Rozdział 25

144 14 18
                                    

Will już nie spał, gdy padł na niego pierwszy cień. Uniósł pomału powieki. Horacy, najprawdopodobniej znudzony, siedział przy nim, patrząc na jego spokojną twarz.

- Jak się czujesz? - zapytał młody rycerz, gładząc dłonią pomiętą pościel.

- Dobrze - odparł Will niemrawo, patrząc wprost na przyjaciela zaspanymi oczami.

- Co się właściwie stało? Wszyscy się o ciebie martwią.

Will zamyślił się, a potem niezauważalnie wzruszył ramionami, gdyż brakowało mu sił. I wtedy zaczął opowiadać o wszystkim, co go spotkało. Teraz wszystko było dla niego jasne, jak to bywało ze sprawami, na które spogląda się z perspektywy czasu.

W miarę upływu czasu, gdy opowiadał historię, energia wydawała się z niego ulatywać i w końcu odwrócił się, sprawiając wrażenie zmęczonego. Horacy patrzył na niego, lecz młody zwiadowca jakby zapomniał o obecności przyjaciela. Wiedział, że rozmowa dobiegła końca. Nie mogło się już nic więcej wydarzyć.

Horacy westchnął, a potem ciężko dźwignął się na nogi, mając zamiar odwrócić się i wyjść, aby Will mógł jeszcze odpocząć.

- Gdy będziesz czuł się lepiej, to być może wpadnę do ciebie i porozmawiamy o całej sprawie z detalami.

Will beznamiętnie skinął głową. A jego myśli odeszły od rzeczywiści, w której się znajdował do energetyczno duchownych spotkań. Wyrzucenie wampira Zacka z jego strefy nie było problemem, ale krótkotrwała ulga. Nie minie wiele czasu i znów wampir go wywęszy, wprowadzi się i wszystko zacznie się od początku.

- Horacy... - odezwał się zwiadowca, wpatrując się tęskno w okno.

Rycerz rzucił spojrzeniem przez ramię, gdy był blisko wyjścia i powrócił z zaniepokojeniem do łóżka. Był pewny, że Will chce mu powiedzieć coś bardzo ważnego.

Zwiadowca rzucił spojrzeniem w Horace'a.

- Czasami widzę go w zwierciadle wody. Zawsze jestem zdumiony tym co widzę, kiedy patrzę w lustro i widzę siebie. Istnieje wielka różnica pomiędzy tym, jak się czuję, a tym co widzę. Czy będzie jeszcze gorzej?

Horacy przeniósł smutne spojrzenie na zwiadowcę. Pomyślał, że jeśli szybko czegoś nie wymyśli to pęknie mu serce. Will zmagał się z własnymi problemami, zaś w tym czasie on i pozostali zwiadowcy stawali na głowie, by odnaleźć niczego nieświadomego Willa. I właśnie dlatego wiedział, że bez względu na to, jak intensywnie byłoby się pochłoniętym przez daną sytuację, w której aktualnie się znalazło, jeśli tylko udało by się rozejrzeć wokoło, zauważyło by się innych, którzy, podobnie, uwikłani by byli w zmagania ze swoimi własnymi problemami. Wystarczyło usunąć tylko specyficzne szczegóły poszczególnych zdarzeń, a tym, co by pozostało, było ogólną przyczyną wszelkiego cierpienia.

- Cieszę się, że wreszcie cię znalazłem - zadeklarował po chwili ciszy, kładąc dłoń na ramieniu przyjaciela. - Jeżeli będziesz mnie potrzebował, to jestem przy tobie. A teraz widzę, że jesteś zmęczony. Możemy porozmawiać o tym, kiedy odpowiednio wypoczniesz?

- Rzeczywiście dziś już nie mam siły - oznajmił Will, zamykając demonstracyjnie oczy.

Horacy skinął głową. Przyszło mu do głowy, że być może sam już zmęczony. Przez ostatni tydzień wydawał się pracować bez wytchnienia.

A kiedy ponownie zwrócił uwagę na zwiadowcę zauważył, że Will próbuje się do niego uśmiechnąć, co szło mi raczej niemrawo z powodu nieprzespania. Dlatego Horacy zrobił to samo.

- Od tej chwili nie będzie więcej załamań, tylko przełomy - zadeklarował młody zwiadowca. - Ból i cierpienie są potężnymi nauczycielami. Mając swobodę cierpienia i uczenia się na własnych błędach, podążamy w rzeczywistości jedyną możliwą drogą. Lecz jeśli jest coś, czego nie lubimy w swoim życiu, to od nas zależą poświęcenia i zmiany, które to naprawią. To jest duchowa wolność w wymiarze fizycznym, czy się to komukolwiek podoba, czy też nie.

Horacy zastanowił się na chwilę.

- Więc patrząc na twoje życie, śmiem twierdzić, że niektóre z lekcji życia muszą być nauczone twardą metodą, bo inaczej nigdy nie zostaną przyswojone. Wytłumacz mi, proszę, dlaczego czasami nie można tego zrobić w przyjemniejszy sposób? Czy w twoim przypadku lekcja szła tak opornie, że nie było innego sposobu?

- To nie jest takie proste. Na początku proszę abyś zrozumiał, że mam własne, duże doświadczenie na tym polu. Na tej podstawie mogę stwierdzić, iż czasem nie ma innego sposobu na rozwój. A niekiedy nieszczęście przychodzące znienacka pomaga wielu osobom cierpiącym na energetyczne ataki, i sam również przez swoje długotrwałe szczęście byłem pod ostrzałem niezliczoną ilość razy, wiesz przecież. Teraz to wiem. Nie mówię tego po to, aby w jakikolwiek sposób podkopać twoją osobistą pewność siebie, ale po prostu dlatego, że zadałeś to pytanie. Nie musisz także akceptować tego, co mam do powiedzenia, bo masz do tego pełne prawo.

- Może tobie nie potrzebna była taka lekcja? Może to mnie należała się nauczka od życia?

Will uśmiechnął się jeszcze szerzej. Zdecydowanie brakowało mu przyjaciela.

- Dziękuję. To wspaniałe, że po mnie przyszedłeś.

Horacy zawahał się na moment, ukrywając większy niepokój, który w rzeczywistości ukazywał, aby nie przysporzyć Willowi zgryzot. On już i tak wiele wycierpiał.

Przecież byli jeszcze zwiadowcy - Gilan i Halt. Jednakże zostali zaatakowani przez Kosiarzy Umysłów i w konsekwencji zostali rozdzieleni. Horacy nie wątpił w ich umiejętności, jednakże jak nie mógł się nie martwić o przyjaciół, skoro nie wiedział jaki los ich spotkał? Tym bardziej, że po okolicy czaili się Kosiarze Umysłów.

Spędził w siodle cały bolesny tydzień, aby odnaleźć swojego najlepszego przyjaciela, którego obiecał odstawić do domu, a teraz kiedy w końcu był z nim, to Gilan i Halt byli w nieznanym miejscu. Nie miał żadnego pomysłu jak ich odnaleźć, dlatego wierzył, że to oni odnajdą jego. Jedyną nadzieją na ponowne spotkanie był powrót do miejsca, w którym zostali rozdzieleni.

Zdawał też sobie sprawę, że wcześniej czy później będzie musiał wyjawić Willowi prawdę i to bez względu na to, czy wzbudziło by to w nim niepokój czy nie. Młody zwiadowca miał prawo wiedzieć. Poza tym Horacy miał nadzieję, że wspólnymi siłami odnajdą zwiadowców razem, całą czwórką wrócą do domu. Do kobiet, które kochali.

- Życie nie jest takie proste - powiedział wreszcie Horacy.

Zmartwychwstanie Zwiadowcy (tom III)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz