Rozdział 22

1.6K 169 85
                                    

Miał niesamowity mętlik w głowie, nie wiedział jak ma się zachować. Czy to możliwe, że jeden krótki pocałunek był w stanie zmienić tak dużo? Miał wrażenie że jego serce zabiło nieco szybciej niż powinno i podjęło decyzję za niego. Czy on naprawdę czuje coś do Jisunga? Prawdopodobnie. Postanowił z tym jednak nic nie robić. Nikomu nie będzie się narzucał. Z taką też myślą gotowy wyszedł do pracy.

Czas mijał mu naprawdę szybko. Na restauracji ludzi nie było prawie wcale, więc po prostu stali w trójkę i polerowali sztućce. Na ogół było dość nudno, jedynie ploteczki, które opowiadała im Ji-Eun były dość ciekawe co z pewnością umilało im czas. Przydarzyło się też kilka dość przypałowych sytuacji. Jedną z nich było to, że nóż wpadł Minho do śmietnika, który był przyczepiony do wózka. Wtedy rozejrzał się tylko szybko i wyjął nóż że śmietnika i wrzucił go do koszyka z brudnymi sztućcami. Hyunjin wcale nie okazał się lepszy. Kiedy zabierał krzesełko do karmienia dla dzieci, które zostało dostawione przy stole, potknął się o inne krzesło i o mało co się nie wywalił. Ji-Eun i Minho podśmiewywali się już z daleka, ale kiedy zdenerwowany Hyunjin spojrzał się w ich stronę udawali, że niczego nie widzieli. Wszyscy ludzie wyszli już z restauracji, a oni zebrali wszystkie brudne naczynia i odłożyli na zmywak. Potem nie pozostało im już nic innego niż wytarcie stolików. Byli mniej więcej w połowie, kiedy Lee nagle poczuł wibracje telefonu, który trzymał w kieszeni zapaski. Powiedział Hyunjinowi i Ji-Eun, że zaraz wróci i wyszedł z restauracji. Zszedł na dół po schodach i szybko odebrał telefon.

- Mamo? Dlaczego dzwonisz do mnie, kiedy jestem w pracy?

Po drugiej stronie słuchawki usłyszał szloch i ciężki oddech swojej rodzicielki, co bardzo go zmartwiło. Jego mama płakała naprawdę rzadko. Wiedział, że musiało stać się coś bardzo poważnego.

- Minho, nie wiem jak mam ci to powiedzieć.

- Mamo, co się dzieje?

Lee słyszał jak kobieta dusiła się przez łzy.

- Pamiętasz jak mówiłam, że nie czuje się ostatnio za dobrze i muszę pójść do lekarza się zbadać?

- Tak.

- Od dłuższego czasu miałam problemy ze zdrowiem, ale postanowiłam nic ci o tym nie mówić. Nie chciałam cię niepotrzebnie martwić, dlatego o wszystkim informowałam tylko twojego tatę. Okazało się, że jestem śmiertelnie chora. Mam raka. Lekarz powiedział, że jest on już bardzo zaawansowany.

- Co to oznacza?

- Nie zostało mi dużo czasu.

Minho poczuł pieczenie w oczach.

- I dowiedziałaś się o tym dopiero dzisiaj?

- Tak, Minho ja nie wiem co mam zrobić. Nie umiem tego przyjąć do świadomości.

- Zaraz przyjadę do domu - oznajmił, po czym się rozłączył.

Zaczął biec w stronę szatni. Kiedy tylko wszedł w pierwszy zakręt na kogoś wpadł. Jisung. Nie miał siły z nim rozmawiać. Chciał go wyminąć, jednak Jisung złapał go za nadgarstek, co uniemożliwiło mu odejście.

- Co się stało? Dlaczego płaczesz?

- Nieważne, po prostu pozwól mi wyjść, proszę.

- Jak powiesz mi co się stało.

- Moja mama dowiedziała się, że jest bardzo poważnie chora. Zrozum ja muszę przy niej teraz być.

- Będę czekać na ciebie na zewnątrz. Zawiozę cię, będzie szybciej - powiedział, po czym puścił jego nadgarstek.

Minho nie tracąc ani chwili, pobiegł w stronę szatni. Szybko się przebrał i wyszedł z szatni, oddając ochroniarzowi kluczyk. Kiedy znalazł się na zewnątrz, zobaczył Jisunga, stojącego przy swoim aucie. Podszedł do niegi i okrążył auto, wsiadając do środka. Po kilku sekundach Jisung wsiadł do środka i usiadł za kierownicą. Już po chwili byli w drodze do domu Minho.

- Dziękuję za to co dla mnie robisz, naprawdę.

- Każdy by tak zrobił na moim miejscu.

- Właśnie, że nie. Jesteś Dyrektorem niespecjalnie wypada tobie opuszczanie hotelu, kiedy jesteś w pracy. Jestem ci naprawdę wdzięczny.

- Naprawdę to nic takiego.

Panowała między nimi cisza, a Minho pociągał tylko co chwilę swoim nosem, a Jisung patrzył się ciągle na drogę. Na szybach samochodu zaczęły pojawiać się pierwsze krople deszczu, które po chwili przerodziły się w ulewe.

- Chyba coś do ciebie czuję - wypalił.

Jisung myślał, że się przesłyszał.

- Możesz powtórzyć?

- Nieważne - zmieszany Minho odwrócił głowę w drugą stronę, zupełnie jakby niczego przed chwilą nie powiedział.

- Mówisz poważnie?

- Nie, zapomnij o tym. Tylko żartowałem.

Kiedy dojechali na miejsce, Minho po prostu opuścił auto Jisunga, mówiąc tylko jedno krótkie "Dziękuję". Od razu skierował się w stronę domu. Kiedy wszedł do środka, od razu zaczął rozglądać się po pokojach, szukając swojej mamy. Gdy znalazł ją siedzącą na kanapie w salonie, podszedł do niej i usiadł obok. Kobieta jakby zupełnie bez reakcji, nie ruszyła się z miejsca nawet o milimetr. Minho złapał ją za rękę, chcąc zwrócić jej uwagę, co najwidoczniej poskutkowało.

- Gdzie tata? - spytał.

- Właśnie wraca z pracy, za jakiś czas powinien się pojawić.

- Mamo, co teraz będzie?

- Nie wiem.

- A co jeśli... - słowa nie przechodziły mu przez gardło.

- Wtedy ty i tata zaopiekujecie się Lisą. Chcę żebyście dalej byli szczęśliwy i wspierali się nawzajem - mówiła, starając się pohamować łzy.

Minho po prostu ją przytulił, głaszcząc ją po plecach.

- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. To się tak nie skończy. Zrobię dla ciebie wszystko, kocham cię mamo.

I tak w swoich objęciach spędzili kolejne kilkanaście minut, czekając na powrót drugiego rodziciela z pracy.

𝐻𝑒𝑙𝑙𝑒𝑣𝑎𝑡𝑜𝑟 || 𝑚𝑖𝑛𝑠𝑢𝑛𝑔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz