Od wyznania prawdy minęło kilka dni. Ekipa nie jest zbyt pozytywnie nastawiona do prawdy. W sumie co się dziwić.
Nagle przyznajemy się do czynu, który nie powinien mieć miejsca.
Byłam wściekła na Mateusza, a sama nie postąpiłam dobrze.
Wmawiałam mu że będzie ojcem dziecka, które jest jego najlepszego kumpla.
- Chyba czas się wynieść, nie sądzisz? - zapytałam siadając obok Kamila na swoim łóżku.
- Na cholerę się przyznawaliśmy.
- Spłynął z nas chociaż ciężar.
- Ale pomyśl kurwa, gdzie się podziejemy! Nie jestem aż tak zorganizowany aby lecieć na łeb na szyję i kupować mieszkanie - powiedział wstając gwałtownie z łóżka.
- Myślę, że na razie możemy pobyć u moich rodziców. Nie powinni mieć mi tego za złe.
- Nie będzie lepiej jak będziemy w moim rodzinnym domu? Nie obraź się, ale mieszkanie twoich rodziców nie jest zbyt duże.
- Możemy tak zrobić.
Nastała chwila ciszy.
- Najchętniej w życiu bym się w tym domu nie pojawiła. Odkąd tylko tu przyjechałam są same problemy.
- Co ty gadasz. Twoje pojawienie się tu było dla mnie najlepszym co mnie w życiu spotkało.
Więcej się nie odezwałam. Bałam się że palnę coś głupiego i tyle będzie z naszej miłej rozmowy.
- Zadzwonię do rodziców. Wiesz, żeby nie było - powiedział uśmiechając się w moją stronę i idąc na balkon.
W tm czasie, gdy nie było Kamila wszystko sobie przemyślałam. To co mnie spotkało, spotyka i spotka.
Przez chwilę przeszło mi przez myśl oddanie dziecka komuś, kto stara się tyle lat.
Ale, dlaczego miałabym oddawać szansę dla Krzycha na bycie ojcem komuś innemu?
- Rodzice powiedzieli że nie ma problemu. Sami wyjeżdżają do Kołobrzegu na dwa tygodnie. Mieli do mnie dzwonić czy nie zaopiekuję się domem.
- To co, nasza przygoda się kończy? - westchnęłam patrząc na niego - i to wszystko przeze mnie.
- Nie wkurwiaj mnie! Nie przez Ciebie. Oboje zachowaliśmy się nie fair, a w sumie to ja. Ty byłaś pod wpływem a ja Cię wykorzystałem.
A mogłam wtedy nie pić.
------
- Wiecie, że musicie się teraz wynieść? - zapytał z twardą miną Łukasz.
- Tak - westchnął Kamil - wiemy. Zaraz nas nie będzie. Nie musicie się już nami interesować.
- Nie o to chodzi Krzychu. Kurwa, ufaliśmy Wam a wy to zjebaliście.
- Do Ciebie też straciłem zaufanie Bianka - Kuba spojrzał na mnie srogim wzrokiem - jesteśmy rodziną kurwa, najchętniej wykluczyłbym Cię z niej ale nie jestem świnią.
- Ogłoście to jakoś widzom. Tylko zróbcie to w inny sposób niż wy się dowiedzieliście.
Kamil odwrócił się a ja za nim. Złapał swoją walizkę, tak samo jak i moją. Popatrzył się ostatni raz na ekipę.
- Zajebiście było Was poznać i spędzić z Wami te dwa lata. Cześć.
Pociągnął walizki za sobą i zamknął drzwi.
CZYTASZ
ᴘᴇʀ ꜰᴀᴠᴏʀᴇ, ʀᴇꜱᴛᴀ | ᴇᴋɪᴘᴀ ꜰʀɪᴢᴀ
Fanfiction- Idioci! Gdybyście znali prawdę byście inaczej się zachowywali! - Jaką prawdę? ============ 11 osób. Wielki dom. Drugie największe miasto w Polsce. Rozpoznawalność tej grupy przyjaciół rośnie z dnia na dzień. Niektórzy hejtują, inni uwielbiają j...