Gryfonka leżała obok niego próbując się uspokoić. Severus widząc jak bardzo się bała i nie mogła się uspokoić, przyciągnął ją do siebie.
- Już dobrze. Nic nam nie grozi. – powiedział jej gdy wczepiła się w jego białą koszulę.
- To było... Straszne..- sapnęła gdy się uspokoiła
- Tak.. Nie na co dzień wieje się przed szalonym ogniem. - powiedział profesor półżartem i półpoważnie
- To... Nie było gryfońskie. Raczej puchońskie. - powiedziała śmiejąc się
Snape popatrzył na nią spode łba.
- Ty masz TE DNI, że masz taką huśtawkę nastroju? - spytał rozbawiony
- Co? Wcale nie. A zresztą co to pana, profesorze, tak interesuje? - odpyskowała waląc go przy okazji po ramieniu
Snape popatrzył na nią wzrokiem godnym bazyliszka.
- Czy zdajesz sobie sprawę, że uderzyłaś nauczyciela? - zapytał ją jakby pytał się o powód dostania szlabanu
W tej chwili do dziewczyny dotarło, że przez kilka sekund waliła pięścią w rękę Mistrza Eliksirów. Otworzyła szeroko oczy, a na jej policzkach pojawiły się rumieńce wstydu i zakłopotania. W momencie zaczęła go przepraszać za swoje zachowanie.
- No już dobrze, już dobrze. Przestań już. - powiedział do niej
Później wstał i pociągnął ją za sobą.
- Chodź już ty nieznośna dziewczyno. Jeśli chcemy pomyszkować i znaleźć cokolwiek w tym cholernym archiwum to się pośpiesz. - powiedział Severus
Przeciskali się przez chwilę małym szybem, aż w końcu Snape się zatrzymał. Mistrz Eliksirów podważył coś nad nimi i zaczął wychodzić z szybu. Gdy wygramolili się oboje, stanęli na okafelkowanej i wypolerowanej podłodze. Znajdowali się wewnątrz jakiegoś pomieszczenia.
- Gdzie jesteśmy? - zapytała Hermiona
Severus uśmiechnął się w swój charakterystyczny sposób.
- Witaj w Ministerstwie Magii, Hermiono. - powiedział przekornie
- Tak wygląda ministerstwo? Myślałam że architekci mieli lepszy gust.- powiedziała zniesmaczona wyglądem wnętrza
- I tym razem muszę się z Tobą zgodzić... - przyznał niechętnie
- To... Gdzie jest archiwum? Mam nadzieje, że nie stoją przed nim Aurorzy, bo wtedy cała akcja pójdzie na marne...- powiedziała gdy przeszli kilka kroków
- Nie... Przed archiwum nigdy nie stoją Aurorzy. To zbyt wielka pokusa. Jest chroniony w mugolski sposób, na kod, czujnik ruchu i na podczerwień w postaci wiązki lasera. A jeśli chodzi gdzie jest...- powiedział gdy się zatrzymali nagle - Jest tam.- dodał wskazując ręką na korytarz
Był on szeroki na trzy metry, wysoki dwa razy tyle i długi na jakieś 500 metrów. Hermiona wpatrywała się przez chwilę. Już miała ruszyć w tamtym kierunku, gdy Mistrz Eliksirów powstrzymał ją.
- Chyba zapomniałaś co przed chwilą mówiłem. Czujniki ruchu i podczerwień. Jeśli teraz w niego wejdziesz włączy się alarm, który zakończy naszą akcję Bonda. - powiedział Snape - Widzisz tę małą klawiaturę pod sufitem? Tam trzeba wpisać kod aby wyłączyć czujnik ruchu. Podsadzę cię a ty wpiszesz kod, który ci zaraz podam. - dodał
- No dobrze. Jaki jest kod? - spytała dziewczyna
Snape podał jej szyfr. Były to słowa Juliusza Cezara - Veni, vidi, vici - układające się w numeryczny szyfr. Severus podsadził Gryfonkę na odpowiednią wysokość. Granger szybko wpisała kod i z powrotem stanęła na dole.
- Granger, masz przy sobie coś, czym pudrujesz sobie nosek? - zapytał
- No oczywiście że mam. Bez niego nigdzie się nie ruszam.- powiedziała wyciągając pudełko
Dobrze wiedziała o co pytał. W końcu jakoś trzeba było wywołać wiązki lasera aby je widzieć i je w jakiś sposób obejść bez wpadania w nie. Następnie ruszyli do drzwi archiwum omijając wiązki lasera niczym akrobaci. Dziewczyna była pod wrażeniem jakie zrobił na niej Snape. Nigdy nie przypuszczała, że Nietoperz może być tak bardzo wysportowany. Kiedy widziała jego kocie i precyzyjne ruchy przy omijaniu wiązek laserowych, pomyślała, że Snape może być nawet przystojny. W momencie gdy to pomyślała, od razu szybko się skarciła, bo według niej, nie przystoi tak myśleć o swoim nauczycielu.
Stanęli przed drzwiami archiwum. Zerknęła na nie i jakiś mały wyświetlacz z kółeczkiem w lewym górnym rogu. Dobrze wiedziała co to jest.
- No i co teraz? To zamek ze skanerem siatkówki. Nie przejdziemy dalej. - powiedziała zrezygnowana Gryfonka
- Może i na ciebie nie zadziała, ale na mnie tak. - powiedział Severus szelmowsko
- Niby jak. Przecież musiałaby być zakodowana twoja siatkówka.- fuknęła Hermiona
Nawet nie zwróciła uwagę, że przez chwilę mówiła do niego przez "ty". Snape zamiast ją skrzyczeć, olał tę "zniewagę" puszczając ją mimo uszu.
- Patrz i się ucz. - mruknął tylko do niej
Podszedł do ściany z wyświetlaczem i spojrzał lewym okiem do skanera. Chwilę tam stał, gdy urządzenie skanowało jego siatkówkę, a potem odsunął się. Kilka sekund później wyświetlacz rozbłysnął się na zielono i było słychać dźwięk potwierdzenia, a zamek od drzwi do archiwum ministerstwa otworzył się. Snape wszedł do pomieszczenia jak siebie, a nieco zszokowana dziewczyna niepewnie za nim.
- Jak?- zdołała tylko tyle spytać
- Odpowiem ci na to pytanie jeśli nikomu o tym nie powiesz. Są tylko dwie inne osoby, które o tym wiedzą. To ściśle tajne, ale jeśli masz do czynienia przez dłuższy czas z braćmi Holmes, to powinnaś o tym wiedzieć. Tak na wypadek gdybyś musiała mnie szukać w zupełnie innym miejscu i nietypowych sytuacjach. - powiedział Snape - A teraz zamknij drzwi. Zamek mechaniczny aktywuje się dopiero po naszym wyjściu. - dodał
Przeszli krótki korytarzyk i weszli do pierwszego sektora archiwum.
- Nikomu nie powiem profesorze. - odpowiedziała po chwili Hermiona
- W porządku Granger. Nie wiem kiedy to się stało, ale od jakiegoś czasu należysz do bardzo małego kręgu osób, których darzę zaufaniem. - zaczął Snape - Mało kto wie, ale jestem jednym z trzech delegatów z naszego magicznego świata i tajnym agentem w służbie jej Królewskiej Mości. Wie o tym tylko Sherlock i Mycroft. Wraz z Mycroftem zasiadam w brytyjskim Rządzie. Nie przesiaduję tam non stop jak starszy Holmes, ale co jakiś czas tam zaglądam jak się sprawy mają. Mam też sprawy zawodowe, które również załatwiam, najczęściej po sprawdzaniu waszych miernych prac domowych. Granger, dokumenty, którymi obracam są ściśle tajne, a niekiedy dotyczą nawet i bardzo ważnych osób w państwie. Rzadko, bo tylko w okresie waszych wakacji, wyjeżdżam na pewnego rodzaju akcje, misje, czy jak cholera to można nazwać. A to, co teraz wyczyniamy, to dla mnie chleb powszedni. - kontynuował Snape
- Czyli... Jest ...Jest pan jak James Bond? Tajny agent 007?- zapytała Hermiona
- Tak... Ale taki w realnym życiu. - odpowiedział Severus
- No... A dlaczego mi pan o tym mówi? Nie musiał pan... Spytałam tylko o ..no ..to przed archiwum, z tymi kodami, laserami i skanerem...- zaczęła mówić nieco speszona
- Wiem i do tego zaraz dojdę. O tamtym mówiłem ci, gdybyś się kiedyś w coś wplątała, znalazła w nietypowych sytuacjach, czy wpadła w poważne tarapaty, wiedziała gdzie i do kogo zwróci się o pomoc. I na przyszłość, gdybyś cokolwiek ode mnie potrzebowała w mugolskim świecie i pytała o mnie kogokolwiek ze służb specjalnych czy innej na przykład Scotland Yeard'u, pytaj o Czarnego Kruka. Będą wiedzieć o kogo ci chodzi. - powiedział profesor - A jeśli chodzi o system zabezpieczenia archiwum... Sam go zakładałem. Wystarczyło, że Mycroft przekonał parę osób w Ministerstwie i sprawa załatwiona. - dodał
- Aha... To teraz wiadomo, dlaczego pan wiedział gdzie to wszystko jest.- odparła Hermiona
- No cóż Granger. Taka praca. - powiedział Severus
W czasie tej rozmowy zdążyli przekopać pierwsze pomieszczenie archiwum. Ale nic tam nie znaleźli. Ruszyli do następnego. I tak dwa następne. Kiedy byli w połowie czwartego pomieszczenia i zakopani po uszy w dokumentach, nie zauważyli, że ktoś wszedł. Z zajęcia wyrwał uch czyjś głos.
- No was samych nie można zostawić. Wystarczy pół godziny a wy od razu zwiewacie na jakąś akcję. - usłyszeli
Szybko jak oparzeni wypuścili z rąk dokumenty, które przeszukiwali. Odwrócili się w stronę dobiegającego ich głosu. Zobaczyli Sherlock'a, który śmiejąc się pod nosem z ich zdziwionych min stał oparty o jeden z najlepszych filarów pomieszczenia.
- Sherlock, czy ty za punkt honoru planujesz abym dostał zawału serca? - powiedział Snape
- Tego raczej nie chcę. Bo kto inny zastąpi najlepszego....- tu urwał Sherlock
- Mów, ona już wie.- powiedział Severus
- No dobra nie ważne. Czego szukamy?- zapytał młodszy Holmes
- Czegoś związanego z Harry'm. Jego prawdziwym nazwiskiem i ojcem....- zaczęła mówić Hermiona
Kiedy wyjaśniła o co chodzi, zgodnie podzielili się kto jakie rzędy dokumentów sprawdzi, które im zostały. Po pół godzinie nadal niczego nie znaleźli. Przenieśli się do piątego, przedostatniego pomieszczenia. Bylo ono największe ze wszystkich o walało się w nim najwięcej papierzysk. Po kolejnej pół godzinie, gdzie znowu nic nie znaleźli, zaczęli tracić nadzieję, że cokolwiek znajdą. I wtedy pojawił się następny gość.
- Jak widzę mój kochany braciszek idzie jak zwykle w ślady swojego najlepszego przyjaciela. - rozległ się głos
Całą trójką wiedzieli do kogo on należy.
- Zamknij się bracie. A jeśli już tu jesteś to pomóż nam przekopać te cholerne papierzyska. - powiedział Sherlock
- Proszę, ojcze chrzestny. To naprawdę jest dla mnie ważne.- powiedziała Hermiona
Mycroft Holmes po takiej prośbie dziewczyny nie mógł odmówić. Razem z nami zaczął przekopywać się przez sterty dokumentów.
- To musi tu gdzieś być. Nie mogę zawieść Harry'ego. - jęknęła dziewczyna zmęczona i zła, że nic nie znalazła
Przy czy zaczęła z frustracji walić głową o półkę. Najbliżej niej stał Mistrz Eliksirów. Ten widząc co się już z nią dzieje, podszedł do niej. A, że nie było ich widać, bo byli kilka półek dalej od pozostałych, odciągnął ją i jej głowę od półki, aby w następnej chwili przystanąć ją do siebie. Dziewczyna niewiele myśląc wtuliła głowę w jego klatkę piersiową.
- Hermiono, uspokój się. Nie martw się, znajdziemy to. Coś czuję, że jesteśmy bardzo blisko, żeby to znaleźć. - szepnął jej do ucha
Dziewczyna jeszcze mocniej wtuliła się w niego i zaciągnęła się zapachem jego koszuli. Jego słowa, głos i mieszanka ziół i innych zapachów, pięknych według niej, działała na nią kojąco.
- Dziękuję. - powiedziała
Puściła Mistrza Eliksirów i z motywacją wróciła do przeglądania dokumentów. On zrobił to samo. Hermiona po jakimś czasie, znowu poczuła zmęczenie. Zmęczona wzięła do ręki następną teczkę z zamiarem przejrzenia w niej papierzysk. O dziwo była tam tylko jedna kartka. Dotknął jej opuszkami palców w celu sprawdzenia faktury papieru. Pod palcami wyczuła znajomą fakturę. Była taka sama jak tych dokumentów, które oglądała razem z Harry'm w czasie świąt. Przejechała wzrokiem po tekście. Porównała daty, nazwiska i miejsca wpisane w dokument. Pisało dokładnie to samo co na tamtych. Z tą różnicą, że co innego pisało w miejscu drugiego imienia i nazwiska jej przyjaciela oraz danych ojca... Na twarzy kasztanowłosej powstał szeroki uśmiech zadowolenia i satysfakcji, że miała rację.
- Mam! Znalazłam to! Znalazłam!- krzyknęła szczęśliwa Gryfonka
Czy prędzej wybiegła ze swojego sektora poszukiwawczego i popędziła do umówionego miejsca, gdzie mili się spotkać gdyby któreś z nich coś znalazło.
- Co tam masz? - powiedział ciekawy Sherlock
Gryfonka była tak rozpędzona, że zatrzymując się nie wyhamowała i wpadła wprost na Nietoperza. Ten jednak wykazał się refleksem i złapał ją zanim wyrżnęła się na podłogę.
CZYTASZ
Granger!! Czyś ty zdurniała?! Sevmione
FanfictionJest on - Severus Snape, wredny dupek, Nietoperz z hogwardzkich lochów, ale niezwykle inteligentny mężczyzna, niespokojny i cichy niczym woda. Jest ona - Hermiona Granger, nadzwyczaj inteligentna, jak na swój wiek, młoda czarownica, piękna dziewcz...