Wiedziałam, gdy to robiłam że nie powinnam, wiedziałam że świadomość tego, że mogłam poczuć jego dotyk sprawi, że już nie będę w stanie bez niego żyć, i wiem to też teraz, gdy kolejną noc leżę bezczynnie, gapiąc się w ciemność, nie mogąc zasnąć. Kyle ma coś w sobie co sprawia, że nie jestem w stanie o nim zapomnieć, ale tak bardzo nie chcę o nim pamiętać. Pamięć o naszej wspólnej nocy boli, tak cholernie boli, bo Kyle od tamtej pory, od dwóch dni się nie odezwał, co w sumie nie powinno mnie dziwić. Nie powinnam była przypuszczać, że kiedykolwiek coś dla niego znaczyłam, że byłam więcej niż tylko irytującą dziewczyną, którą można przelecieć, bo jest taka sama głupia, jak cała reszta. Wzdycham ciężko i spoglądam na zegarek w telefonie, dochodzi czwarta, zaraz zacznie się rozjaśniać, a ja jak zwykle będę umierać od niewysapania cały dzień, aż do wieczora, kiedy znów nie będę w stanie zasnąć.
Zła sama na siebie zrzucam kołdrę z ciała i wychodzę na balkon. Nocne powietrze jest orzeźwiające, przyjemne. Opieram się o szklane barierki i spoglądam w rozjaśniające się niebo. Mimo wszystko... to nie tak, że byłam w stanie mu odmówić. To było po prostu zbyt dobre, zbyt intensywne, zbyt uzależniające. Wzdycham ciężko, powinnam zapomnieć, powinnam żyć dalej, powinnam... ale nie potrafię. Coś pchało mnie w jego kierunku, kiedy on sam stosunkowo dobrze próbował mnie od siebie odepchnąć. Mam już dość tego, że jego imię pojawia się w mojej głowie zdecydowanie zbyt często, a tamta noc, jego dotyk do tej pory powoduję dreszcze na całym moim ciele. Łapię się na myślach, że chciałabym poczuć to jeszcze raz, poczuć go, widzieć go wiszącego nade mną, dominującego, z tym błyskiem w oku, który wprawiał moje ciało w drżenie.
Potrzebuję się czymś zająć, czymś co sprawi, że choć na chwilę zapomnę o Kyle'u. Moja mama uważa, że wysiłek fizyczny, bardzo dobrze wypycha z głowy wszystkie głupoty, mój ojciec z kolei, uważa że najlepiej działa gotowanie, ponieważ nie umiem gotować, wolę stosować się do zaleceń mamy. Przebieram się w sportowe ubranie i biorę ze sobą słuchawki bezprzewodowe i telefon. Wychodzenie o czwartej rano nie jest do końca bezpieczne, zważając na to że jestem dziewczyną, a nasze społeczeństwa jest spaczone i uważa się, że należy uczyć dziewczynki, aby nie chodziły w bluzkach na ramiączkach przy trzydziestostopniowym upale, niż chłopców żeby potrzymali swoje zwierzęce instynkty, ale dopóki nie będę zbliżać się do fabryk, wszystko powinno być w porządku.
Wymykam się cichutko z domu, żeby nikogo nie obudzić. Logan byłby nieźle wkurzony, gdybym go obudziła, o ile już śpi. Gdy wychodzę przechodzi mnie nieprzyjemny dreszcz. Słońce już po woli wstaję, jeśli pobiegnę w dobrą stronę, będę mogła podziwiać niesamowity wschód słońca, ale mimo to i tak czuje jak lepki strach wspina się w górę mojego kręgosłupa. Przekonuję siebie, że nic mi nie będzie, że to przecież Little Falls, ale przed moimi oczyma majaczy się obraz krzywdzącego mnie Kyle'a. Jakim cudem jedna osoba wywołuje we mnie tyle sprzecznych emocji. Na dobrą sprawę, dwie noce temu, kiedy wziął w posiadanie moje ciało, również mnie skrzywdził, w inny sposób niż wcześnie, gdy prawie mnie udusił, ale pozostawił pamiątkę w mojej pamięci. Zaciskam zęby i rozpoczynam bieg. Na co dzień nie biegam, nie lubię biegać, nie znoszę biegać, dlatego po minucie się męczę i zamiast biegać po prostu idę przed siebie, bez żadnego konkretnego celu w głowie.
Potrzebuję rozładowania napięcia, mogłabym wyjść gdzieś z Loganem, spędzić miło czas, z kimś kto jest miły i rzeczywiście mnie lubi. Jestem nienormalna, że kiedykolwiek poszłam z nim do łóżka. Nigdy nie powinniśmy byli tego robić.
Gdy wracam do domu wszyscy nadal śpią. Nasza rodzina charakteryzuję się tym, że nie lubimy wcześnie wstać. Mama czasami siebie zmusza, bo ma studio jogi, gdzie zajęcia zaczynają się o szóstej rano, ale zazwyczaj zrzuca poranne ćwiczenia na jakiegoś innego instruktora. Tak samo jest i dziś. Dom jest cichy, spokojny, sama zaczynam czuć się niesamowicie śpiąca, więc mam nadzieję, że uda mi się zasnąć przynajmniej na kilka godzin. Ściągam z siebie leginsy i bluzkę i w samych majtkach i topie od piżamy kładę się do łóżka. Nie minęło wiele czasu, a mój zmęczony umysł zmroczył słodki sen, którego tak bardzo oczekiwałam.
CZYTASZ
Zły Romeo i nie ta Julia
RomansaMyślałam, że jestem jego Julią, a on moim Romeo. Pasowaliśmy do siebie jak ulał, obydwoje żądni przygód kochaliśmy zabawę, tak bardzo, że sami staliśmy się zabawą. Byliśmy „tą" parą, o której mówi cała szkoła, całe miasto. Podziwiani, popularni, wzb...