Rozdział 20

86 13 12
                                    

Nagle jakby z dziury w przestworzu wyskoczyła horda mężczyzn w czarnych płaszczach. Wymachiwali długimi ostrzami i krzyczeli coś w języku znanym tylko dla nich.

Gilan żwawo zeskoczył z siodła. I tutaj musiał się rozstać z kochającym go światem. Blaze zatańczył, czując, że pozbywa się dodatkowego ciężaru.

Horacy nie czekał ani chwili dłużej. Wyciągnął broń i rzucił się prosto w tabun mężczyzn w czerni. Przypomniał sobie wówczas o Willu.

Potężny cios wymierzony w Kosiarzy Umysłów stojących w półkole, powalił ich ogłuszająco na ziemię. Zaraz potem do walki stawali kolejni na chwałę zabicia rycerza Dębowego Liścia.

Na skraju drogi, przy ciągnących się kolumnach drzew stał czarny poszukiwacz z odsłoniętym w dłoni sztyletem.

W tym samym czasie Halt zacisnął pięść na zimnej stali rękojeści noża, który boleśnie utkwił w jego barku.

Młody rycerz, widząc iż został otoczony, rzucił się na grzbiet wierzchowca.

Horacy trącił boki Kickera, kierując się w czeluście lasu. Tuż za nim w pogoń rzucili się jego wrogowie i razem ruszyli w ślepy, rozsiany płaszcz kolorów brzasku na grzbiecie bystrych koni Zerwał się wiatr jego duszy. Już wiedział, że nadciąga burzliwa nawałnica, w której jego serce zostanie porwane do sprzężenia się z lękiem. Groza była tuż obok.

Jeszcze raz trącił boki swojego bojowego rumaka, a potem poczuł jak Kicker posłusznie przyśpiesza. Przez to trudno mu było utrzymać się w siodle. Namiętnie modlił się, aby ta prędkość nie była szczytem możliwości wierzchowca. Wierzył, że Halt i Gilan, którzy pozostali w tyle, nie mieli problemów z mężczyznami w czarnych płaszczach. Na szczęście większość z nich pognała za nim w las. Zwiadowcy więc byli bardziej bezpieczni niż on sam.

Gilan otworzył szeroko oczy. Kosiarz, który stał przed nim był dla niego zbyt silny. Parował wszystkie jego ciosy, zadając groźne ataki. Obawiając się, że niemal napewno spadnie na niego śmiercionośne uderzenie, przytulił się do kolumny drzewa.

Halt jeszcze chwilę popatrzył na dumnie wyprostowane plecy zakapturzonego przeciwnika, które zostały przysłonięte szerokim płaszczem. W następnej chwili Gilan pomachał starszemu zwiadowcy, zaś ten wykonał na powitanie cios nożem i mężczyzna był już martwy.

Halt przycupnął nad ciałem jednego z Kosiarzy i dźgnął go butem w ramię. Mężczyzna był martwy Walka się zakończyła. Mężczyźni w czerni odeszli. Horacy zniknął. Został jedynie zły nastrój siwobrodego zwiadowcy.

Siwobrody zwiadowca opuścił nisko głowę i utkwił wzrok w ramię, nadgryzając zębami kawałek materiału rękawa, by stłumić jęk bólu.

W tym samym czasie w dalekiej już odległości Kicker zaczął się buntować, wywijając kopytami w różne strony. Horacy wypuścił lejce z rąk i spadł w kłujące krzewy wprost na plecy. Upadek dla rycerza był bardzo bolesny. Nikt nie zauważył jak bezwiednie zanurkował w głąb gęstych zarośli.

Przede wszystkim chciałam was uspokoić, że ten rozdział nie jest żartem na pierwszego kwietnia. Jest kolejnym elementem tej historii. Rozdział krótki, gdyż nie specjalizuje się jakoś specjalnie w opisach mordobicia.

Zmartwychwstanie Zwiadowcy (tom III)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz