Rozdział 7

2K 182 129
                                    

Minho przyszedł jak zwykle na następny dzień do hotelu. Lekko przeszkadzało mu, że godziny jego pracy były tak nieregularne, aczkolwiek stwierdził, że w końcu się do tego przyzwyczai i przestanie na to narzekać. Tak naprawdę polubił pracę w tym miejscu. Był niesamowicie ciekaw, jakie tajemnice jeszcze może skrywać hotel. Lekko obawiał się, czego może się dowiedzieć, ale postanowił nie tchórzyć. Kiedy przyszedł na restaurację, nie było prawie wcale ludzi, radosny wiedział już, że nie wróci do domu tak bardzo zmęczony jak dnia poprzedniego. Kiedy chciał wejść za ladę, z kuchni wyszedł Seungmin.

- Minho skoczysz po serwetki? Skończyły, a trzeba uzupełnić?

- Jasne, gdzie mam pójść?

- Idź, do kierownika, on cię zaprowadzi.

Minho zszedł po schodach i udał, się do recepcji. Chris otworzył mu drzwi, a Minho wszedł do środka.

- Potrzebne są serwetki na restaurację - poinformował.

Chris wyjął klucz z szafki i wyszedł razem z Minho z recepcji. Lee cały czas podążał za nim, coraz bardziej orientując się gdzie co jest. Schodzili ciągle po schodach, aż weszli do podziemi. Były tam drzwi, przez które weszli. Stało tam biurko, wisiało kilka szafek i wszędzie było po trochu papierów, były jeszcze jedne drzwi, które Chris otworzył i tam wszedł. Minho podszedł do niego, a ten podał mu ciężki karton pełen serwetek. Kiedy wyszli z pomieszczenia, Chris zakluczył drzwi.

- Dasz sobie radę? - zapytał.

- Tak, jasne - odpowiedział z uśmiechem na ustach.

Chris sobie poszedł, żeby wrócić do swoich obowiązków, a Minho od razu położył ciężki karton na ziemi i wziął głęboki wdech. Kłamał, powiedział tak tylko dlatego, żeby nie wyjść na mięczaka. Kiedy podniósł z ziemi karton i zaczął z nim iść myślał, że zaraz się wywali. Przeszedł z nim po kilku schodach, a gdy już dostał się na parter, czuł jakby umierał. Wtedy jego zbawieniem okazała się być winda, do której szybko się udał.

Wszedł do niej i trzymając karton w rękach, który przysłaniał mu widoczność, nacisnął przycisk

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wszedł do niej i trzymając karton w rękach, który przysłaniał mu widoczność, nacisnął przycisk. Gdy usłyszał dźwięk windy, który oznaczał, że jest już tam gdzie chciał być. Podniósł wyżej karton, a kiedy drzwi się otworzyły, poczuł niesamowity gorąc, dziwny zapach i głośne krzyki. Przestraszony upuścił karton, który spadł mu na stopę, powodując niesamowity ból.

Kiedy w końcu postanowił zainteresować się otoczeniem, niemalże od razu pożałował swojej decyzji, bowiem gdy otworzył oczy, zobaczył przerażające potwory, które odpychały swym wyglądem. Wszystko wokół było czerwone, znajdowało się tam mnóstwo lawy, w której topili się ludzie. Demony, które tam były, zwróciły na niego całą swoją uwagę i zaczęły się do niego niebezpiecznie zbliżać.

Minho jak poparzony, zaczął klikać przyciski w windzie, nie spuszczając ani na chwilę z oczu potworów, które były już prawie na wyciągnięcie ręki. Dopiero wtedy, winda postanowiła w końcu się zamknąć i pojechać na górę. Lee złapał się za serce, ciężko oddychając. Próbował opanować swoje emocje i szybko bijące serce. Kiedy drzwi od windy się otworzyły, spotkał tam dyrektora. Jeszcze tego mu brakowało.

- Jak było w piekle? - spytał, śmiejąc się lekko z wyrazu jego twarzy.

- Czy ludzie mogą sobie ot tak sobie tam jeździć? - spytał, starając się nie pokazać tego, w jak złym stanie aktualnie się znajduje.

- Jasne, że nie. Ja tylko sprawiłem, że ten przycisk tam był, a ty przez swoją nieuwagę go wcisnąłeś. Dzięki mnie zobaczyłeś piekło, powinieneś mi podziękować.

- Słucham co? Za co ja mam ci dziękować?

- Żaden żywy człowiek nie miał okazji zobaczyć piekła na własne oczy.

- Dziękuję, czuję się wyjątkowo, ale nie wolałbym nie mieć więcej takich okazji - Minho podniósł karton z ziemi i wyszedł z windy.

- Ten karton nie jest zbyt ciężki? Może podjedziesz jednak na to pierwsze piętro?

- Podziękuję.

Nie obchodziło go już nawet to, że boli go noga i musi sam dojść na pierwsze piętro po schodach. On nigdy więcej nie wsiądzie do tej przeklętej windy, a przede wszystkim nie da mu satysfakcji. Minho wszedł pod schodach na pierwsze piętro i mógł przysiąc, że zaraz umrze ze zmęczenia. Kiedy zobaczył, że drzwi od restauracji są zamknięte, myślał, że zaraz się popłacze. Walił nieustannie w drzwi, żeby ktoś wreszcie to usłyszał i mu otworzył, ale najwyraźniej robił to na marne.

Był już naprawdę zrezygnowany, jednak wtedy przeszło mu przez myśl, żeby wejść na restaurację od strony zmywaka. Przeszedł przez korytarz i skręcił w lewo, doszedł do końca korytarza i zapukał. Kiedy Nancy mu otworzyła, on od razu wszedł do środka i wyminął ją i te wózki z naczyniami, które tam stały. Gdy wyyszedł ze zmywaka, na restauracji nie było już nikogo, oprócz Hyunjina, Seungmina i Ji-Eun. Wszyscy patrzyli się na niego z daleka z lekkim zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Kiedy do nich doszedł, położył karton na ziemię i spojrzał się na nich z wyrzutem.

- Pukałem.

- Naprawdę? Rozmawialiśmy, musieliśmy cię nie usłyszeć.

- Tak zdaję sobie z tego sprawę i wcale mi się to nie podoba.

- Oj, już nie bądź taka księżna.

- Dzięki za wsparcie Ji-Eun.

- Przynajmniej sobie mięśnie zrobisz - powiedział Seungmin.

- XD, aż się zaśmiałem.

- Nie bądź taki sztywny.

- Nie będę, jeśli kupisz mi karnet na siłownię.

- Okey, przyniosę ci jutro - Seungmin od nich odszedł.

- Ale ja nie mówiłem serio!

- Przestań - Hyunjin położył rękę na jego ramieniu - Już za późno, żeby ratować honor.

Minho otworzył szerzej oczy ze zdziwienia, a Hyunjin i Ji-Eun zaczęli się śmiać.

- Czasami was nienawidzę.

- My cię uwielbiamy.

- Dobra, a tak serio, zbieracie się czy zostajecie jeszcze?

- Zostajemy.

- To do zobaczenia.

Minho wyszedł z restauracji i szedł już w stronę szatni. Po drodze patrzył się na obrazy, które wisiały w hotelu. Były tak piękne, że Lee na chwilę zatrzymał się przy jednym, żeby móc uważnie go obejrzeć. Wtedy usłyszał z daleka kroki, a konkretniej charakterystyczny stukot eleganckich i cholernie drogich butów Dyrektora.

- Podobają ci się? - spytał Jisung.

- Tak, są bardzo ładne.

Dyrektor stanął obok Minho i również patrzył się na obraz.

- Wiesz, że wszystkie obrazy aniołów i nieba, malowałem ja?

Minho zmarszczył brwi i spojrzał się na niego.

- Dlaczego upadły anioł miałby malować niebo?

- Ten niepozorny hotel, skrywa w sobie mnóstwo tajemnic. Te obrazy również. Nocą nie wyglądają tak samo, zresztą wtedy cały hotel jest inny. Może kiedyś dowiesz się, o co mi chodzi.

Jisung po prostu odszedł, a Minho zaczął zastanawiać się nad jego słowami. Był ciekawy, jak wygląda hotel w nocy i co oznacza, że jest inny? Lee chciał się tego dowiedzieć, a jak wszyscy wiemy ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Na szczęście on nie musiał już się tym przejmować, ponieważ był już w piekle.

𝐻𝑒𝑙𝑙𝑒𝑣𝑎𝑡𝑜𝑟 || 𝑚𝑖𝑛𝑠𝑢𝑛𝑔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz