Patecki i jego perspektywa
Wydarzenia z poprzedniego wieczora, a praktycznie już nocy sprawiły że pół nocy nie przespałem. Te dni które tu jesteśmy spędzałem z Bianką i jej dziwnymi opowieściami gdy leżeliśmy już w łóżku.
Wszyscy siedzimy w ciszy i spokoju. Nie ma osoby, która odezwałaby się słowem. Jemy i tyle.
- Co tu taka grobowa cisza jakby ktoś umarł? - zapytał zaspany Krzychu schodzący na śniadanie. Od razu wstałem i popchnąłem na ścianę trzymając za koszulkę - Patec co Ci odjebuje?!
- Mi co odjebuje! To Tobie odjebuje a raczej odjebywało wczoraj!
- O czym ty chłopie mówisz?! Nic nie pamiętam...
- Było trzeba tyle nie pić - powiedział Łukasz spoglądając na niego spod byka.
- Nie piłem dużo! Przestańcie pierdolić!
- Kłamać to ty umiesz. Szkoda, że nie trzymasz języka za zębami - powiedziała Marta i wyszła z kuchni a za nią jeszcze kilka osób.
- Ogarnij się serio - powiedział jeszcze na wychodnym Majk patrząc z żalem na kolegę.
Puściłem go.
- Idę z nimi. Przemyśl swoje zachowanie i twój 'umiar' w piciu - powiedziałem i ruszyłem za resztą ekipy.
■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■
Bianka i jej perspektywa
- Witaj cudowny Krakowie! - krzyknął Mateusz wychodząc z lotniska.
- No dzień doberek - powiedział ochroniarz, który został poproszony przez Mateusza o odebranie nas z lotniska - gdzie jedziemy mili państwo?
- Pod Dom Ekipy - powiedziałam.
- Pod Dom Ekipy a później gdzieś Cię zabieram - powiedział Mateusz puszczając mi oczko.
- Ja z Tobą nigdzie nie jadę. Zaczynasz mnie przerażać. Boję się że mnie porwiesz albo zamkniesz w jakiejś piwnicy - zaśmiałam się.
- Zamknie Cię, będzie trzymał przez kilka lat, później zmusi do ślubu i dzieci a na końcu będziesz uziemiona do trumny z nim u boku - zaśmiał się ochroniarz.
- Nie no aż tak to chyba nie - powiedziałam.
- Muszę obmyślić nowy plan porwania - powiedział Mateusz. Spojrzałam na niego przerażona - spokojnie, żartuje przecież.
Ochroniarz zaczął swoją pracę od nowa a ja skierowałam się w stronę drzwi do domu.
- A Pani gdzie się wybiera? - zapytał łapiąc mnie za rękę i obracając w swoją stronę.
- Daleko od jednego trola z gołą pałą - powiedziałam śmiejąc się.
- Mojej pały to ty nawet w sobie nie miałaś - zaśmiał się - zawsze można to zmienić!
- Podziękuję - zaśmiałam się.
- Dawaj do żółtego banana i zabieram Cię gdzieś - powiedział ciągnąc mnie w stronę swojego auta.
- A walizki?!
- Przydadzą nam się - powiedział uśmiechając się.
- Przecież żartowałeś z tą piwnicą! - krzyknęłam.
- Piwnica w tamtym miejscu jest za mała na to ile dzieci chce mieć - powiedział chowając nasze walizki - zaufaj mi. Jesteśmy przecież przyjaciółmi.
■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■
- Witam Cię Bibi w moim rodzinnym domu - powiedział wyłączając silnik.
- Ty chyba sobie jaja robisz - powiedziałam patrząc na niego.
- W żadnym wypadku moja droga. Po co mamy spędzać wielkanoc sami skoro możemy z moimi rodzicami?
- A czemu nie mogłam z swoimi? - zapytałam.
- Bo wolę wiedzieć że jesteś bezpieczna.
- Ta a w domu to by mnie zagłodzili, nafaszerowali tabletkami nasennymi i zgwałcili dając mi do popicia wódkę - powiedziałam.
- Popić możemy z moim ojciem. Nafaszerować możemy cię jedzeniem, nie ma mowy o zagłodzeniu a z tym gwałtem to będzie ciężej - zaśmiał się wysiadając - jeżeli będę Cię łaskotał do ostatniego tchu będzie się liczyło jako gwałt? - zapytał czekając póki ktoś ktoś nie otworzy drzwi.
- Jaki gwałt? - zapytał najprawdopodobniej ojciec Mateusza - ja Cię wychowywałem w stosunku do kobiet kulturalnie. Jeżeli chcesz zgwałcić tą biedną dziewczynę to na jej miejscu zastanawiałbym się czy nie uciekać od Ciebie.
- Tato no - powiedział Mateusz.
- Jestem Roman, ojciec tego debila - podał mi rękę.
- Bianka, miło Pana poznać - odwzajemniłam gest.
- Wchodźcie co będziecie dupy wietrzyć - otworzył drzwi szerzej.
- Mateusz? Nie powinieneś być teraz w Stanach? - zapytała starsza kobieta przytulając syna.
- A faktycznie kurwa - powiedział jego tata - w Stanach dupę miałeś grzać przecież.
- Tato no! - zaśmiał się.
- Przepraszam Cię drogie dziecko, nie zauważyłam Cię. Jestem Katarzyna, mama Mateusza.
- Miło Panią poznać, Bianka - podałam rękę.
- Wchodźcie dalej! Nie będziemy stać w wiatrołapie!
- Czyli do przedpokoju i dalej nie? - zaśmiałam się.
- Zaczynasz mi imponować drogie dziecko - poklepał mnie po plecach Pan Roman.
W miłej atmosferze spędzony obiad z rodzicami chłopaka zapamiętam długo.
- To co, po kielichu? - zapytał Pan Roman.
- Roman, przestań - powiedziała krojąca ciasto każdemu Pani Kasia.
- No co, mam nadzieję że zostajecie dłużej niż jeden dzień.
- Ogólnie planowaliśmy zostać do Wielkanocy, póki reszta nie wróci - powiedział Mateusz.
- No więc pijemy! - powiedział tata Tromby.
- Jak już Pan proponuje - zaśmiałam się.
- Jaki Pan kochaniutka - powiedział - mów mi Roman albo tato jak chcesz, w końcu niedługo będziemy rodziną. Nawet nie wiesz ile czekałem na taką synową jak ty.
■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■
Bianka poznała teściów! Co wy na to?
80☆ i lecimy z tym koksem!
CZYTASZ
ᴘᴇʀ ꜰᴀᴠᴏʀᴇ, ʀᴇꜱᴛᴀ | ᴇᴋɪᴘᴀ ꜰʀɪᴢᴀ
Fanfiction- Idioci! Gdybyście znali prawdę byście inaczej się zachowywali! - Jaką prawdę? ============ 11 osób. Wielki dom. Drugie największe miasto w Polsce. Rozpoznawalność tej grupy przyjaciół rośnie z dnia na dzień. Niektórzy hejtują, inni uwielbiają j...