Wiele razy budził się ze snu i zmuszał do sięgnięcia po długopis i papier, aby zapisać nowe pomysły. A to już tylko wyzwalało intelektualną burzę poprzez mentalne skojarzenia nimi powodowane, wymuszając bardziej rozszalałe notowanie, w miarę jak inspiracyjne pomysły wynurzały się z podświadomego umysłu.
Z czasem zaakceptował ten proces i zacząłem z nim pracować. Czuł się tak, jakbym narodził się na nowo. To wszystko robił dla przyjaciół. Oni wyzwolili w nim chęć do walki o własne życie. Młody rycerz, kobieta i mężczyźni w płaszczach.
Miłość do nich zapewniła mu chęci i cel, a także ciągle rosnącą fascynację dla tej wspaniałej rzeczy, którą nazywano śmiertelnym życiem.
Cokolwiek przyszłość trzymała dla niego i jego cierpiących wraz z nim kolegów z twierdzy, to wyczekiwał przeżycia tego z dużym zainteresowaniem. Głęboko wierzył, że przyszłość była wolnością.
W końcu jego wartości odnośnie tego, dokąd zmierza, okazały się być pomocne dla ludzi, którzy zbyt długo walczyli ze swoimi własnymi wierzeniami.
Tymczasem Will zajmował się swoim życiem, nic nie podejrzewając. Pogrążony w badaniach, nie spostrzegł nawet kiedy w jego kierunku sunęła potężna fala nienawiści. Lecz nawet będąc tego nieświadomym, wiedział, że Żywiciele tak szybko nie są spisywani na straty.
Przecież był chroniony przez Zacka... i co? Tym razem to Zack miał zadać mu śmierć.
Will liczył w myślach, ile jeszcze dzieli go kroków od spełnienia swojego zadania, które sam sobie nadał. A było ono niezgodne z życzeniami Zacka, który mimo wszystko ufał Willowi w amnezji.
Młody zwiadowca spojrzał przez ramię, wyczuwając czyjąś obecność. Nie mylił się. Zaniepokoił się na widok Zacka. Nie sądził, że tak szybko przyjdzie mu go zabaczyć. Zack był coraz bliżej, a na jego wyraz twarzy nie było uśmiechem stęsknionego przyjaciela. Było w nim coś złowieszczego, dlatego twarz Willa zbladła.
Zack wyciągnął nóż i w następnej chwili skoczył w stronę zwiadowcy, zbliżając ostrze do jego gardła. Oboje upadli na ziemię.
Zack wrzasnął wściekłe, pragnąc aby szyja Willa znalazła się w jego dłoniach. Nie. Lepiej, aby jego serce znalazło się pod jego stopami.
- Ty, głupcze! Coś narobił! - krzyknął Zack, szarpiąc się z koszulą zwiadowcy, udającego zdezorientowanie - Zdradziłeś mnie!
- O czym ty mówisz!? - zapytał Will w gniewie, stając we własnej obronie.
Zack poczuł rozdzierający ból serca. Poczuł łzy i mgła zaślepiła mu oczy. Pragnął zemsty.
- Wszystko zniszczyłeś! Wiedziałam, że coś przede mną ukrywasz - powiedział, ciężko dysząc z zawistnym spojrzeniem. - Ale już przejrzałam twoje niecne plany. Tak mi się odwdzięczasz za trzymanie mężczyzn w czerni z dala od ciebie!? Co!? O nie! Ty nigdzie się nie wybierasz, mój kolego! Zbyt dużo ryzykowałem, aby cię zdobyć i przyprowadzić tutaj! Zostajesz więc tutaj! Ze mną! Dopóki nie okaże ci litości i cię zabije! - krzyczał Zack, pragnąc aby dusza zwiadowcy znalazła się w jego niewoli.
Will, czując na sobie chciwe spojrzenie Zacka, wiedział już, że chłopak znalazł się jakby w innym wymiarze. Zawiść kompletnie go zaślepiła.
Miał wrażenie, że serce, które osiągnęło swój limit, zaraz wyskoczy z klatki piersiowej. Przerażający głos wściekłego Kosiarza prawdopodobnie przenikał przez grube ściany zagadkowych korytarzy.
- Zabiję cię, Willu! Zabiję cię za to, że mnie zdradziłeś! - krzyczał, biorąc Willa w pierś.
Pomyślałam, że rozdział jest za długi, więc podzieliłam go na dwie części.
CZYTASZ
Zmartwychwstanie Zwiadowcy (tom III)
FanfictionPrzyjaciele Willa dowiadują się, że Horacy, najlepszy przyjaciel młodego zwiadowcy, odchodzi, aby zmierzyć się z największym złem. Odczuwa silną więź, której za wszelką cenę nie zamierza zrywać. Chociaż nie do końca pewny swoich motywów, wyrusza w ś...