Rozdział 10

1.2K 69 2
                                    


Gdy Snape ją zauważył, oniemiał. Jego tętno znacznie przyspieszyło, a źrenice nieco się rozszerzyły. Zrobiło mu się dziwnie duszno i gorąco, że jego dłoń powędrowała do góry i rozpięła kolejne dwa guziki, mimo iż miał swoją maskę obojętności na twarzy. A co najgorsze, w spodniach poczuł lekko napinający się problem.....
Patrzył na nią oczarowany przez dobrych kilka minut zanim się zorientował.
- Profesorze? Czy...Wszystko w porządku? - zapytała Hermiona
- Co? A tak...W porządku panno Granger. - powiedział Severus, gdy ocknął się z zachwytu
I tak nadeszła chwila wieczerzy wigilijnej, dzielenia się opłatkiem i składania życzeń. Po kolacji wigilijnej przyszedł czas na rozmowy i otwieranie prezentów. Mistrz Eliksirów był zaskoczony prezentem od Gryfonki. Nie spodziewał się tego, ale... miło mu się zrobiło. Jej w końcu też.
- Przepraszam, ale pójdę to zanieść na górę i zaraz wracam. - oznajmiła dziewczyna zbierając prezenty
Weszła do pokoju i zobaczyła górę prezentów od reszty przyjaciół. Od Ginny dostała książkę związaną z Runami i paczkę domowych smakołyków pani Weasley. Od Rona ... ten idiota nic jej nie przysłał. Od Pansy dostała śliczną sukienkę w kolorze głębokiego morza i perfumy Coco Chanel, od Diabełka kolczyki ze srebra z dopiskiem, że są na nich zaklęcia ochronne, które uaktywnią się, kiedy będzie w niebezpieczeństwie i ochronią ją lub przynajmniej zniwelują klątwy. Od Draco dostała bardzo stary egzemplarz księgi o eliksirach i mały grzebyk z grawerunkiem „ Secrets Friends". Było też wiele innych wspaniałych prezentów. Przed ostatni był od Harry'ego. Była to prześliczna srebrna bransoletka z serduszkiem. Zawieszka się otwierała. W środku Gryfonka znalazła ich wspólne zdjęcie zrobione przez Sherlocka jeszcze przed świętami, kiedy Harry spędził swój pierwszy weekend na Baker Street. W drugiej części serduszka był wygrawerowany napis „ Kocham moją przybraną siostrzyczkę". Hermi zrobiło się ciepło na sercu. Od momentu, gdy poznała Harry'ego, uważała go za swojego brata. Tak samo on traktował i kochał ją jak swoją siostrę. W niektórych momentach nauczyciele sami zastanawiali się czy panna Granger nie jest przypadkiem córką Lily Evans, a sama Lily nie zrobiła psikusa im wszystkim i zawczasu ukryła córkę w bezpiecznym miejscu. Ale to nie była prawda, tylko plotka w gronie kadry profesorskiej, choć Gryfonka faktycznie była bardzo podobna do Evans za czasów szkolnych lat. No cóż, Hermiona zapięła bransoletkę na ręce i już miała wyjść z pokoju, kiedy na szafce nocnej zauważyła nieduże pudełeczko. Było one czarne z srebrną wstążką. Odwiązała ją i otworzyła pudełko. W środku znalazła piękny, srebrny łańcuszek z zawieszką w kształcie dużej, czterolistnej koniczynki ze szmaragdami. Kiedy go dotknęła, poczuła magię ochronną. Odwróciła koniczynkę, a na jej odwrocie zauważyła kolejny grawerunek. Były tam cytaty : „ Los verdaderos amigos se conocen en la pobreza.": ,,La fe hace Milagros"; ,,La esperanza muere al final" – co z hiszpańskiego znaczy „ Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie", „ Wiara czyni cuda" i „ Nadzieja umiera ostania". Dziewczyna oczywiście znała hiszpański, więc bez trudu odszyfrowała grawerunek. Nie wiedziała, co o tym myśleć. Nawet nie wiedziała, od kogo go dostała, ponieważ na pudełku nie było żadnego podpisu. Spojrzała na sam dół medalika. Nagle jej uwagę przykuły jakieś inicjały, znajdujące się tuż pod ostatnim cytatem z dopiskiem 'od'.
- „ od S.S."? Ciekawe, od kogo? – myślała dziewczyna- Chwila! Przecież ja znam te inicjały! S.S to przecież inicjały profesora Snape'a!- dodała
W chwili, kiedy do niej to dotarło, wciągnęła powietrze zaskoczona. Musiała usiąść z wrażenia. Usiadła na łóżku i wpatrywała się przez kilka minut w wisiorek. Podeszła do okna i wpatrywała się w padający śnieg za szybą. W ręce nadal trzymała naszyjnik i zastanawiała się, dlaczego otrzymała go.
- Dlaczego? Dlaczego on mi go podarował..- szepnęła cicho do siebie
Nadal zamyślona stała przy oknie i patrzyła na padający śnieg. Nawet nie wiedziała, że stała tam znacznie dłużej niż przypuszczała. Nagle usłyszała ciche pukanie do pokoju. Myślała, że to Harry i nic nie odpowiedziała tylko dalej stała pogrążona własnymi myślami. Drzwi od jej pokoju otworzyły się z cichym skrzypnięciem. Nie wiedziała, kto dokładnie wszedł, bo stała tyłem.
- Wszystko w porządku panno Granger? – odezwała się osoba wchodząca do pokoju
- Profesor Snape? Ech tak.. tylko się trochę ... zamyśliłam. – odpowiedziała Hermiona
Nie zauważyła, że nadal w swojej dłoni ściska naszyjnik, który otrzymała od profesora. Snape zauważył owy łańcuszek i lekko zdziwił się na jej zamyślenie i rozkojarzenie.
- Nie podoba ci się?- zapytał patrząc na wisiorek
- Yyy, nie... to znaczy... Podoba... jest śliczny .... Ja ...dziękuję... nie wiem co powiedzieć.- odpowiedziała Mionka
- W takim razie... Czy mogę? - zapytał profesor
- Emm .. Tak.. Proszę.. - wydukała odgarniając włosy
Hermiona lekko się zarumieniła ale pozwoliła zapiąć wisiorek. Jej twarz, szyja, dekolt i góra sukienki odbijała się lekko w szybie. Dziewczyna zerknęła na nie. Koniczynka ślicznie komponowała się z jej naszyjnikiem z wężami tworzącymi serduszko. Stali tak patrząc na sypiący śnieg za oknem.
- Profesorze, zastanawiam się dlaczego...- zaczęła
- Dlaczego ci go podarowałem? - dokończył za nią
- T..tak.. - powiedziała zarumieniona
Oparł się o parapet i spojrzał na nią.
- Podarowałem ci go panno Granger, abyś była chroniona. Nie tylko przed Dumbledore'em. Na świecie istnieją inne zagrożenia. W tej chwili jest nam dane pokonać Dumbledore'a, ale z czym przyjdzie nam walczyć w przyszłości, tego nie wiemy. Jako przyjaciółka Potter'a jesteś różnie wystawiona na wszelkie niebezpieczeństwo. A jeszcze bardziej teraz, gdy masz prawie, że bezpośrednią styczność z Ministerstwem, a oni wiedzą kim są twoi obecni opiekunowie. Od teraz będziesz pewnie wplątana różne polityczne skandale i afery. Kto wie co Knot'owi strzeli do tego durnego łba? Sama wiedza i twoje umiejętności czasem nie wystarczą, aby pokonać kogoś takiego jak on. Co byś zrobiła gdyby Minister niesłusznie oskarżyłby cię o coś, tylko dlatego aby utrzymać się na swoim stołku? Nic nie zrobisz. On ma setkę Aurorów na każde skinienie jego palcem. Nie dałabyś rady sama przeciwko nim. Nawet gdyby Harry stał obok ciebie. Dwóch dzieciaków i tak nie miałoby z nimi szans. Dlatego uznałem, przydałaby ci się taka mała rzecz, która by ci pomogła, a jednocześnie nie rzucałaby się aż tak w oczy. Ten wisiorek, należał przez setki lat do mojej rodziny, rodu Prince'ów. Jest on magicznie zaczarowany tak, aby chronić wybraną przez siebie osobę, która jest lub będzie w jakiś sposób związana z jednym członkiem mojego rodu. Przez ostatnie 150 lat nie aktywował się, choć przechodził z rąk do rąk moich przodków. Aż do teraz. Jeśli chodzi o grawerunki cytatów, to magia sama je wyryła. Ja tylko dodałem inicjały. Nie mam pojęcia dlaczego akurat to ty zostałaś wybrana przez ten medalion, ale wiem uczuję, że tak ma być. - powiedział Snape
- Ja... Nie wiem co ... Powiedzieć. Jeszcze raz pan bardzo dziękuję. - odpowiedziała Mionka  - Wie pan coś jeszcze o ty wisiorze?- dodała
- Nie ma za co panno Granger. A z tego co mi jeszcze wiadomo, to że zawsze przybędę do pani w razie niebezpieczeństwa. - odpowiedział Severus
Chwilę jeszcze obserwowali to, co działo się za oknem. Potem nie tracą czasu, wrócili do reszty

Granger!! Czyś ty zdurniała?! SevmioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz