Rozdział 23

953 46 11
                                    

Wszyscy kiwnęli głowami na tak w odpowiedzi i zaczęli powtórkę pokazując co umieją już od Harry’ego. Hermiona i Harry podzielili zebranych członków GD na grupy według roczników, bo tak najłatwiej było ich okiełznać i przywołali z kąta pomieszczenia odpowiednią ilość manekinów do pomocy przy niektórych zaklęciach. Snape oczywiście miał od Hermiony  listę zaklęć i klątwy, które przerobili. Profesor wołał po kolei od pierwszego rocznika, prosił daną grupę o demonstrację zaklęć, a na koniec każdemu z grupy mówił co ma jeszcze poćwiczyć. Źle nie było, jak przypuszczali, a wychodząc nawet byli zdziwieni, że Nietoperz nie jest aż takim dupkiem za jakiego go mieli. Jak się okazało, poza lekcjami eliksirów Severus Snape jest zupełnie innym nauczycielem niż jak dotąd go znali. A zwłaszcza Neville gdy usłyszał pochwałę od Mistrza Eliksirów. Nawet nie przypuszczali, że Snape będzie też mistrzem z obrony. Stwierdzili też, że Nietoperz nie taki straszny jak go malują i idzie się z nim dogadać.
Przez kilka następnych tygodni nic szczególnego się nie działo. Piekielna Grupa wraz z bliźniakami Weasley utrudniała życie Dolores Umbridge, wieczorem tym razem dwa razy już w tygodniu GD ćwiczyła zaklęcia ze Snape'em, Harry’m i Hermioną. Kapela muzyczna pani prefekt spotykała się trzy razy w tygodniu w Pokoju Życzeń i ćwiczyli przed swoim debiutanckim występem na walentynkowej imprezie. Zgodnie stwierdzili, że Fatalne Jędze są naprawdę fatalne i w większości ich utwory to czyste walenie w garnki i darcie ryja. Dlatego jakimś cudem udało się przekonać Dumbledore’a aby nie ściągał tamtej fatalnej kapeli. A gdy ich zapytał co z tym problemem mają zamiar zrobić, odparli chórkiem że znaleźli inną. Teraz w skład kapeli muzycznej wchodzili: Harry, Hermiona, Draco, Pansy, Blaise, Ginny oraz Fred o George, którzy dołączyli niedawno. Jak wiadomo muzyka świata czarodziei była nieco przestarzała, a Fatalne Jędze były na prawdę fatalne i już schodziły z piedestału, postanowili więc wnieść trochę lepszej muzyki ze świata mugoli. A nie ukrywajmy była ona o niebo lepsza od czarodziejski. Przecież jest tyle wspaniałych hitów, które zasługują aby poznał je magiczny świat. Dlatego ich zespół, Red Snakes, wziął to sobie za sprawę honoru i z zapałem ćwiczyli.

Tak było do dnia przed walentynkami. Właśnie w dniu przed świętem zakochanych obyło się wyjście do Hogsmeade. Uczniowie bardzo się cieszyli, a zwłaszcza dziewczyny ponieważ w końcu mogły kupić sobie kiecki na jutrzejszy bał walentynkowy. Panowie raczej nie byli tym zachwyceni, ale jeśli w grę wchodzi zorganizowanie alkoholu i innych napoi wysokoprocentowych i przemycenie go na teren szkoły... To już jest inna bajka. To więc Piekielna Grupa skorzystała z wyjścia do magicznej wioski. Przechadzali się po Hogsmeade wstępując  do sklepów. Na środku wioski przy, starej fontannie wpadli niespodziewanie na braci Holmes. Hermiona oczywiście uradowana na ich widok podbiegła do nich. W Sherlocka niemal wbiegła, przy Mycroft'cie nieco już wyhamowała.

- Co wy tutaj robicie? – zapytała Gryfonka

- Sprawdzamy czy szkoła jeszcze stoi.- odparł Mycroft próbując zażartować

- Ha ha. Bardzo śmieszne. – fuknęła Hermiona – Nie żartuj mój kochany ojcze chrzestny bo ci to nie wychodzi. – dodała

Sherlock zaśmiał się z riposty dziewczyny. Była taka podobna do niego, że aż to rażące podobieństwo między nimi było aż nadto dziwne. Nie potrafił tego rozgryźć.

- To jak? Będziemy tak stać czy gdzieś idziemy?  Piwa kremowego bym się napił. A i jeszcze coś na jutro trzeba by  było skombinować.– odezwał się Dracon

- W takim razie... Kierunek Gospoda pod świńskim łbem. Tam jest dużo mniej ludzi niż u Rosmerty. – powiedział Sherlock

Byli już niedaleko baru, gdy ktoś nagle pociągnął Draco w boczną uliczkę. Chłopak chciał krzyknąć, ale osoba ciągnąca go w głąb uliczki zasłoniła mu usta. Nawet różdżki nie zdążył wyciągnąć ponieważ trzymało go silne ramię.

- Nie krzycz mój mały Smoczku. – usłyszał za uchem

Wytrzeszczył oczy ze zdumienia. Tylko jedna osoba tak na niego mówiła. A była to jego...matka.
Narcyza zdęła dłoń z jego ust, a w następnej chwili odwróciwszy blondyna do siebie, mocno go przytuliła.

- M...M... Mama? – zapytał cicho Draco

Chłopak nie wierzył w to co się dzieje.

- Tak synku. To ja. – powiedziała Narcyza

- A...Ale.. Jak? Przecież... – zaczął Dracon

- Ciii. Zaraz ci wszystko wytłumaczę. Ale nie tutaj. – powiedziała Narcyza

Sekundę później aportowała się z nim w tylko jej znane miejsce. Wylądowali na ścieżce dojazdowej między lasem po prawej a zaśnieżonym polem po lewej. Szli jakiś kawałek, aż dotarli do ładnego, jednorodzinnego domu. Ściany zewnętrzne były w odcieniu piasku, za to łagodnie pochyły dach miał granatowe dachówki. Weszli do domu. Narcyza ściągnęła pelerynę z ramion i zawiesiła ją na wieszaku w przedpokoju. Draco postąpił podobnie, a następnie udał się za nią do salonu. W przestronnym salonie przed kominkiem siedziało dwóch mężczyzn. Jeden był wysokim, błękitnookim blondynem z bródką i wyglądał na faceta około 40-stki. Siedział on w fotelu i pisał coś na jakiejś kartce z podkładką. Drugi siedział na przeciwko i czytał jakąś książkę. Był to piwnooki brunet wyglądający na jakiejś 30-32 lata.

- Witaj Draco. – przywitał się blondyn

Po głosie Draco poznał kim jest mężczyzna.

- Doktor Russo ? – zapytał Dracon

- Tak, witam cię w moim domu Draco. Ten tutaj obok to Marcel Devoux. Jest razem ze mną w zespole w karetce pogotowia. – powiedział Luca

- Luca, chciałeś powiedzieć naszym domu. – powiedziała Narcyza – Usiądź synku na kanapie. Poczekamy jeszcze na jedną osobę i będziemy mogli ci wszystko wyjaśnić. – dodała do Draco

- Dobrze mamo.. – odparł młody Malfoy

Chłopak usiadł na kanapie i zaczął przyglądać się Luce i swojej matce. Niby wyglądała tak samo, ale jednak na twarzy wyglądała dużo młodziej. No i jej włosy miały cieplejszy odcień, taki jak miał Russo. Oczy jego matki, też były nieco inne, ze stalowo- błękitnych, były bardziej błękitne, podobne do tych doktora. Siedział tak chwilę już zamyślony, gdy nagle rozległ się głos jego matki.

- Jurij! Ani mi się waż to robić! To jest mój syn, a nie przekąska jak myślisz idioto! – wydarła się Narcyza

Draco odwrócił się za siebie. Za sobą zobaczył czarnowłosego mężczyznę z roztrzepanymi włosami, który zastygł w pozie skradania się.

- Cyzia... Vy vsegda dolzhny isportit' mne vesel'ye? *- powiedział Jurij robiąc naburmuszoną minę

Młody Malfoy widząc minę czarnowłosego roześmiał się.

- Czyli to ty jesteś Dracon Malfoy, syn Narcyzy? – nie to spytał nie to stwierdził Rusek  - Jurij Michajłow jestem. Miło mi cię poznać dzieciaku. – dodał

- Tak, to ja. – odpowiedział Draco 

- Mamo, czy możesz mi teraz to wszystko wytłumaczyć? – dodał do matki

- Już ci wszystko mówię..- zaczęła Narcyza 

I tak zaczęła swoją opowieść. Draco słuchał tego wszystkiego, a każdym słowem jego oczy robiły się coraz większe.

-  Czyli teraz jesteś wampirem tak jak oni? I masz specjalne dary? Jakie masz? – zapytał Dracon

- Czytam w myślach, a dodatkowo posiadam moc panowania nad żywiołami. Wszystkimi Draco. – odpowiedziała Narcyza – I teraz posłuchaj mnie uważnie, bo to bardzo ważne.  Za niedługo pojawią się pewne osoby, które powrócą zza światów. Pomogą mi oni nauczyć pewne osoby magii, która niedawno się im objawiła. Musisz zaprowadzić jeszcze dziś do Wrzeszczącej Chaty Harry’ego, pannę Granger, Severus’a oraz braci Holmes. Spotkamy się tam wszyscy za równe dwie godziny. To bardzo ważne, jeśli mamy pokonać Dumbledore'a. – dodała

- Dobrze mamo. Ale skąd wiesz, że na pewno te tajemnicze osoby się pojawią? – spytał Draco

- Tutaj ostatnio objawiła się moja kolejna moc. Widzę co się wydarzy. Nie wygłaszam przepowiedni, ale mam wizję tego co się będzie działo. Raz na jakiś czas je mam. Proszę cię synku uważaj na Dumbledore’a. I nie mówi wszystkim na prawo i lewo kim teraz jestem. Dyrektor nie powinien o tym wiedzieć, choć i tak za jakiś czas to odkryję. Ale nie pozna mnie. Jak zauważyłeś zmieniłam wygląd. Upodobniłam się do Luci, bo to  było jedyne wyjście, a teraz i tak po ugryzieniu wstąpiłam do jego małej, wampirzej rodzinki i stałam się dla nich siostrą. Albus nie zna Russo, dlatego jestem bezpieczna bo mnie teraz nie rozpozna. – odpowiedziała Narcyza

- Czyli chcesz mi powiedzieć, że mam teraz nowych wujków? I to dokładnie wampirów? No nieźle. – zaśmiał się  Smok

- No dobrze, a teraz opowiedz mamie co się w szkole dzieje...- powiedziała pani Malfoy

Teraz Dracon produkował się z tego, co się dzieje w Hogwarcie.

- I na tym się wszystko kończy. Wpadniecie jutro na bal walentynkowy? Tata i ciocią Bella na pewno tam będą, tak jak Sherlock i Mycroft. Syriusz też tam będzie. On nie przepuści takiej balangi razem z Remusem. Kto by przypuszczał, że nasz dawny nauczyciel obrony i wilkołak lubi tak zaszaleć. – zaśmiał się Smok

- Zobaczymy. A na razie musimy już lecieć. Została nam godzina do spotkania we Wrzeszczącej Chacie. – odparła Narcyza

Chwilę później pojawiło się ponownie w uliczce niedaleko Gospody pod Świńskim Łbem.

- Wiesz co masz robić? Później wrócić od razu do szkoły. Najlepiej zrób to tajnym przejściem. Harry na pewno ci go pokaże jak zapytasz. Tylko uważaj przy Bijącej Wierzbie, mój kochany mały Smoczku. – powiedziała Narcyza

Draco już miał iść, gdy nagle odwrócił się i szybko cmoknął matkę w policzek. Kilkanaście sekund później pędził już do baru. Wbiegł tam nieco zdyszany, szybko odszukał swoją ekipę i usiadł przy ich powiększonym  stoliku. Poprosił dorosłych o wyciszenie miejsca wokół nich i opowiedział krótko co mu się przydarzyło. Na sam koniec opowieści poprosił Harry’ego, Hermionę, braci Holmes oraz Snape’a, aby poszli z nim do Wrzeszczącej Chaty. Wybrani oczywiście niechętnie zgodzili się pójść. Po kilkunastu minutach byli już na miejscu. Weszli do budynku, a chwilę później stali w czymś co kiedyś było salonem. Draco pożegnał się i tak jak prosiła go matka, wrócił do szkoły tajnym przejściem. Pozostała piątka osób stała i czekała na tych, co mają się zjawić. Po kilku minutach usłyszeli jak ktoś schodzi po starych, ledwo trzymających się schodach.  Wreszcie w „salonie” pojawiła się Narcyza Malfoy. Za nią weszły osoby, których w życiu nie spodziewali się ujrzeć... Za Narcyzą stanęli....


Wyjaśnienie z rosyjskiego:
*Zawsze musisz mi psuć zabawę?

Granger!! Czyś ty zdurniała?! SevmioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz