Powrót do przeszłości

3.8K 180 57
                                    

Jak to możliwe, że jeden krótki telefon zmienił całe moje dotychczasowe życie?

Do dzisiaj nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Tak jak już wcześniej wspominałam, głęboko w środku każdy z nas jest szalony.

Kilkanaście lat temu moje szaleństwo zostało brutalnie uśpione. Porzuciłam swoje dawne ja, pocięłam na kawałeczki marzenia, spaliłam za sobą wszystkie ślady dawnej Carli.

Włożyłam na siebie kitel lekarski, spięłam włosy w ciasny kok, a sportowe obuwie zamieniłam na eleganckie szpilki. Od tamtej pory nie mogłam pozostawać w cieniu - kroki doktor Carli Montez rozbrzmiewały w choćby najmniejszych korytarzach.

W ciągu kilku lat stałam się elegancką, opanowaną kobietą. Pistolet w kieszeni płaszcza zamieniłam na małe lusterko, a czerwoną szminkę zastąpiłam mniej rzucającym się w oczy odcieniem.

Spalałam za sobą po kolei wszystkie mosty, ale zapomniałam o jednym, maleńkim szczególe. W swoich eliminacjach pominęłam mężczyznę w okularach.

Pominęłam z pozoru nieszkodliwego Sergio, który jednym telefonem sprawił, że zapragnęłam wrócić do utęsknionej przeszłości.

Rzuciłam pracę, wsiadłam do mojej czerwonej Toyoty i odjechałam z piskiem opon jak najdalej od tego przeklętego miejsca, ani razu nie oglądając się za siebie.

Na szczęście w moim małym mieszkanku czekały schowane w komodzie pistolet oraz czerwona, ukochana szminka. Cóż, nie mogłam się z nimi tak po prostu rozstać. Za dużo razem przeszliśmy. Tak więc wymieniłam moje podręczne atrybuty, wyszłam na balkon i zapaliłam papierosa.

Nie ma to jak w piątkowy wieczór rzucić pracę i zdać się na łaskę dawno niewidzianego przyjaciela.

Następnego dnia pomalowałam usta dawno nieużywaną szminką, a następnie udałam się na miejsce spotkania z Sergio. Z uśmiechem na ustach otworzyłam szklane drzwi kawiarni i zajęłam stolik w kącie. Nie chciałam kłócić się z Sergio, ale jak dla mnie kawiarnia to nie najlepsze miejsce na ustalanie szczegółów dotyczących napadu.

Do tej pory wiedziałam tylko tyle, że Sergio zwerbował ośmioro ludzi, którzy mieli już na swoim koncie liczne problemy z prawem. Napady na banki, kradzieże na kilkadziesiąt tysięcy...

Wyglądało na to, że miałam zostać jedyną "czystą" osobą w napadzie na Mennicę Królewską w Hiszpanii. Choć może nie do końca całkowicie czystą. W końcu przeszłość wciąż nie dawała mi o sobie zapomnieć.

Moje rozmyślania przerwał dzwonek informujący o wejściu kolejnego klienta. Odgarnęłam rozpuszczone, czarne włosy do tyłu, po czym zerknęłam w kierunku wejścia do kawiarni.

Przed tablicą z menu stał nie kto inny jak Sergio. Kiedy widziałam go po raz ostatni, miał nieco krótsze włosy. Teraz układały się falami, a podkręcone kosmyki lśniły w blasku porannego słońca. Biała koszula ciasno opinała jego umięśnioną klatkę piersiową, aż sama przed sobą musiałam przyznać, że Sergio... wyprzystojniał.

Stał na środku kawiarni i rozglądał się, w dalszym ciągu mnie nie widząc. Parsknęłam śmiechem, a następnie głośno odchrząknęłam. Kelnerka obok zmarszczyła brwi i odsunęła się od mojego stolika, a Sergio w dalszym ciągu szukał mnie wzrokiem.

Warknęłam z irytacją, po czym zagwizdałam, jakbym zaganiała owce na środku pastwiska. Ludzie siedzący obok odwrócili się natychmiast w kierunku hałasu i skrzywili się ze zniesmaczeniem, po czym wrócili do własnych spraw.

Sergio wzdrygnął się jak porażony prądem, a nasze spojrzenia nareszcie się spotkały.

Przez tyle lat starałam się zatuszować moją przeszłość, a wciągu zaledwie kilku sekund przekreśliłam to wszystko grubą kreską. Poświęciłam wszystko co miałam dla człowieka, który nawet nie potrafił mnie zauważyć w małej kawiarni.

𝑰 𝒅𝒐𝒏'𝒕 𝒄𝒂𝒓𝒆 𝒂𝒕 𝒂𝒍𝒍 ❥︎𝐿𝑎 𝑐𝑎𝑠𝑎 𝑑𝑒 𝑝𝑎𝑝𝑒𝑙ꨄ︎𝐵𝑒𝑟𝑙𝑖𝑛Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz