której za wszelką cenę nie zamierza zrywać. Chociaż nie do końca pewny swoich motywów, wyrusza w ś...