Rohan (część 1)

687 42 4
                                    


Pierwsze spotkanie

Od urodzenia mieszkałaś w Morioh. Co prawda, kilka razy przeprowadzałaś się w inne obszary tego miasta, ale już od dwóch lat niezmiennie wynajmowałaś niewielki, jednorodzinny domek, położony w pewnej odległości od centrum. Okolica, w której przyszło ci żyć, była naprawdę spokojna i nigdy nie bałaś się wypuszczać na zewnątrz swojego kota, aby powłóczył się po ulicach i skosztował nieco wolności.

Przygotowywałaś właśnie śniadanie, kiedy do twych uszu dotarł dźwięk dzwonka do drzwi. Udałaś się w ich stronę, a gdy je otworzyłaś, ujrzałaś przed sobą oryginalnie ubranego mężczyznę, który z pochmurnym wyrazem twarzy zapytał:

-Czy to twój kot właśnie bezceremonialnie wtargnął do mojego ogrodu? - Mówiąc to, wskazał ręką na dom sąsiadujący z twoim. Faktycznie, znajdował się tam twój zwierzak, jednak w tym momencie bardziej przejmowało cie, kim był twój rozmówca. Znałaś praktycznie wszystkich zamieszkujących to osiedle ludzi i jeszcze nigdy nie było ci dane go spotkać.

-Tak, to mój kot. Ale kim ty właściwie jesteś? - Powiedziałaś zaciekawiona, na co on odparł:

-Wygląda na to, że od dzisiaj jestem twoim sąsiadem, wolałbym więc, abyś postarała się zrobić coś, aby to zwierze nie zbliżało się do mojej posesji. - Nieco zmieszałaś się, słysząc zirytowany ton jego wypowiedzi, ale nie chciałaś robić sobie w nim wroga, w związku z czym odpowiedziałaś:

-Obawiam się, że nie tak łatwo jest zmusić do czegoś kota, ale zrobię co w mojej mocy. - Słysząc to, mężczyzna przewrócił oczami i odwrócił się, na pożegnanie rzucając krótkie:

-Lepiej, żeby tak było.

Musiałaś przyznać, że chociaż jego aparycja przyciągnęła twoją uwagę, spodziewałaś się, że życie w pobliżu kogoś takiego, nie będzie należało do najłatwiejszych.


Drugie spotkanie

Wracałaś do swojego domu, z torbami pełnymi zakupów. Nie spodziewałaś się, że będziesz potrzebować ze sklepu tak dużej ilości rzeczy i uświadomiłaś sobie, że przytarganie ich ze sobą będzie dość wymagającym zadaniem. W pewnym momencie zatrzymałaś się, odkładając siatki na ziemię, aby nieco odpocząć, kiedy zza swoich pleców dobiegło cię westchnęcie. Obróciłaś się i kilka metrów za sobą dostrzegłaś twojego nowego sąsiada, który z dezaprobatą patrzył na ciebie. Zastanawiałaś się, czemu zdobył się na coś takiego, skoro od kiedy wprowadził się do twojej okolicy, zazwyczaj unikał wchodzenia z tobą w jakiekolwiek interakcje, czasami tylko głośno narzekając na twojego kota, kręcącego się w jego pobliżu.

-Coś się stało? - Odezwałaś się, próbując brzmieć, jakbyś nic sobie nie robiła z jego obecności.

-W jaki sposób zamierzasz zanieść to wszystko do domu? - Odpowiedział pytaniem na pytanie.

-Normalnie, mieszkanie samemu wymaga pewnych poświęceń. - Rzekłaś i na powrót chwyciłaś zakupy, dodając - Czegoś ode mnie potrzebujesz? Jeżeli nie, to pozwól, że będę się już zbierać. - Mężczyzna zaprzeczył, więc powoli ruszyłaś w kierunku swojego mieszkania, starając się ignorować ciężar, który odczuwałaś w swoich ramionach. Nie zaszłaś zbyt daleko, gdy nagle zdało ci się, że jedna z trzymanych przez ciebie toreb zelżała, a gdy spojrzałaś w bok, twoim oczom ukazał się nie kto inny, jak twój sąsiad. Jak gdyby nigdy nic, dołączył do ciebie w niesieniu siatek, tym samym znacznie ułatwiając ci to zadanie.

-Dziękuję. - Rzekłaś po chwili, przyglądając mu się z zaciekawieniem. On uniósł nieco głowę i z lekkim uśmiechem na ustach powiedział:

-Ciekawie wyglądało, jak się z tym męczyłaś, ale chyba już się na to napatrzyłem. - Mogłaś się spodziewać, że usłyszysz coś podobnego, lecz i tak byłaś mu wdzięczna za pomoc.

jojo's bizarre adventures scenariuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz