Rozdział 19

1.2K 60 21
                                    


Wszedł do budynku niosąc ją na rękach. Niedługo później zaniósł ją do jej pokoju nie zważając na zaciekawione spojrzenia pozostałych. Zszedł później do salonu. Mycrofta i Marty Hudson już dawno nie było, a młodszy Holmes jeszcze nie wrócił. W salonie na kanapie siedzieli jedynie Remus i Syriusz z Harry'm. Lunatyk i Łapa siedzieli zamyśleni i jakoby nie zauważyli Snape'a. Natomiast Harrison wystartował ze swojego miejsca w momencie, gdy tylko Nietoperz przekroczył próg pomieszczenia.

- Profesorze... Co z Mioną? - zapytał zmartwiony Harry

Snape popatrzył na czarnowłosego chłopaka. Spodziewał się że zasypie go pytaniami o stan zdrowia dziewczyny.

- Proszę profesorze. Hermiona  jest dla mnie jak siostra. No i jak brat martwię się o nią. - dodał po chwili Harry

- No dobrze. Ma skręconą kostkę, a do tego pękniętą torebkę stawową. Doktor Watson założył jej szynę gipsową, więc czeka ją długi czas rekonwalescencji. Przez najbliższe dwa tygodnie ma nakaz leżenia w łóżku. Jeśli będzie chciała zejść na dół, będzie musiała użyć kul. - odpowiedział Severus

- Dziękuję profesorze. - odpowiedział Harry

Uśmiechnął się w podzięce. Już chciał iść do siebie gdy zatrzymał go głos Snape'a.

- Harry... -westchnął Severus - ...po tej całej sytuacji, poza szkołą i gdy jesteśmy sami nie musisz mnie nazywać profesorem.  - powiedział Snape

- Ja... - zastanawiał się chłopak- Masz racje... W końcu... Jesteś moim chrzestnym. -  powiedział Harry szczerząc się

Na słowa czarnowłosego chłopaka Severus poczuł ciepło w środku. To było to, czego przez większość życia mu brakowało - rodziny, ciepła, miłości i szacunku. Kiedy owo ciepło rozlewało się po jego ciele, pchany nagłym instynktem znalazł się obok Harry'ego w mgnieniu oka i przytulił mocno do siebie.

- Dziękuję. - szepnął Severus

Harrison zdziwiony nagłym zdarzeniem niepewnie objął Nietoperza.

- To ja ci dziękuję. Za to, że czuwałeś nade mną i chroniłeś mnie od chwili gdy przekroczyłem próg szkoły. Gdyby nie ty, nie byłoby mnie tutaj teraz, bo zginąłbym już na pierwszym roku. Ty zawsze wiedziałeś i byłeś przy mnie kiedy wpakowałem się w jakimś kłopoty. Dziękuję ci za to. - wyznał w końcu Harry

Na stwierdzenie o wkopywaniu się w kłopoty Severus parsknął śmiechem.

- O Harry, Harry. Ty nigdy sam się w nie wpakowałeś. To one same cię znajdują. Masz do tego taki sam talent  jaki miał Syriusz, Remus i James kiedy chodzili do szkoły. - powiedział Snape

Wtedy dopiero pozostała dwójka Huncwotów ocknęła się z tamtego dziwnego otępienia.

- Masz stuprocentową rację Severusie. Młody cały czas wpada w tarapaty. - zaśmiał się Syriusz czochrając włosy Harry'ego

- Tato!- zawołał Harry

Severus zaśmiał razem z Sherlock'iem, który kilka sekund temu wszedł do salonu.

- Widzę, że nadrobiliście trochę czasu jako ojciec i syn. - odparł Snape

- Tak, dziękuję wujku Severusie. - odpowiedział zielonooki

Później jeszcze rozmawiali na inne tematy. Jednak kiedy zielonooki diabełek zasnął oparty na ramieniu ojca, Syriusz zaniósł go do pokoju. Następnie reszta towarzystwa rozeszła się do siebie. Severus również udał się na górę. Przechodząc obok pokoju usłyszał cichy szloch. Był pewny, że dziewczyna się obudziła. Wszedł bezszelestnie do jej pokoju aby sprawdzić co się dzieje. Zauważył jednak, że Gryfonka nadal śpi, ale mówi coś przez sen kręcąc się, trochę nieudolnie, jakby miała jakiś koszmar.

- Nie... Tato...Mamo... To nie ja..To nie ja zaprószyłam pożar... To nie ja... To...to moja wina, że mnie nie było.... - plotła dziewczyna te rzeczy jak mantrę

A z każdą chwilą, płakała przez sen coraz bardziej. Severus nie mógł patrzeć jakie katusze przeżywa dziewczyna, ponieważ sam takie przeżywał.  Sam kiedyś obwiniał się za śmierć swojej matki, a później za śmierć swojej przyjaciółki, Lily, która była dla niego przybraną siostrą.

- Granger... Obudź się... To nie dzieje się teraz na prawdę. - powiedział Snape potrząsając nią
Dziewczyna po chwili obudziła się zlana potem, łzami i przestraszona. Jej oczy były szeroko rozwarte, kiedy lustrowała wszystko wokół siebie.

- Pan Profesor? - zapytała cicho, kiedy go zauważyła

- Tak. To ja. - odpowiedział nauczyciel eliksirów - Chcesz mi o tym opowiedzieć? -dodał

Kasztanowłosa dobrze zrozumiała jego pytanie. Ale nie chciała odpowiedzieć. Tylko pokręciła głową przecząco. Snape usiadł na krześle obok jej łóżka. Westchnął ciężko.

- Wiem co czujesz. Nie powinnaś obwiniać się za ich śmierć. To nie była twoja wina. Nie było ciebie tam, a pożar wywołał ktoś inny. Nie obwiniaj się za to, czego nie zrobiłaś. To cię wyniszczy, jak mnie przez ostatnie kilkanaście lat. - powiedział cicho Snape

-  Jak to? - zapytała Hermiona wycierając oczy

- Miałem czternaście lat, kiedy zginęła moja matka. Obwiniałem się za to, że nie było mnie przy niej, kiedy mój zakichany ojciec - pijak katował ją. Ta cholerna szuja zakatowała ją na śmierć. Jedną dobrą rzecz zrobiła pierwsza wojna czarodziejów. Sprawiła, że ta gnida jest teraz pięć metrów pod ziemią. - odpowiedział Severus - Później obwiniałem się za śmierć Lily. - dodał

Hermiona nic nie powiedziała. Wiedziała dobrze, że temat matki Harry'ego był ciężki dla jej profesora. Siedzieli przez chwilę w ciszy, nie wiedząc co powiedzieć. Ciszę przerwał Mistrz Eliksirów.

- Połóż się już. Powinnaś dobrze wypocząć. To był ciężki dzień. - powiedział podnosząc się 
Dziewczyna skinęła głową na potwierdzenie jego słów.

- Wiem.... Ale boję się to znowu widzieć przed oczami... Nawet jeśli mnie tam nie było, to moja wyobraźnia dobiera obrazy tak, że  wydaje się bardzo realne... - powiedziała cicho

Snape jednak to usłyszał.

- Połóż się. Zaraz przyniosę coś, co pomoże na to. - odpowiedział Severus

Wyszedł z pokoju, ale szybko pojawił się z powrotem niosąc w dłoni fiolkę.

- Nie muszę mówić ci co to jest. - powiedział podając jej flakonik

- Tak, wiem, że to jest eliksir słodkiego snu. - odpowiedziała Mionka

- Pamiętaj. Co drugi dzień możesz go zażywać. I to niewielką dawkę.- powiedział profesor

- Dobrze profesorze. Będę pamiętać. - odpowiedziała Gryfonka

Wyszedł. Dziewczyna lekko uśmiechnęła się mając przed oczami trochę nietypowy obraz Snape'a. Dziwiło ją czemu zachowuje się tak wobec niej. Ale... Jednak jak widać ich serca wiedziały co się dzieje i chciały aby oboje dostrzegli uczucia, które powoli zaczęły się tlić.

Granger!! Czyś ty zdurniała?! SevmioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz