Rozdział 18

546 37 5
                                    

Charles nie jest zadowolony, gdy prowadzi auto w kierunku nielegalnych walk. Jak mogłam się spodziewać odbywają się one na terenach starych fabryk. Wyglądam przez okno, gdy Charles szuka bezpiecznego miejsca do zaparkowania. Dreszcze przechodzą po moim ciele, już nie jestem taka pewna, tego czy chce tu być. Charles parkuję pomiędzy dwoma budynkami, mówiąc że tu będzie bezpieczniej. Opatulam się ramionami, mimo że wieczór jest ciepły i idę za chłopakiem w kierunku jednej z fabryk, gdzie wchodzą własnie pozostali, niezbyt mile wyglądający mężczyźni i kobiety. Drżę nagle, ale się nie zatrzymuję, nie teraz, gdy jestem tak blisko poznania choć cząstki życia Kyle'a. Wchodzimy do dużego budynku, w środku nie jest aż tak paskudnie, jak spodziewałam się, że będzie. Przy jednej ze ścian ustawiono bar, gdzie można kupić piwo i jakieś przekąski, gdzieś dalej rzucają mi się w oczy kanapy, na których mieści się parę osób. Na samym środku znajduję się dość pokaźnych rozmiarów ring. Na macie widać coś, co wygląda na plamy zaschniętej krwi i zapewne tym jest.

-Dlaczego chciałeś spuścić z pary akurat w tak okropnym miejscu?- Szepczę do Charlesa i osłaniam mimowolnie swoje ciało ramionami.

-Nie wiem, na tamten czas wydawało się dobrym wyborem- Również szepczę.

Przechodzimy nieco naprzód, żebym mogła cokolwiek widzieć, zostajemy jednak w cieniu, żeby nie rzucać się zbytnio w oczy, bądź, co bądź, nie chcę, żeby Kyle mnie tu zobaczył. Znów zapewne o coś mnie oskarży i na tym to się skończy. Ludzie przychodzą i przychodzą, a ja zastanawiam się skąd w tym nudnym mieście tyle zwolenników nielegalnych walk. Odwracam szybko wzrok, gdy napotykam sylwetkę Brandona, którego poznaję niemal natychmiast. Ma coś w oczach, co sprawia, że wygląda jak szaleniec. Obok niego stoi dziewczyna, którą znam z profilu Kyle'a na Facebooku. Evie- zdaję się, że tak miała na imię. Brandon rozmawia o czymś gorączkowo z jakimś chłopakiem ubranym w dziwne, workowate ubrania, a dziewczyna o niebieskich, krótko przystrzyżonych włosach się z nich śmieje, robi wielkiego balona z gumy do żucia i łapie go zębami, żeby pękł. Mimo że nie chcę, żeby mnie zobaczyli, co chwila wracam do nich wzorkiem. Zastanawiam się, czy Kyle nie jest z nimi, dlatego, bo dziś walczy. Przechodzą mnie ciarki czegoś dziwnego, gdy o tym myślę. Widok jego w krótkich spodenkach, z odsłoniętymi mięśniami i mokrymi od potu włosami, sprawia że moje podbrzusze zaciska się niemal boleśnie.

Muszę wbić sobie paznokcie w skórę odkrytych ud, żeby się opamiętać. Kręci mi się w głowie, nie wiem czemu reaguję w ten sposób, gdy myślę o Kyle'u. Praktycznie się nie znamy, a sprawił już tyle szkód. Tak dużo razy mnie ranił, mimo że nie powinien był, ja nie powinnam tak reagować, za każdym razem, gdy zrobi coś, co sprawia, że poczuje się jak gówno, ale reaguję nad zbyt emocjonalnie, mimo że go nie znam.

-Jak nazywała się ta co w bajce zakochała się w Herkulesie?- Pytam Charlesa.

Chłopak przestaję skanować tłum i patrzy na mnie na wpół zdziwiony, na wpół rozbawiony.

-Co?

-No wiesz, ta z ładnymi włosami i figurą.

-Nie wiem- Wzrusza ramionami i uśmiecha się szeroko- Aurora? Elza?

-Elza?- Krzywię się- Elza to królowa lodu, Aurora to ta co się ukuła- Charles robi minę, jakbym była głupia- Eh nieważne- Macham ręką.

W każdym bądź razie, ta co się zakochała w Herkulesie śpiewała: serce głuche, gdy się uprze. Broń Boże nie chcę tym powiedzieć, że zakochałam się w Kyle'u, jedynie że jakiś cudem za bardzo zagnieździł się w mojej głowie i... sercu? No właśnie, kiedy wiem, że ktoś zagnieździł się w moim sercu? Jak rozpoznać fascynację, a jak coś co w przypadku mnie i Kyle'a jest znacznie bardziej niebezpieczne?

Zły Romeo i nie ta JuliaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz