Przez najbliższe dni Harry zapoznawał się z pracą warsztatu. Na początku ma tylko pilnować dostaw części i grafiku, ale po dwóch dniach Liam zauważył jego kompetencje i mianował go przełożonym dwóch pracowników, czyli właściwie swoim zastepcą. Teraz osiemnastolatek musiał pilnować każdej czynności podejmowanej w każdym pojeździe i konsultowane były z nim wszystkie naprawy.
Dzięki temu Liam rzeczywiście może dać odpocząć lewej ręce nieustannie otoczonej gipsem, przez poszkodowanego zwanym "głupim kurewstwem". Obaj chłopcy bardzo szybko się dogadali i mimo spędzania ze sobą 24 godzin na dobę nie kłócili się ani razu.
Była środa koło 22 Harry był sam w warsztacie, bo Liam wybiegł gdzieś o dziewiętnastej, krzycząc tylko "Na razie". Oglądał układ kierowniczy jakiegoś vana. Zaabsorbowany tą czynnością nie usłyszał nawet otwieranych drzwi. W szoku odwrócił się słysząc chrząknięcie
-emm, w czymś mogę pomóc?- Pyta lekko zdezorientowany. Przed nim stoi wysoki szatyn w jeansowej kurtce, o mrożącym spojrzeniu przeszywającym rozmówcę na wylot.
-Jest Liam?-Jego głos jest ...groźny
-Nie ma, coś przekaz...
-A gdzie jest?- przerywa mu wyższy chłopak
-W sumie nie wiem- Harry odpowiedział niepewny. Cała ta sytuacja była dość dziwna.
-Kurwa- Mruknął przybysz wzdychając- no to obawiam się że jedziesz ze mną
-Co? Gdzie? Po co?- Teraz brunet nawet nie próbował ukryć, że boi się tych niebieskich oczu, ale czekaj od kiedy on patrzy facetom w oczy na tyle długo żeby dostrzec ich kolor?
-Nie pytaj chłoptasiu tylko chodź
"On sobie chyba żartuje jeśli myśli że ja wsiądę z nim do samochodu". Myśli Styles
-Nie ma opcji!-krzyknął trochę za głośno- Nigdzie nie idę!
-Serio?- Zapytał, po wiązce przekleństw szatyn- Przecież cie nie zgwałcę. Mam cię tylko odwieźć do domu -Wywrócił oczami, przecież obiecał sobie ograniczać rozmowę z gówniarzem do minimum, a jak na razie gówno z tego wychodzi, jest mu zimno, a chłoptaś się nawet nie ruszył tylko wlepia te zielone oczy, jakby ducha zobaczył..."czekaj czy ja pomyślałem zielone?"
-Jak to MASZ mnie zawieźć?- Chłopak przerywa potok myśli Louisa, zmierzający w bardzo złym kierunku
-Tak to, Liam mi kazał- Znowu wywraca oczami. „ Jak trzynastolatka".
-To powinieneś wiedzieć gdzie on jest, a nie mnie się o to pytać
"Spostrzegawczy gówniarz"
-Miałem nadzieję, że jednak będzie i nie będę musiał się z tobą użerać. Teraz pakuj manatki- to mówiąc chciał się odwrócić w stronę wyjścia.
-Pójdę sam- Harry podchodzi parę kroków trzymając w dłoni plecak.
-Nie pójdziesz sam- warczy wyższy chłopak- do samochodu teraz- coś w jego głosie przekonuje bruneta, że nie warto podejmować dyskusji i pokornie wychodzi. Otwiera szeroko oczy ,widząc swój środek transportu. Czerwone, lśniące Porsche „ drogie i szybkie" pomyślał. Bał się jednak odezwać. Usiadł obok kierowcy, który z piskiem opon i złowrogim warkotem rusza od razu. Harry w ciszy podziwiał stylowe wnętrze i delektował się doznaniami jazdy z prędkością co najmniej niedozwoloną.
Szatyn kątem oka dostrzegł podziw w oczach „gówniarza" i przyspiesza, chcąc go przestraszyć. Strach, ku jego zaskoczeniu, nie pojawił się w zielonych oczach nawet przy 180 km/h osiągniętych na osiedlowej uliczce. Widząc znajomy dach zwalnia gwałtownie, czemu towarzyszy cisze skrzypienie
-Mam patent na to- Powiedział cicho Harry, spokojniejszy bo rzeczywiście jechali do Liama- na wspomaganie hamulców powyżej górnej normy wychylenia- Wyłapał szok w spojrzeniu swojego rozmówcy-porywacza, dumny że komuś zaimponował wiedzą
-Hamulce Jane mają się dobrze, dzieciaku- Warknął Louis i zacisnął szczękę, orientując się co powiedział
-Ach czyli to cudo ma imię?- Spytał retorycznie Brunet.
Ku zdziwieniu Tomlinsona w jego głosie nie ma kpiny ani rozbawiania tylko uznanie.
- Widzę że mają się dobrze- dodaje Harry po chwili- ale mogłyby mieć się lepiej- to mówiąc odpiął pas, bo byli już na miejscu- Jak będziesz chciał wiedzieć więcej to wiesz gdzie mnie szukać. Na razie- Zamknął za sobą drzwi zaskoczony swoją odwagą i pewnością siebie. Ale coś sprawia, że chce zrobić dobre wrażenie na... właśnie jak on ma na imię?
Wszedł do domu. W środku nikogo nie było, ale nie przejął się tym za bardzo w końcu jego kuzyn może mieć swoje życie i nie musi się nim dzielić.
-I tak miło że kogoś po mnie wysłał- Szepnął do siebie wzdrygając się na myśl o chłodnym wietrze na zewnątrz, na który byłby skazany, gdyby nie znajomy "kuzyna". Postanawia od razu iść spać, to był wieczór wrażeń.
CZYTASZ
I'll drive all night
FanfictionLARRY Opowieść mocno inspirowana Fast and dangerous autorstwa chojrak (najlepsza opowiesc o Larrym na wattpadzie polecam) Szkolny geniusz zostaje wplątany w niebezpieczny i szybki świat. Udowadnia, że wiedzą może zdobyć szacunek gangu. Z dnia na dz...