16. Narada

181 10 2
                                    

Niepewnie wszedł do środka. Na szczęście nikt go nie usłyszał. Z salonu dochodziły urywki rozmowy

-Stary na pewno nie uważasz że powinniśmy pojeździć go poszukać?- Rozpoznał głos Nialla.

-Zacznijmy od początku.- Wtrącił niższy głos, Zayn- Czy masz pomysł dlaczego nie wrócił do domu? Uciekł? Może był z kimś umówiony, na pewno nic nie mówił?

-Wątpię. On tu nikogo nie zna. Ja serio nie wiem dlaczego..- Liam nie dokończył, bo Louis mu przerwał.

-Spotkałem go.- Cisza- Dlatego uciekł. Siedział jeszcze podobno z jakimiś papierami w warsztacie jak przyszedłem. Przeprosił i wyszedł. Chyba zły.- Jego ignorancki ton wyprowadził Harrego z równowagi. Szybkim krokiem wszedł do pokoju

-Nie chyba, Tomlinson tylko na pewno zły.- Wszystkie spojrzenia spoczęły na nim. Jego kuzyn oburzony chciał coś powiedzieć, lecz zanim otworzył usta brunet kontynuował- Ale spokojnie mój humor został skutecznie poprawiony przez Lisę.- Wymawiając jej imię spojrzał się na Louisa i z dziką przyjemnością obserwował płomień w niebieskich oczach. „Czyżby ktoś był zazdrosny? Pieprzony hipokryta" Pomyślał. Dalej mówiąc- Nie rozumiem skąd ta afera, przecież nie jestem nawet waszym kolegą, więc Ryan z kolegami nie mają powodu mnie „odwiedzać" Jak widzicie od tygodnia nawet jeansu nie noszę. Także nie macie się czym martwić.- Jego ironiczny uśmiech zakrywał frustrację i żal.

-Nie zamierzam.- Odpowiedział Louis i wściekły opuścił dom. Niall siedział chwilę bez ruchu po czym z bardzo smutną miną, bez słowa wyszedł. Zayn długo patrzył się na Stylesa. W końcu wstał i zatrzymując się przed nim, powiedział.

-Jak będziesz tak go dobijał to znowu się załamie.

-Ja nawet nie będę miał jak tego zrobić, bo przecież już nigdy go nie zobaczę.- Malik spojrzał na niego zimno.

-O tym właśnie mówię.- Rzucił zamykając za sobą drzwi. Harry był z siebie dumny. Pokazał, że jest ponad to, że go to nie obchodzi i może mieć życie bez nich. Bez niego.

-Co do kurwy ci strzeliło do tego pustego łba?!- Dotychczas milczący Liam brzmiał agresywnie.

-Nic. Po prostu poszedłem, można to nazwać na randkę z Lisą. Czy to źle? Ciesz się, że nie z kimś w skórze.

-Chuj mnie obchodzi z kim się umawiasz, ale nie zachowuj się tak. Oni tu byli, bo gdy tylko im napisałem, że nie ma cię w domu przyjechali. Bali się, że coś ci się stało. To co tu się dzieje to nie pieprzona zabawa, więc nie zachowuj się jak pięciolatek!

-Gdyby tak się o mnie martwili to może odezwaliby się do mnie słowem przez ostatni tydzień!- Ironiczny uśmiech, zastąpiła złość- A szanowny pan Tomlinson to pierwszy do troski. Twoi chłopcy są już dla mnie nikim.- Wyszedł do przedpokoju by po chwili wrócić ściskając w ręce kawałek jeansu. - A ty jesteś jeszcze przez trzy tygodnie współlokatorem.- Cisnął kurtkę pod nogi kuzyna.- Dobranoc, szefie.- Odwrócił się na pięcie i wbiegł po schodach. 

Gdy zamknął za sobą drzwi do pokoju, emocje zalały go całkowicie. Padł na łóżko i zaczął płakać. „Tylko ten ostatni raz" myślał „od jutra będę szczęśliwy bez nich".

-Oby- szepnął i wykończony godzinnym łkaniem zasnął.

Dni mijały, a Harry prawie nie odzywał się do swojego „kuzyna". Codziennie za to widywał się z Lisą. Najczęściej jeździł do niej po pracy i wracał koło północy do domu. Parę razy ona odebrała go swoim samochodem z warsztatu jechali do niej, tam pili wino i nie mogła go odwieźć więc był zmuszony do nocnych spacerów po Doncaster. Liam zawsze czekał na niego i próbował zakazać tego typu postępowania.

-To naprawdę niebezpieczne!- Krzyczał na młodszego chłopaka.- Już raz Ci pokazali do czego są zdolni. Następnym razem nie będą tacy delikatni. To są niebezpieczni ludzie!- Próbował go przekonać, ale zawsze słyszał to samo

-Dzięki wam już nie jestem częścią tego konfliktu, nic mi nie będzie.

Gdyby nie niska blondynka i jej szeroki uśmiech Harry już dawno by stąd uciekł. Lisa była naprawdę świetną dziewczyną. Dobrze im się rozmawiało, lubili te same filmy i muzykę. Jednak za każdym razem gdy się całowali chłopak nie mógł powstrzymać wspomnień innych ust. Im bardziej chciał zapomnieć o Louisie tym bardziej o nim myślał. Na szczęście Liam dobrze pilnował, żeby żaden z chłopaków, a w szczególności jeden z nich nie miał kontaktu ze Styles'em. 

Dzisiaj była sobota więc miał się odbyć wyścig. Harry próbował przekonać swoją dziewczynę (od dwóch dni oficjalnie), żeby poszła i nie przejmowała się nim. Lisa jednak nie chciała o tym słuchać i oznajmiła, że już zaplanowała dla nich romantyczną randkę i zabiera go w wyjątkowe miejsce. Jak mógł jej odmówić? Równo o dwudziestej pojawił się przed jej domem. Chwilę potem już byli w jej samochodzie.

 W tym samym czasie pod sławnym, opuszczonym centrum handlowym zbierał się tłum ludzi. Kilka minut później wjechały na parking cztery kolorowe samochody, czerwony na środku. Kierowcy wysiedli witani okrzykami rozentuzjazmowanego tłumu. Trzy czarne auta już na nich czekały.

-Nie ma jednego.- Szepnął Liam do Louisa, gdy drużyną zebrali się przy jego aucie.

-I bardzo mi się to nie podoba, bo brakuje Ryana.- Głos szatyna był obojętny jednak ściągnięte brwi wskazywały na niepokój.

-Myślisz, że coś planuje? - Payne nie otrzymał odpowiedzi, bo podeszło do nich trzech chłopaków w skórach.

-Jak humorki przed przegraną?- zapytał rozbawiony James.

-Wymyśliłbyś sobie bardziej oryginalne przywitanie. To słyszymy średnio trzy razy w miesiącu- warknął Zayn.

-Który z was dzisiaj poniesie porażkę?- Zignorował komentarz James.

-Niall- Odparł szybko Louis. Cała jego drużyna spojrzała na niego w szoku.

-O widzę, że panowie nie dogadali się jeszcze. To ja was zostawię, jak już dojdą panie do porozumienia to Brian będzie czekał na starcie- Rzucił i odszedł z towarzyszami.

-Co do cholery?- Spytał Irlandczyk.

-Jedziesz Blondie- Warknął Tomlinson- I tyle w temacie.

-Przecież ty miałeś.- Dociekał Liam.

-Ale mi się odechciało.

-Dobra dobra mogę jechać tylko się chłopaki nie bijcie.- Horan rzucił, widząc agresywne spojrzenia kolegów. Zbił z każdym tradycyjną piątkę i wsiadł do auta.

-Ok rozumiem, że nie chcesz jechać. Ale dlaczego Niall?- Spytał Louisa Zayn.

-Tylko on potrafi wygrać bez przygotowania.- Mruknął Tomlinson jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.- Czy wiesz czy gówniarz miał jakieś plany na dzisiaj?- Zwrócił się do Liama z poważną miną.

-Emm chyba miał jechać do Lisy znowu.- Odpowiedział zmieszany.

-Kurwa wiedziałem, że z nią kiedyś będą problemy.

-Chyba nie myślisz, że jemu coś..

-Nie wiem. Ale muszę jechać. Wy zostańcie i udawajcie, że wszystko w porządku i nie wiem, że pojechałem z jakąś laską.- Nie zważając na protesty kolegów wsiadł do Jane i zniknął. 

I'll drive all nightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz