Nie siedział tam długo. Po kilkunastu minutach smutek zniknął całkowicie, a zastąpiła go złość i satysfakcja. Był zły, że tak długo dał sobą pomiatać, ale był też z siebie dumny, że potrafił zlekceważyć kiełkujące uczucia i podjąć dobrą dla siebie decyzje. Wiedział, że zranił Louisa, ale jeszcze lepiej wiedział, że on na to zasłużył. Nie mogą się nad nim wszyscy użalać całe życie. To tak nie działa.
Otrzepał spodnie i zebrał swoje rzeczy. Na końcu poklepał czerwone auto i szepnął
-Taki dupek nie zasługuje na tak wspaniały samochód.
Zgasił światło i wyszedł. Upewnił się, że każde drzwi są dokładnie zamknięte. Nie chciał, żeby jakiś fanatyk w skórze dostał się do środka. Mógł być na niego wściekły, ale Tomlinson musi wygrać ten wyścig. Muszą dopełnić zemsty na tych sukinsynach.
Wsiadł do swojego auta i ruszył. Nie wiedział co zrobić. Nie było jeszcze drugiej, więc nie chciał siedzieć i nudzić się w domu. Postanowił pokibicować kuzynowi. Skręcił ostro w lewo. Jedzie na tor. Przynajmniej upewni się, że ten tępy palant stawi się na swoim treningu.
Jadąc myślał o tym co czuje. Doszedł do wniosku, że czuje się świetnie. Naprawdę mu ulżyło. Był w szoku jak lekko to przyjął. Oczywiście gdzieś tam głęboko była mała, smutna cząstka rozpaczająca nad rozpadem ich małego romansu, ale to tylko tyle. Uśmiechnął się pod nosem. Teraz już nie musi sobie zawracać głowy jakimś niezrównoważonym psychicznie sadystą.
Jechał delektując się wrażeniami. Droga przez las wiła się jak żmija. Każdy zakręt był jak przyjemna huśtawka. Już dawno nie czerpał takiej radości z małych rzeczy. Czyżby Louis aż tak źle na niego wpływał?
Kilkanaście minut później był już na miejscu. Przyjeżdżał tu rzadko. W zasadzie prawie nigdy. Gang trzymał to miejsce w największym sekrecie. Zaparkował obok niebieskiej wyścigówki. Uśmiechnął się na myśl o jej właścicielu. Nie ma to jak dawka optymizmu i słabych żartów. Wysiadł i podszedł do skraju skarpy.
Tak jak się spodziewał auto Liama z nim samym w środku gnało po torze. Kiwnął głową z uznaniem po kolejnym idealnie przejechanym zakręcie.
-Wow kogo my tu mamy?- Doszedł go głos Nialla. Blondyn podbiegł i obejmując go ramieniem wskazał tor.- Tak właśnie się jeździ samochodem dzieciaku.- Zrobił bardzo poważną minę by zaraz potem wybuchnąć śmiechem. Harry też zachichotał.
-Dobry jest nie?- Spytał
-Jak my wszyscy.- Odparł bez cienia ironii Irlandczyk.
-Jaki skromny.-Parsknął Brunet.
-Szczery-Horan też się zaśmiał. Chwilę milczeli podążając wzrokiem za śmigającym pojazdem. -Co cię naszło, że nas odwiedziłeś?- Wypalił Niall- Miałeś chyba przeglądać Jane
-Już to zrobiłem, ale tak jak się spodziewałem wszystko w porządku. Tylko klocki jej jutro zmienię. Tak w razie czego gdyby miało się coś stać lepiej nie ryzykować. - Wyjaśnił Styles- Stwierdziłem, że nie będę się nudził skoro mogę popatrzeć na mojego nieudolnego kuzyna.- Zaśmiali się krótko, bo właśnie jak na potwierdzenie jego słów Liam wypadł z toru. Zatrzymał auto w grząskim piasku i wysiadł. Podszedł do przedniego koła i kopnął je mocno. Dobiegł ich jego krzyk
-No kurwa naklejeczka nie możesz mi tak robić, bo...- Reszty nie dosłyszeli. Zaśmiali się. Liam wsiadł z powrotem i z głośnym warkotem ruszył. Obaj obserwatorzy wiedzieli, że po tej wpadce nie popełni już żadnego błędu. Trwali tak w ciszy obserwując.
-Jakoś inaczej wyglądasz.- Wypalił nagle Niall.- Tak jakoś lepiej. Jakbyś był...- urwał szukając słowa- Szczęśliwszy.- Dokończył.
-Czy ja wiem.- Powątpiewał Harry, choć sam czuł różnicę.
-Wiem co mówię. Coś się stało?-Irlandczyk oderwał wzrok od toru i spojrzał brunetowi w oczy. Harry wiedział, że prawda i tak wyjdzie na jaw, więc czemu by się nie zwierzyć?
-Pokłóciłem się z Louisem.- Powiedział cicho. Gdy wypowiadał imię chłopaka mała rozpaczająca cząstka jego serca zaczęła głośniej płakać.
-Cholera znowu?- Spytał Horan wzdychając. Odpowiedziało mu kiwnięcie głową.- I to dlatego jesteś szczęśliwy?
-Dokładnie- Potwierdził.
-Chyba nie rozumiem. Żądam wyjaśnień.
-Po prostu powiedziałem mu, żeby spadał, bo mam dość jego zmiennych humorów.- Odpowiedział szczerze Harry. Blondyn tylko wolno pokiwał głową. Po chwili jakby właśnie dotarł do niego sens usłyszanych słów uśmiechnął się.
-Rozumiem najpierw miłość a potem spadaj?- To było pytanie retoryczne. I właśnie dlatego brunet się przeraził. Czyżby Horan coś wiedział?! Czy reszta gangu też? Zayn jest tak blisko z Tomlinsonem. Na pewno się domyślił. A Liam? Jego dzisiejsza groźba może była realna? Strach i niepewność musiały ujawnić się na jego twarzy, bo Niall rzucił.
-Spoko tylko ja jestem na tyle spostrzegawczy. - Mrugnął do niego porozumiewawczo.- Ale jeśli mam być szczery to myślałem, że coś z tego będzie. Tomlinson już dawno nikogo nie traktował w ten sposób. Malik też to widzi, ale nie wie dlaczego.-Zamyślił się. Styles nie był w stanie nic powiedzieć. Słowa blondyna były delikatnie rzecz biorąc szokujące.- No tak czy inaczej.- Podjął Irlandczyk po chwili- Cieszę się, że jesteś zadowolony. A wściekły Tomlinson na pewno wygra wyścig. Tylko żeby się przy tym nie zabił, albo kogoś. -Teoretycznie się uśmiechnął to mówiąc, ale coś w jego minie zdradzało prawdziwą obawę.
Kilka minut później Liam zjechał z toru i wjechał na klif stromą ścieżką przez las. Zaparkował już nad skarpą i wysiadł. Uśmiechnął się widząc kuzyna.
-Siema, co tu robisz mamo?- Spytał wesoło.
-Skończyłem z Jane to stwierdziłem, że przyda ci się doping synu.- Odgryzł się. Payne tylko się zaśmiał.
-Dzięki. Ja już spadam bo mam spotkanie z tą księgową, o której wczoraj rozmawialiśmy. Może pomoże nam z tymi fakturami za koła.- Harry pokiwał na znak, że pamięta.- Ok to ja spadam. Wspierajcie naszego wariata. Musi być w formie!- Otworzył drzwi swojego auta.
-Młody robi wszystko, żeby Tomlinson wygrał.- Zaśmiał się Horan. Liam tylko zmarszczył brwi w niezrozumieniu i wsiadł. Chwilę potem go nie było.
-Dzięki.- Westchnął Harry.- Na ciebie zawsze można liczyć.
-Do usług.- Niall uśmiechnął się niewinnie. Chciał coś dodać, ale przerwał mu ryk silnika. Odwrócili się obaj. Imponujące żółto- złote auto zatrzymało się tuż przy nich. Od strony kierowcy wysiadł Zayn. Z drugiej pojawił się, no właśnie... Harry nie mógł opanować wrażenia, że czas się zatrzymał gdy zobaczył Louisa. Niesamowicie niebieskie oczy spojrzały na niego zimno. Palce podniosły do ust żarzącego się papierosa. Szatyn zaciągnął się i przerzucił wzrok na Horana.
-Widzę blondyneczko, że mamy widownię- Wszyscy wiedzieli, że nie oczekuje odpowiedzi. Irlandczyk tylko się wyszczerzył. Louis okrążył samochód, podchodząc do drzwi kierowcy. Po drodze wymienił wypalonego peta na nowego. Wsiadł i ruszył. Szybko. Bardzo szybko. Droga prowadząca na tor był strona, ale jemu to nie przeszkadzało. Jechał jakby wyścig już się zaczął. KIlka sekund i był na pierwszym zakręcie placu treningowego.
-Nie wiem co mu zrobiłeś- zaczął zimnym głosem Zayn- ale wyścig mamy w kieszeni.- Westchnął przeciągle.- Ale nie wiem co z jego życiem.- Dokończył ciszej. Horan tylko przełknął nerwowo ślinę w trosce o swój samochód.
CZYTASZ
I'll drive all night
FanfictionLARRY Opowieść mocno inspirowana Fast and dangerous autorstwa chojrak (najlepsza opowiesc o Larrym na wattpadzie polecam) Szkolny geniusz zostaje wplątany w niebezpieczny i szybki świat. Udowadnia, że wiedzą może zdobyć szacunek gangu. Z dnia na dz...