Rohan (część 2)

635 28 19
                                    


Kiedy razem coś gotujecie

Tak jak postanowiłaś, od jakiegoś czasu wzięłaś się za pilnowanie, aby twój ukochany nie zaniedbywał dłużej swojego stanu zdrowia. Ostrzegłaś go, że jak jeszcze raz zobaczysz palące się u niego w środku nocy światło, to zabierzesz mu wszystkie przybory do rysowania. On, chociaż niechętnie, posłuchał się ciebie i coraz częściej odwiedzał cię w porze obiadowej, gdyż zaproponowałaś, że będziesz dzielić się z nim tym, co ugotujesz.

Pewnego dnia, otrzymałaś ze swojej pracy ofertę wykonania dość dobrze płatnego zadania, jednak w związku z tym, na kilka dni musiałaś opuścić Morioh i udać się do oddalonego od niego o kilkadziesiąt kilometrów miasta. Zgodziłaś się na ten wyjazd, ponieważ spodobała ci się wizja krótkiego oderwania się od rzeczywistości, która dodatkowo mogła przynieść ci korzyści finansowe. Jedynym problemem, jaki stanął na twojej drodze, był niepokój o to, że pozostawiony bez opieki Rohan, ponownie godzinami będzie oddawał się rysowaniu, ignorując zupełnie zaspokajanie swoich podstawowych potrzeb. Uświadomiłaś sobie, że jeżeli nie chcesz do tego dopuścić, będziesz musiała nauczyć go przygotowywać sobie jedzenie, jako że chociaż od dawna mieszkał on sam, jego umiejętności kulinarne kończyły się na zagotowaniu wody w czajniku.

-[twoje imie czan], dam sobie radę bez twoich lekcji. - Rzekł twój chłopak, gdy tylko przedstawiłaś mu swój pomysł, bez zapowiedzi wparowując do jego kuchni.

-Jeżeli odżywianie się przez tydzień mrożonkami ze sklepu potraktujemy jako "danie sobie rady", to faktycznie dasz, ale chyba już ustaliliśmy, że to nie jest dobre rozwiązanie. - Odparłaś, a następnie wyjęłaś z torby książkę kucharską, którą położyłaś na środku stołu i otworzyłaś na stronie zawierającej dość prosty w wykonaniu przepis. - Możesz podać mi mąkę? - Poprosiłaś, lecz niestety okazało się, że twój wybranek nie posiadał w swoim domu czegoś takiego i zmuszona byłaś cofnąć się do swojego mieszkania, aby przynieść ją oraz kilka innych niezbędnych produktów.

-Zdajesz sobie sprawę z tego, że nawet jeżeli niczego sobie nie ugotuję, to się o tym nie dowiesz? - Powiedział w pewnym momencie Rohan, ostentacyjnie bawiąc się trzymaną przez siebie łyżką.

-Nie wiedziałam, że potrafisz zachowywać się aż tak dziecinnie, Rohanie Kishibe... - Odpowiedziałaś, czując, że w ten sposób uda ci się wpłynąć na jego dumę i zmotywować go do zdrowego odżywiania się, tylko po to, aby mógł udowodnić ci, że nie masz racji.

Faktycznie tak się stało i mężczyzna już po chwili zabrał się za postępowanie według opisanych w przepisie poleceń. Wbrew pozorom, wychodziło mu to całkiem nieźle i wkrótce przyrządzane przez was danie było gotowe.

-Jesteś z siebie zadowolona, [twoje imie czan]? - Zapytał twój ukochany, bezceremonialnie rozsiadając się na krześle i kierując w twoją stronę prowokujące spojrzenie.

-Owszem, ale jeszcze bardziej zadowolona jestem z ciebie. Może jakoś przeżyjesz te kilka dni, jeżeli będziesz przykładał się do gotowania tak jak dzisiaj. - Rzuciłaś i pobłażliwie uśmiechnęłaś się do niego, biorąc do ręki książkę kucharską, aby zaznaczyć w niej strony na których znajdowało się więcej łatwych do wykonania potraw.


Kiedy cię pociesza

Od dziesięciu minut starałaś się ignorować uderzające w okno papierowe samolociki, które Rohan nie wiedzieć czemu postanowił wypuszczać w kierunku twojego domu. Normalnie rozbawiłoby cię to, ale tego dnia nie czułaś się zbyt dobrze i zdecydowanie nie byłaś w nastroju do przekomarzania się ze swoim chłopakiem. W końcu jednak wyjrzałaś na zewnątrz i chwyciłaś jedną z rzuconych przez niego kartek. Okazało się, że była ona zapisana, rozwinęłaś więc ją i przeczytałaś:

jojo's bizarre adventures scenariuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz