Rozdział 22

970 59 5
                                    

Wiedział, że się spóźnia i bał się, że oberwie od Snape’a za to. Na dobrą sprawę wziął ze sobą Pelerynę Niewidkę przypuszczając,  że będzie wracał dużo po godzinie policyjnej. Dlatego zdyszany zapukał do gabinetu Mistrza Eliksirów.

- Wejść! – zagrzmiał głos Snape’a zza drzwi

Harry nadal zdyszany wszedł do jego gabinetu, zamknął drzwi za sobą i oparł się o nie plecami starając się wyrównać oddech.

- Spóźniłeś się. – powiedział Snape podnosząc wzrok na chłopaka

- Tak... Wiem ale mogę to wytłumaczyć... – wydyszała Harry

- Nie musisz się tłumaczyć. To nie jest istotne teraz. Przypisałem, że możesz  się spóźnić, więc poczekałem, aż tu dotrzesz. A teraz chodź, wszyscy już na nas czekają. – powiedział Snape wstając

Harry zamrugał i popatrzył na nauczyciela.

- No chodź, na co czekasz? – zapytał Severus stojąc w jakich drzwiach

Zielonooki otrząsnął się z chwilowego otępienia i ruszył za profesorem. Po krótkiej chwili znaleźli się w jakimś innym pomieszczeniu. Jak się szybko zorientował, byli w prywatnym salonie Mistrza Eliksirów.  Harry rozejrzał się dookoła, aż w końcu na kanapach i fotelach przy kominku dojrzał Hermionę, braci Holmes oraz Snape'a, który właśnie zasiadał w fotelu.

- Usiądziesz wreszcie?- usłyszał sarkastyczną wypowiedź

Zarumieniony usiadł obok swojej przybranej siostry.

- No dobrze, skoro już jesteśmy w komplecie możemy zaczynać...- westchnął Mycroft

Długo rozmawiali na omawiane tematy. W pewnym momencie Harry chciał się poprawić. Syknął cicho zapomniawszy na moment o bolącej i krwawiącej  ręce.

- Harry co się dzieje? – zapytała Gryfonka

- Nic, tylko mi ręka stwardła. Widzisz, nic mi nie jest. – próbował się wykręcić

- Harry, co ci się stało w lewą rękę? – zapytał nagle Sherlock

- Eee. Nic..- próbował dalej Harry

- Jak to nic? Przecież widzę, że bandaż ci krwią przecieka. – oznajmił mu Sherlock

Mistrz Eliksirów w momencie znalazł się tuż obok chłopca.

- Pokaż mi to. – powiedział Snape

- Nie trzeba.. – zaczął Black próbując schować dłoń za siebie

- Pokaż. Mi. To. W.  Tej . Chwili. – syknął cicho Snape wprost do jego ucha

Harry przygryzając wargę lekko drżąc pokazał rękę. Snape delikatnie odwinął splamiony bandaż. Wciągnął głęboko powietrze  z wściekłości.

- Kto i kiedy? – zapytał czyszcząc z krwi dłoń chłopaka
Harry dobrze zrozumiał o co chodzi.

- Umbridge. Na szlabanie dzisiaj po południu. Dlatego się spóźniłem. - odpowiedział Harry blady na twarzy

- Czemu mi nie powiedziałeś od razu?- zapytał Severus

- Zabroniła mi o tym mówić. – odpowiedział cicho Black

- Wiesz, że muszę to zgłosić? Zarówno twojemu ojcu i do Ministerstwa? Ona nie może torturować ciebie tak samo jak innych uczniów. – powiedział Snape

- Wiem, ale Ministerstwo nic z tym nie zrobi. Tak samo jak mówiłem, że Dursley’owie mnie bili. Nawet Dumbledore powinien coś z tym zrobić jako dyrektor szkoły. Co jak co, ale takie stanowisko do czegoś zobowiązuje. – odpowiedział Harry

- Czyli on wiedział co się tam dzieje? I nic z tym nie zrobił? Nawet jak ja mu to mówiłem!? – warknął wściekle Snape

- Tak... W sprawie Syriusza też nic nie zrobił. I gdyby nie wyszedł fakt, że jestem synem Syriusza, tatą w ogóle nie miałby  procesu tak jak kiedyś i znowu wylądowałby niesłusznie w Azkabanie. Gdyby Sherlock i Mycroft nie interweniowali u Knota robiąc mu na swój sposób cichą awanturę, tata nigdy nie zostałby uniewinniony. – odparł młody Black

- Harry, wiesz że Sherlock i Mycroft też tu są obecni i mogą poświadczyć? -  odezwała się Hermiona

- Wiem. Ale nie wiem czy to coś da. – powiedział Harry
- Da, o to się już nie martw. – odezwał się Mycroft

- A teraz chodź, wyleczymy tę ranę. Póki jej się nie zamknie nadal będzie ci krwawić. – powiedział Snape

- No dobrze. – odparł młody Black i powlekł się za Severus’em do pracowni

- Wiesz że blizny muszą na jakiś czas zostać? Jeśli ją całkiem wyleczymy bez pozostałości, te gamonie nie będą miały trwałego dowodu. – powiedział Snape nakładając trochę maści do zasklepiania ran

- Tak, wiem. Bez dowodów tamci idioci w nic nie uwierzą. – odpowiedział Harry

- No, gotowe. Wracajmy do reszty. – powiedział Snape

- Ok. I dziękuję wujku. – powiedział Harry kiedy wychodzili z pracowni

Jeszcze chwilę omawiali sprawy związane z GD. Snape zapowiedział Harry’emu, że na następnym spotkaniu GD będzie obecny i sprawdzi ile nauczyli się od Harry’ego i Hermiony.

- No dobrze, my się zbieramy. Przekażmy to i owo Syriuszowi. A jutro razem z moim braciszkiem udamy się do Ministerstwa. – powiedział Mycroft zbierając się do wyjścia

- Miona, Harry trzymajcie się i dzisiaj nie wplątujcie się już w kłopoty. I proszę was, w miarę możliwości słuchajcie Severus’a. Na niego zawsze możecie liczyć jeśli w pobliżu nie ma mnie, Mycka, twojego taty albo Luńka. – powiedział Sherlock

- Cześć. – odpowiedzieli

Sherlock wyszedł a oni zostali póki co sami z Nietoperzem. Siedział on zamyślony z kubkiem herbaty i wpatrywał się w płomienie ognia z kominka.

- To my też będziemy się już zbierać... – zaczęła Hermiona

- Nie, dzisiaj zostaniecie u mnie. Nie będziecie się szwendać po korytarzach w środku nocy, tylko po to, aby wplątać się w kłopoty. – powiedział Snape – A zwłaszcza ty, Harry. – dodał patrząc na zielonookiego

Chwilę później wstał i poprowadził ich w stronę pokoi gościnnych. Harry i Hermiona spali do rana spokojnie. Nad ich snem czuwał bowiem taki jeden Nietoperz.

Granger!! Czyś ty zdurniała?! SevmioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz