12. Jane

195 12 0
                                    

-To było dwa lata temu.- Zaczął Liam. Widać było, że to nie jest jego ulubiona historia.- To był chyba najlepszy czas w naszym życiu. Był wrzesień, tuż po wygranych przez nas mistrzostwach. Opływaliśmy w kasę i sławę. Ja- Westchnął ciężko, a Niall poklepał go po plecach pocieszająco- Ja byłem w związku. Z najpiękniejszą istotą na świecie. Była ideałem. Byliśmy razem już rok. Ona, ona była siostrą Louisa. Na początku nie pochwalał naszego związku, ale udało mi się go w końcu przekonać, że nie skrzywdzę jej. Harry ja nigdy nikogo tak nie kochałem. Ona była aniołem.- Przełknął ciężko ślinę.- Była młodsza od Tomlinsona i jak każdy starszy brat on bardzo się nią opiekował. 

Mieszkali razem, ona kończyła liceum. Byli nierozłączni. To wtedy zbliżyłem się od Louisa. Wtedy zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Cały czas byliśmy we trójkę. On nie był taki jak teraz. Dalej był sarkastyczny i często wredny, ale potrafił się śmiać, cieszyć życiem. Był czternasty września- Jego głos zadrżał i nawet Zayn podszedł i objął go ramieniem, proponując, że dokończy za niego.

- Nie, dam radę- Odpowiedział Payne- Był czternasty września, koło osiemnastej. Nazywaliśmy ten dzień dniem Louisa, bo tego dnia wygrał swój pierwszy wyścig. Ja mam swój dzień drugiego lipca, Niall szesnastego sierpnia, Zayn dwudziestego-czwartego września. Świętujemy to jak urodziny. Impreza, prezenty, a ja wygrałem dużo pieniędzy na mistrzostwach i postanowiłem zaszaleć. Oczywiście chłopcy mi pomogli. Nie mogłem się doczekać i zadzwoniłem do Louisa, żeby wpadł do mnie wcześniej i niby pomógł ogarniać rzeczy na melanż. Tak naprawdę chciałem jak najszybciej zobaczyć jego reakcję na prezent. Więc wsiadł z siostrą do samochodu i ruszyli. Zaczęło padać.- Głos Liama łamał się coraz bardziej.- Znasz drogę przez las, jest kręta. Jakiś debil rowerzysta wyjechał niepodziewanie na ulicę. Louis starał się go ominąć. Droga była mokra i stracił panowanie nad pojazdem. Uderzyli w drzewo stroną pasażera.- Zamilkł, i cała trójka przyjaciół otarła łzy, ściskając swoje jeansowe kurtkę.

-Zginęła na miejscu. Pieprzonemu rowerzyście nic się nie stało i bardzo dobrze, bo dzięki temu, że od razu zadzwonił po pogotowie, jej brat jest z nami. Trafił do szpitala w stanie krytycznym. Złamana każda kość, a co gorsza serce. Był przytomny jak przyjechała karetka i na tyle świadomy, żeby wiedzieć, że ona nie żyje. Zaraz po przyjeździe do szpitala zapadł w śpiączkę na dwa tygodnie. Byliśmy z nim tam cały czas, ale w między czasie trzeba było zorganizować pogrzeb. W skrócie ich rodzice są specyficzni i nawet się nie pojawili. Byliśmy tylko we trzech. Gdy Louis się obudził, był innym człowiekiem. Od tego czasu nosi maskę pana bez emocji. On cały czas się obwinia. Nieważne jak długo mu powtarzamy, że nie ma racji on dalej twierdzi, że to jego wina. Dlatego odszedł. Bo zasugerowałem, że przy nim ludziom dzieje się krzywda. Bo porównałem twoje pobicie do Jane.- Rozpłakał się na dobre. 

Harry próbował przeanalizować to co właśnie usłyszał

-Czyli dlatego nazywa tak to auto?- Zapytał po chwili.

-To jest właśnie nasz szalony prezent z okazji jego dnia.- Odpowiedział Zayn ze smutnym uśmiechem, gładząc szlochającego przyjaciela po plecach.

-Ale przecież to model z końca zeszłego roku.

-Dlatego był taki drogi. To była przedpremiera.- Wyjaśnił Irlandczyk. Siedzieli w bezruchu jakieś dziesięć minut, gdy nagle Styles przeczesał włosy i wstał.

-Boże, biedny Louis!  Jadę do niego.- Chłopcy próbowali go zatrzymać, mówiąc, że późno i że jest w emocjach , a Tomlinson może już spać.

-Wszyscy wiemy, że on nie śpi od trzech dni, tak jak Liam.- Warknął Harry wsiadając do swojego samochodu. Choćby miał się z nim bić, zrobi wszystko, żeby pogodzić drużynę.

I'll drive all nightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz