23. Kawkę?

184 10 3
                                    

Dni mijały jeden po drugim. Harry razem z Liam'em pracowali prawie czternaście godzin na dobę. Starszy z nich czasami znikał na kilka godzin potrenować, ale zaraz potem wracał i kontynuował walkę z papierami i rozliczeniami. 

Była środa, co oznaczało, że muszą uwinąć się z pracą do dziewiętnastej. Jakimś cudem o osiemnastej pięćdziesiąt dokumenty leżały posortowane, wszystkie samochody opuściły warsztat, a na środku stało pięć krzeseł i zgrzewka piwa.

-Padam.- Oznajmił Harry i usiadł na jednym z siedzeń. 

Jego obrażenia szybko przestawały mu dokuczać. Liam dał mu absolutny zakaz pracy przy samochodach, więc zgodnie z zaleceniem lekarza Styles głównie siedział wertując papiery. Nie był zachwycony z tego powodu, ale musiał przyznać, że czuje poprawę. Teraz żebra bolały go tylko gdy się śmiał lub gdy się szybko schylił. Rana na ręce goiła się szybko. Teraz opatrunek przykrywał jedynie wielkiego strupa, który już powoli zamieniał się w bliznę. 

Payne uważał, że z takim znakiem Harry będzie wyglądać groźnie. Cóż sam poszkodowany czuł się raczej jak księżniczka, którą trzeba było uratować z opresji. Nie krył jednak zadowolenia z postaci swojego księcia. 

-Ja też.-  Payne sięgnął po jedną z butelek.- Chyba bardziej potrzebuję kawy.- Zawahał się z otwieraczem w dłoni.- W sumie...- Harry od razu zrozumiał.

-Będę za trzy minuty.- Rzucił i wstał, wybiegając z warsztatu. 

Po chwili wrócił z dwoma parującymi kubkami z logo najbliższej kawiarni. Obaj pociągnęli porządny łyk. Tak, zdecydowanie tego potrzebowali. Kilka minut później drzwi się otworzył i wszedł przez nie Zayn. Spojrzał na swoich towarzyszy.

-Co wy jak baby tak będziecie?- Spytał rozbawiony.

-Spierdalaj.- Odpowiedzieli zgodnie, powodując chichot Malika.

-Z czego się śmiejesz?- Spytał Louis wchodząc.

-Z naszych pracoholików.- Szatyn tylko zaszczycił ich kpiącym uśmiechem.

-Przynajmniej nas do tego nie zmuszają.- Zauważył Tomlinson i wyjął dwa piwa ze skrzynki.

-Chwała im za to.

Jakiś czas siedzieli w ciszy delektując się każdy swoim trunkiem. Gdy dołączył do nich Niall i zakończył swoją serię żartów „Niebezpieczny gang z Doncaster opija zwycięstwo kawą" zaczęli właściwe spotkanie.

Kilka godzin później omówili wszystkie naglące sprawy. Pomimo wielu żartów i śmiechu dało się wyczuć napięcie. Stres przed wyścigiem, który z pewnością nie będzie najprostszym odcisnął swoje piętno na wszystkich, ale nikt nic głośno nie powiedział.

-Dobra to podsumowując- Liam przetarł dłonią zmęczone oczy.- Trenujemy codziennie. Jedzie Louis ale ćwiczenia robią wszyscy, w razie czego. Jane dla bezpieczeństwa oddajemy Młodemu na dwa dni, żeby wszystko było idealnie. Ale Styles- zwrócił się do kuzyna.- Jeśli tylko będziesz chciał robić cokolwiek wymagającego siły masz dać mi znać. 

-Dobrze mamo.- Westchnął zrezygnowany chłopak.

 - Co najważniejsze- Kontynuował Payne.-  Trzymamy wszystkie auta w strzeżonych miejscach, bo dam sobie jaja uciąć, że ci debile będą kombinować. Jutro Tomlinson bierze żółtka w piątek naklejeczkę. Mamy dziesięć dni i trzeba każdy wykorzystać. Uruchomimy patrole, żeby naszych dzieciaków nie bili i przede wszystkim pilnujcie się. Połamaną ręką ciężej się zmienia biegi.

-Coś o tym wiesz.- Wtrącił cicho Harry. Spiorunowany karcącym spojrzeniem tylko się wyszczerzył.

-To tyle.- Zakończył Payne.- Ktoś chce coś dodać czy mogę już iść spać?- Ziewnął jakby na potwierdzenie swoich słów.

I'll drive all nightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz