14. Nigdy

192 11 4
                                    


Dni mijały. Pamiętne emocjonalne śniadanie miało miejsce dwa tygodnie temu. Teraz siedzieli w warsztacie, w końcu jest środa. To już drugie spotkanie, na którym prawie się nie odzywają. Każdy zatopiony w swoich myślach. Mieli za sobą dwa wyścigi. Pierwszy wspominali z niechęcią.

 To było trzy dni po odwiedzinach u Louisa. Liam przyjechał swoim autem sam, bo miał startować i nie wypada brać pasażerów. Jego kuzyn siedział w niebieskiej wyścigówce Irlandczyka. Wszyscy byli spięci. Wiadomość o rozpadzie legendarnej czwórki jakimś cudem szybko obiegła Doncaster. Ciężko było nie zauważyć mniejszej ilości jeansu na ulicach miasta. 

Gdy dotarli na parking centrum handlowego, Liam wysiadł jako pierwszy. Odetchnął słysząc krzyki i doping. Nie było to to co kiedyś, ale zawsze coś. Stali całą drużyną z Harrym gdy pojawiła się konkurencja. Od razu zauważyli, że wiwaty się wzmogły. Dzisiaj miało się odbyć starcie samców alfa. 

Ryan z dumnie podniesioną głową staną przed swoim rywalem i charakterystycznie poprawił skórzaną kurtkę. Zaraz obok pojawili się trzej towarzysze.

-Co tam Payne? Nie zgubiłeś przypadkiem Tomlinsona? A zapomniałem przecież twoje szczęście do ludzi się odezwało i tak jak kiedyś ta długonoga laska, tak teraz zostawił cię ponury chłoptaś z czerwonego składaka.- Jego głos ociekał jadem. Nawet Harry poczuł się urażony tak bezczelną uwagą o Jane i Louisie. 

Jednak to Liam oberwał najbardziej. Stał wściekle patrząc na Hamiltona, ale jego zaciśnięte z żalu gardło nie pozwoliło na żadną ripostę. Nie tak powinien zachowywać się przywódca. Chwała Bogu za zawsze opanowanego Zayna.

-Na twoim miejscu nie czepiałbym się byłych dziewczyn, Ryan. Z tego co pamiętam twoja ostatnia puszczała się z twoim koleżką z drużyny. Poza tym wszyscy wiemy, że my we trzech rozjedziemy waszą czwórkę na wstecznym. 

Udało mu się usadzić Ryana, ale niestety nie miał racji. Liam dalej roztrzęsiony wsiadał do samochodu i już po trzecim zakręcie popełnił błąd. Przegrali. Pierwszy raz od dwóch miesięcy przegrali, przez swojego „alfę".

-Spoko Payne. Zdarza się. Nie możemy ciągle wygrywać. Byłoby nudno.- Niall z całej siły próbował poprawić przyjacielowi humor. 

Było to niewykonalne, bo sam był wściekły. Nie poszli nawet do pubu na tradycyjne powyścigowe piwo. Harry nie odezwał się ani słowem. W ogóle nie za dużo mówił. Tylko odpowiadał zdawkowo na pytania lub udzielał wyjaśnień w warsztacie pouczając pracowników. Przyjaciele szybko przestali naciskać, myśląc, że szybko mu przejdzie. 

Chłopak jednak tak samo zachowywał się na następnym wyścigu. Tym razem jechał Zayn. On zdawał się najlepiej przeżywać tę sytuację. Może dlatego, że jako jedyny od czasu do czasu widywał się z Louisem. Nieczęsto, ale zawsze. Gdy tylko wjechali na miejsce startu Malik rzucił do swojego przeciwnika.

-Uważaj James. Orżnę cię jak ty cudze dziewczyny.

Wygrał i to porządnie, bo o dobre trzy sekundy. Tego im trzeba było. Chwili beztroski, powodu do śmiechu. Nic jednak nie zmieniło tego, że teraz gdy siedzieli we trzech w warsztacie sącząc piwo mieli spuszczone głowy. Louis nie odbierał telefonów, nie odpisywał. Nie otwierał drzwi, nawet gdy Liam pewnej nocy dobijał się do rana. Zniknął. Zayn nie mówił im nic poza tym, że z nim źle i że nie wychodzi z domu w innym celu niż bieganie, a Jane stoi zakurzona.

-Nie no ja już tak nie potrafię!- Wybuchnął nagle Niall.- Zwariuję przez tego debila. Jak gnojek się tu zaraz nie pojawi to przysięgam, że

-No co mi zrobisz?- Niski głos dobiegający od strony wejścia do warsztatu zatrzymał na chwilę trzy rozżalone serca.

-Tomlinson ty pajacu!- Uśmiechnięty blondyn rzucił się na nowoprzybyłego.- Nigdy nam tego nie rób.- Prawie łkał ściskając przyjaciela.

-Stary w końcu.- Wtrącił Zayn.- Wyglądasz okropnie.

-Jak ci się nie podoba, Malik to mogę sobie pójść

-Nigdy już cię nie puszczę.- Po raz pierwszy odezwał się Liam. Jego głos pył poważny- Nigdy.- Mocno wtulił się w ciało szatyna

-Dobra dobra, bo wy tu ckliwe pierdoły, a mamy zadanie. Słyszałem, że Payne zjebał, więc musimy ustalić co zrobić, żeby odegrać się na tych skurwysynach. 

Tego im brakowało. Obojętności na emocje i niewyparzonego języka. Dyskutowali długo o nowym planie treningowym i małej niespodziance dla „skórzanych dupków". 

Koło północy skończyli. Niall i Zayn od razu się zebrali. Gdy wszystko posprzątali Louis odezwał się tonem nieznoszącym sprzeciwu.

-Ale mam jeden warunek.

-Wszystko stary. Czego potrzebujesz?

-Nie chcę widzieć gówniarza. Nigdy.  

I'll drive all nightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz