Rozdział 11

1.8K 176 59
                                    

Jego rodzice i siostra już dawno spali, gdyż wszyscy musieli wstać bardzo wcześnie rano. Minho zamierzał wyjść z domu po cichaczu, tak żeby nikogo nie obudzić. Chłopak nawet nie poinformował ich o tym, że tej nocy zamierza gdziekolwiek wyjść, dlatego wolał uniknąć niepotrzebnego spotkania i wrócić do domu przez nikogo nie zauważony. Lee skierował się po cichu do korytarza i zaczął ubierać buty i kurtkę. Kiedy już się ubrał, wziął kluczyki od domu, leżące na szafeczce i otworzył drzwi. Gdy chciał już wyjść, zerknął jeszcze na chwilę w lustro, chcąc sprawdzić, jak się prezentuje. Nie przewidział jednak tego, że zobaczy w lustrze swoją młodsza siostrę, stojącą za nim. Chwilę stał w bezruchu, gdy w końcu cofnął się i zamknął za sobą drzwi, odwracając się w stronę dziewczynki.

- Czemu nie śpisz?

- Mogłabym zapytać cię o to samo - stwierdziła - Gdzie wychodzisz o tej godzinie?

- Idę do hotelu, wziąłem nocną zmianę - Minho, czuł małe wyrzuty sumienia, nie lubił okłamywać swojej siostry.

- O której wrócisz?

- Nie jestem pewien - powiedział, obserwując wyraz twarzy dziewczynki - W każdym razie, postaram się wrócić jak najszybciej. Widzimy się jutro młoda, wracaj do łóżka i idź spać, bo się nie wyśpisz i będziesz potem marudna.

- Nie mam pięciu lat, tylko dziesięć.

- A ja dwadzieścia jeden i chodzę spać przed tobą.

- Ale mięczak - stwierdziła.

- Mówiłem serio, wracaj do łóżka. Ja muszę już lecieć, bo jeszcze trochę i się spóźnię. Kocham cię i śpij dobrze - pożegnał się z siostrą i wyszedł, zakluczając dom.

Lee cieszył się, że mimo dość dużej różnicy wieku dogaduje się ze swoją siostrą naprawdę dobrze. Świetnie zdawał sobie sprawę, że niewiele rodzeństw może pochwalić się tak dobrą relacją. Włożył do swoich uszu słuchawki i włączył swoją ulubioną playlistę. Ulice o tej godzinie były opustoszałe, żadnych ludzi, jedynie przejeżdżające sporadycznie samochody. Minho starał się nie zaprzątać sobie myśli, co zastanie w hotelu, ale ciekawość była znacznie silniejsza. Praktycznie każdy zdążył wspomnieć mu o tym, że hotel w nocy jest zupełnie inny, a on nie pragnął niczego innego niż przekonać się o tym na własnej skórze.

Po dwudziestu minutach drogi na pieszo, dotarł na miejsce. Wszedł jak zwykle przez tylne wejście, spotykając ochroniarza, któremu się przedstawił, a ten go przepuścił. Lee wziął od niego kluczyki i poszedł do szatni, żeby odłożyć do szafki swoją kurtkę. Gdy to uczynił, wyszedł z części dla personelu i szedł dalej normalnie przez hotel. Rozglądał się dookoła, jednak nie zauważył żadnej różnicy między tym, jak hotel wyglądał rankiem, a nocą. Jedyną zasadniczą różnicą było to, że o tej godzinie po hotelu nie kręcili się ludzie. Gdy w końcu doszedł do głównego holu, zobaczył stojącego za recepcją Changbina, który kiedy tylko go zobaczył, uśmiechnął się do niego i ręka pokazał mu, żeby do niego podszedł.

- W końcu dostałeś zaproszenie od dyrektora, żeby zobaczyć co tu się wyprawia o tej godzinie? - spytał, ciągle lekko się uśmiechając.

- Tak, bardzo dużo nasłuchałem się o tym, że hotel nocą jest zupełnie inny.

- Wiem, że teraz czujesz się trochę zdezorientowany, bo nie widzisz żadnej różnicy, jednak musisz wiedzieć - mówił, gdy oboje nagle usłyszeli głos Dyrektora z tyłu, kończącego jego zdanie - że wszystko zmienia się dopiero po północy.

Oboje wtedy zwrócili się w jego stronę, a Jisung podszedł do nich i spojrzał się na zegarek, który miał na nadgarstku.

- Została minuta - oznajmił.

- Jakoś ciężko jest mi w to uwierzyć - powiedział Minho, zawieszając ręce na klatce piersiowej.

- Trochę więcej wiary - odparł i oparł się o blat recepcyjny, zerkając teraz na wielki zegar wiszący na ścianie.

Kiedy wskazówki zegara wskazały północ, Minho nie widział żadnej różnicy. Dopiero w sekundzie, w której mrugnął wszystko było już zupełnie inne. Ściany, które do tej pory były białe, miały teraz kolor ciemnej, wręcz krwistej czerwieni. Zamiast pięknych kwiatów, stojących w wazonach, znajdowały się tam teraz wysuszone patyki, na których nie było nawet jednego listka. Piękne, jasne dywany zostały zastępione dywanami, na których znajdowały się jakieś napisy w nieznanym mu języku. Obrazy nieba i aniołów zostały zastąpione obrazami piekła i demonów. W tamtym momencie Minho odebrało mowę. Przeniósł zszokowany wzrok na Jisunga, a ten uśmiechnął się tylko lekko.

- Robi wrażenie, co? - spytał, obserwując hotel o jego ulubionej porze. Osobiście uważał, że prezentował się teraz znacznie lepiej.

- Bardzo. Jak to wszystko jest w ogóle możliwe? Jak ludzie, mieszkający w hotelu na to reagują?

- Ludzie, którzy tutaj śpią, nie mają potrzeby wychodzenia z jednostek mieszkalnych. W pokojach mają łazienkę i usługę room service, więc nawet gdyby zgłodnieli w środku nocy, ktoś przyniesie im jedzenie do pokoju. Nawet gdyby jakimś cudem któryś z gości opuścił swój pokój, na korytarzach nic się nie zmienia. Poza tym pamiętaj o tym, że nie pracują tu zwykli ludzie, a demony i istoty, które mogą wpłynąć na ludzi. Zresztą sam hotel również potrafi to uczynić. O tej godzinie dzieją się tutaj naprawdę złe rzeczy.

- Złe rzeczy?

Jisung przybliżył się do Minho.

- To miejsce i wszystko, co tu jest, należy do mnie, więc nie mów mi, że w jakimkolwiek stopniu cię to zaskakuje. Jestem diabłem, nie aniołem. Powinieneś pamiętać, że to, co teraz przed sobą widzisz to tylko moja ludzka forma, którą przybieram. Jesteś za mądry, żeby dawać się tak zwodzić. Wszystko co widzisz z zewnątrz to tylko pozory i tyczy się to zarówno hotelu jak i mnie.

Jisung odszedł, zostawiając Minho I Changbina samych.

- Chyba pierwszy raz czuję się zaniepokojony jego słowami - przyznał Lee.

- Ja zawsze się tak czuję, więc witaj w klubie.

- Brzmisz trochę jakbyś się go bał.

- Bo boję i ty również powinieneś. Żaden z nas tak naprawdę nie wie do czego on jest zdolny.

𝐻𝑒𝑙𝑙𝑒𝑣𝑎𝑡𝑜𝑟 || 𝑚𝑖𝑛𝑠𝑢𝑛𝑔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz