Harry z trudem przetarł zmęczone oczy. Z każdą chwilą wracały do niego siły jednak był mocno obolały. Zahaczył palcem o rurki wystające z jego nosa. Prychnął zirytowany. Żeby przez parę kopniaków zamykać go w szpitalu?!
Najdziwniejsze w tym wszystkim było zachowanie Louisa. Nawet przez chwilę nie dostrzegł u chłopaka chłodnego spojrzenia. Był szczery, miły i ... czuły? I ten buziak w czoło. Nie żeby mu to przeszkadzało! Ale co spowodowało tak nagłą zmianę ich relacji?
Pomyślał o Lisie. Wydawała mu się taką dobrą przyjaciółką. Rzeczywiście chciał z nią spróbować związku. A tu proszę taka „niespodzianka". Chyba nie będą się z chłopakami często pojawiać w ich ulubionej pizzerii.
Właśnie, chłopcy. Czy Louis odwoła swój „zakaz kontaktu z gówniarzem"? Strasznie za nimi tęsknił. Szczególnie za tym zaraźliwym śmiechem pewnego Irlandczyka. Przypomniał sobie straszne słowa, które w emocjach powiedział ostatnio do Liama. Będzie musiał go przeprosić.
Z rozmyślań wyrwało go skrzypnięcie drzwi.
-Dzień dobry panie Styles, nazywam się doktor Miller i to ja się panem zajmowałem.- Mężczyzna koło pięćdziesiątki stanął przy łóżku sprawdzając jakieś odczyty z pikających urządzeń i notując wyniki w papierach.- Jak się pan czuje? Coś boli?- Spojrzał na pacjenta.
-Nienajgorzej, ale strasznie boli mnie głowa i tu.- Wskazał okolice brzucha.
-Głowa pewnie od uderzenia i straty krwi. No tak, bo widzi pan, ma pan złamane trzy żebra. Będzie pan musiał być bardzo ostrożny przez trzy tygodnie. Po tym czasie kości powinny się zrosnąć i przyjdzie pan na kontrolę.
-Czyli mogę już wyjść?- Zapytał chłopak z nadzieją w głosie. Jak on nienawidzi szpitali.
-Dopiero za kilka godzin. Musimy zrobić parę badań. Zaraz podam leki przeciwbólowe, pomogą na głowę, jednak jeśli chodzi o żebra to proszę po prostu mało się ruszać. Ode mnie to tyle. Jak dostanę wyniki to przyjdę do Pana z wypisem. Do widzenia.- I to mówiąc wyszedł.
-Wydaje mi się, że powinni cię dłużej przetrzymać. Nawet nie upewnił się, że możesz chodzić- Warknął zirytowany Louis. Harry dopiero teraz zauważył, że chłopak cały czas stał w kącie uważnie słuchając lekarza.
-Nie przesadzaj.- Sapnął cicho.- Czuję się ok.
-Właśnie widzę.- Szatyn podszedł powoli do łóżka- Po prostu- Zamilkł.
-Po prostu co?
-Po prostu martwię się o ciebie gówniarzu. To przeze mnie tu jesteś.- Wyrzucił z siebie.
-Zamknij się, bo mnie denerwujesz.- Prychnął zirytowany.- Jestem tu przez własną głupotę i tego sadystę Ryana.- Na dźwięk jego imienia Louis zacisnął pięści.
-Nie daruję skurwysynowi!- Warknął.- Mam nadzieję, że przynajmniej porządnie mu ten nos złamałem.- Na ten komentarz Harry prychnął.
- Byłem półprzytomny a i tak słyszałem trzask jego kości. Myślę, że już nie będzie miał takiej ładnej buźki.- Zaśmiał się, co wywołało silny ból żeber i zmartwione spojrzenie Louisa.
Gadali jeszcze parę minut. Potem przyszła pielęgniarka z wózkiem i zabrała bruneta na serię badań. Trwały dobre trzy godziny. Wrócił do pokoju już na nogach i nie mógł ukryć rozczarowania, gdy nie zastał nikogo w swojej sali. Nie mógł przecież od niego oczekiwać, że po całej nocy spędzonej w szpitalu ten jeszcze będzie siedział tu kolejne godziny, aż on wróci z badań. Harry wcale na to nie liczył. Wcale. Przewrócił oczami i położył się na łóżku. Zmęczony od razu zasnął.
CZYTASZ
I'll drive all night
FanfictionLARRY Opowieść mocno inspirowana Fast and dangerous autorstwa chojrak (najlepsza opowiesc o Larrym na wattpadzie polecam) Szkolny geniusz zostaje wplątany w niebezpieczny i szybki świat. Udowadnia, że wiedzą może zdobyć szacunek gangu. Z dnia na dz...